No to ja się dzisiaj pożale... spóźnia mi się okres... w pon będzie 6 tyg. Robiłam test 3 tyg temu negatywny, drugiego nie zrobiłam, pisałam 2 tyg temu do gin powiedziała, że mam czekać. W tym tyg znowu powiedziała że mam przyjechać w sobotę no to pojechałam. Zbadała wszystko ok. Zrobiła mi usg i tak mi nagadała, że mam dość... że jajniki nie wyglądają za dobrze, ale jeden jest ładny jakby po owulacji, w macicy pełno śluzu, może mam wydłużony cykl, ale na okres narazie się nie zanosi. Może bym chciała pojechać do Ostravy, bo tam leczą niepłodność i wygasające jajniki, dała mi ulotkę. Powiedziałam, że przecież w Łodzi są świetni lekarze dziewczyny jeżdżą i zachodzą w ciążę. Ona na to że ciekawe jakie dziewczyny chyba z miasta w którym mieszkam, bo w Łodzi zajmują się podtrzymaniem ciąży, a nie zajściem w ciążę. A ja chyba nie rozróżniam co to zajście w prawidłową ciążę, bo moje ciąże były nieprawidłowe i nawet jeśli bym je donośiła to byłaby tragedia... Zapytała jeszcze czy robiłam badania genetyczne? Skłamałam ( bo byłam u lekarza który zlecił mi badania i czekam jeszcze na wyniki kariotypu).Jak byłam u niej poprzednim razem w grudniu po poronieniu i zapytałam czy nie powinnam zrobić badań genetycznych, to mi powiedział że jeśli z kolejną ciążą nie wyjdzie to da mi namiary na lekarza genetyka... mówiła też że BHCG musi spaść poniżej 1, bo być może mam zaśniad i będzie trzeba leczyć. Robiłam 3 razy i poprzednio miałam 1,3. Dziś nawet nie zapytała o wynik... Mam się nie dać omamić na jakąś insyminację bo insyminację to mogę zrobić w domu. A i jeszcze stwierdziła że mam fajnie bo mogę sobie współżyć kiedy chcę... nie wiem co to miało znaczyć. Mówię wam mam tak zszarpane nerwy... do lekarza we Wrocławiu mam godzinę jazdy samochodem i pomyślałam że w razie czego dobrze jak będę miała gin też tu ale chyba nie jest to dobry pomysł moja psychika tego nie wytrzyma
Ostatnia edycja: