ivka76
Fanka BB :)
kaśka76 wydaje mi się, że tu nie chodzi o super zdolne dzieci (zresztą w tej kwestii polecam książkę Glenna Domana - jeśli chcesz podeślę Ci na maila), bo każde dziecko z natury jest zdolne, a to od dorosłych zależy jak dalece te zdolności zostaną wykorzystane.
Dla tak małych dzieci jak nasze, nauka czegokolwiek jest zabawą, oczywiście warunek nauki przez zabawę jest taki, że dziecko uczymy, a nie tresujemy. Moje dziecko nie robi niczego pod dyktando, a każde nowe wyzwanie traktuje jak zabawę. Oczywiście uczenie samodzielności takiego malucha wymaga czasu cierpliwości, ale przecież bez tego nie ma wychowania dziecka.
Nie zgodzę się z Tobą, że dla dziecka trzeba mieć czas, a tym samym nie chodzić do pracy.
Znam mamy, które nie tylko pracują, ale i studiują, a ich pociechy są naprawdę obyte ze światem i ludźmi.
Niestety znam i takie, które są z maluchem w domu, a dziecko w wieku naszych nie umie samo zrobić nic (mama bawi się za niego, sadzając go sobie na kolanach, dziecko w obcym miejscu dostaje mega histerii itd. - a tylko dwa przykłady zachowań), nie wykazuje zainteresowania światem i ludźmi, a podobno nie jest opóźnione w rozwoju. Przykłady mogłabym mnożyć...
Wg mnie decydując się na posiadanie dziecka, trzeba liczyć się z tym, że poniekąd się jemu poświęca. Ja jestem z małym w domu, co mnie bardzo cieszy, ale znam mamy pracujące i jednocześnie poświęcające się dzieciom bez reszty, więc nie jest to niemożliwe. Poza tym w wychowaniu/edukacji/zabawie dziecka bierze przecież udział nie tylko matka, ale i ojciec, a czasem i dziadkowie. Fakt, na pewno uciążliwe jest "wtłoczenie" samych siebie w pewne reguły, po to żeby móc je w odpowiedni sposób przekazać dziecku. Ja jednak uważam, że warto...
Warto przede wszystkim dlatego, żeby nasze dzieci nie wyrosły na takie, które możemy oglądać w "Super niani", a niestety pozwalanie na m.in. publiczny bunt jest prostą drogą do wychowania właśnie takiego dziecka.
Oczywiście każda z nas robi jak uważa i wychowuje dziecko jak uważa za stosowne, tylko dlaczego znajduje przy tym takie wymówki jak, np. praca zawodowa, mało zdolne dziecko itd. Może lepiej się przyznać, że wygodnie jest jak jest, więc po co się wysilać... A dziecko? Jakie będzie takie będzie, najwyżej się później będzie narzekało!
Jestem przekonana, że tym postem wywołam kolejną (dawno tu nieczytaną burzę), ale trudno... Dla mnie straszne są stwierdzenia typu "mało zdolne dziecko" odnoszące się do tak małych dzieci, dla których świat stoi otworem, a to my, dorośli bardzo często zamykamy do niego nie tylko drzwi, ale i okna!
Kończąc swój wywód, serdecznie pozdrawiam kasiulle23 i kasiulę matulę, jednocześnie ciesząc się, że i one podzielają moje poglądy (takie przynajmniej odniosłam wrażenie, czytając Wasze posty).
P.S.
Jeśli ktoś potrzebuje książkę Domana lub Rojkowskiej o potencjale mózgu małego dziecka, to chętnie podeślę.
Dla tak małych dzieci jak nasze, nauka czegokolwiek jest zabawą, oczywiście warunek nauki przez zabawę jest taki, że dziecko uczymy, a nie tresujemy. Moje dziecko nie robi niczego pod dyktando, a każde nowe wyzwanie traktuje jak zabawę. Oczywiście uczenie samodzielności takiego malucha wymaga czasu cierpliwości, ale przecież bez tego nie ma wychowania dziecka.
Nie zgodzę się z Tobą, że dla dziecka trzeba mieć czas, a tym samym nie chodzić do pracy.
Znam mamy, które nie tylko pracują, ale i studiują, a ich pociechy są naprawdę obyte ze światem i ludźmi.
Niestety znam i takie, które są z maluchem w domu, a dziecko w wieku naszych nie umie samo zrobić nic (mama bawi się za niego, sadzając go sobie na kolanach, dziecko w obcym miejscu dostaje mega histerii itd. - a tylko dwa przykłady zachowań), nie wykazuje zainteresowania światem i ludźmi, a podobno nie jest opóźnione w rozwoju. Przykłady mogłabym mnożyć...
Wg mnie decydując się na posiadanie dziecka, trzeba liczyć się z tym, że poniekąd się jemu poświęca. Ja jestem z małym w domu, co mnie bardzo cieszy, ale znam mamy pracujące i jednocześnie poświęcające się dzieciom bez reszty, więc nie jest to niemożliwe. Poza tym w wychowaniu/edukacji/zabawie dziecka bierze przecież udział nie tylko matka, ale i ojciec, a czasem i dziadkowie. Fakt, na pewno uciążliwe jest "wtłoczenie" samych siebie w pewne reguły, po to żeby móc je w odpowiedni sposób przekazać dziecku. Ja jednak uważam, że warto...
Warto przede wszystkim dlatego, żeby nasze dzieci nie wyrosły na takie, które możemy oglądać w "Super niani", a niestety pozwalanie na m.in. publiczny bunt jest prostą drogą do wychowania właśnie takiego dziecka.
Oczywiście każda z nas robi jak uważa i wychowuje dziecko jak uważa za stosowne, tylko dlaczego znajduje przy tym takie wymówki jak, np. praca zawodowa, mało zdolne dziecko itd. Może lepiej się przyznać, że wygodnie jest jak jest, więc po co się wysilać... A dziecko? Jakie będzie takie będzie, najwyżej się później będzie narzekało!
Jestem przekonana, że tym postem wywołam kolejną (dawno tu nieczytaną burzę), ale trudno... Dla mnie straszne są stwierdzenia typu "mało zdolne dziecko" odnoszące się do tak małych dzieci, dla których świat stoi otworem, a to my, dorośli bardzo często zamykamy do niego nie tylko drzwi, ale i okna!
Kończąc swój wywód, serdecznie pozdrawiam kasiulle23 i kasiulę matulę, jednocześnie ciesząc się, że i one podzielają moje poglądy (takie przynajmniej odniosłam wrażenie, czytając Wasze posty).
P.S.
Jeśli ktoś potrzebuje książkę Domana lub Rojkowskiej o potencjale mózgu małego dziecka, to chętnie podeślę.