Dziewczynki miło mi, że nas pamiętacie [emoji846]
@roki1991 - dobrze ze napisalas bo ja myślałam ze serduszko juz przy becie ok 1000 zobaczę [emoji16]
Probowalam dzis sie umowic do gina prowadzacego moja ciaze z synem ale termin na ok 20 marca [emoji86], prywatnie oczywiscie. Ale kazali zadzwonic w poniedzialek, bede ich prosic zeby mnie wcisneli w przyszlym tyg lub gora za 2 tyg. Mysle ze wtedy powinno byc juz ladnie wszystko widac.
@olaa90 - synek jak sie urodzil to jak dla mnie byl normalnym noworodkiem. zaczelam zauwazac roznice od ok 9 miesiaca. Nie raczkowal, no ale przeciez nie musi, nie kazde dziecko raczkuje. Byl malym pudziankiem, taki grubasek i wszyscy mowili ze malo ruchliwy dlatego. Gugał normalnie. Pozniej nie wstawal, nauczyl sie chodzic majac 14mcy, postawiony na nogi przeszedl prawie cala dlugosc pokoju. Ale dalej nie umial wstac, nie używał w ogole kolan. Ale wciaz mi mowiono ze gruby to dlatego. Ok roku wołał mama, am, pozniej zauwazylam ze po kilku miesiacach przestał. Nie nasladowal odglosu zwierzątek, nie dochodzily nowe slowa a wrecz wszystko zanikalo. Nie puszczal buziakow, nie lubil byc przytulany, siedzial sam i sie bawil. Dalej i lekarz i rodzina mnie uspokajali ze to normalne, ze "chlopcy tak maja". Lekarka to wrecz mowila ze jestem przewrazliwiona i mialam wrazenie ze ma mnie za wariatke ze sie czepiam tego mojego dziecka. Efekt taki ze syn w wieku ponad 2 lat nie mowil nic ( wg wszystkich dalej to normalne). Porozumiewal sie z nami na zasadzie "yyyyy" i bylo to takie buczenie. Nie wiem jak to opisac. Rozumial wszystko. Ale doszly stereotypie, ktore stawaly sie coraz bardziej widoczne. W koncu trafilam za ktoryms razem na lekarza (tym razem foniatre) ktory uznal ze to nie normalne i utwierdzil mnie ze cos jest nie tak. I tak zaczelismy diagnoze. Syn majac 2.5 roku dostal ks i wwr. Diagnoza zwalila nas z nóg chociaz zostal oceniony jako autyzm wysoko funkcjonujacy bo syn rozumial, wykonywal polecenia, nie unikal kontaktu wzrokowego i nie wykazywal autoagresji. Zmienilismy przedszkole na terapeutyczne i zaczelismy terapie. Po roku...syn mówi!!! Ba, on opowiada, pieknie, zdaniami, uzywa trudnych wyrazow typu "mama to jest nieprawdopodobne", zna cyfry i litery wszystkie po ang i wiekszosc po polsku, potrafi odczytac godz na zegarze elektronicznym np 17.49 to powie ze jest siedemnasta cztery i dziewięć (operuje cyframi od 1-20). Intelektualnie ponad normę. Ale mamy tez jeszcze duzo problemow z SI, napieciem miesniowym, z treningiem czystosci, dalej wpada w stereotypie, juz mniej ale jednak są. W ogole jestem mega dumna ile udalo sie nam wypracowac w rok. Rok 5 godz terapi 5 dni w tyg. Plus dodatkowo 2 popoludnia. U syna jest czesc dzieci mocno zaburzonych i jak patrze na tych cudnych chlopakow (bo ponad 90% zaburzonych dzieci to chlopcy)to widze jakie mielismy szczescie ze w miare szybko mielismy diagnoze i terapie.
Syn sie juz przytula, umie okazywac uczucia i jak mowi "kocham cie mamusia, najjjjmocniej. Jestes taka fajna" to miod na moje serce.
Wiele pracy przed nami ale malymi kroczkami do przodu [emoji846]
@dagmarie25 synek jest nieszczepiony od urodzenia wiec akurat u nas autyzm nie jest poszczepienny. U mnie w rodzinie sa choroby autoimmunologiczne. Ja hashimoto ale mama toczeń, jest tez ziarnica. Nie dalam w szpitalu go zaszczepic, chcialam chwile pozniej. A po kiesiacu doszly nam mega problemy jelitowe i tak sie odciagnelo znow. Pozniej jak nie raczkowal to juz sie balam. Lekarka nie nalegala. Teraz sama bez podkladki ze moze boi sie szczepic. Neurolodzy stwierdzili ze nie ma zaburzen osrodkowego ukladu nerwowego wiec neurologicznie mozna ale zaznaczyli ze pod innym katem sie nie wypowiadaja. Lekarka sie boi i ja przyznaje ze tez. I tak jest jak jest. Do tego ta celiaklia, alergia, nerka podkowiasta. W tamtym roku z 5 razy lezelismy w szpitalu plus kilka razy sor. M.in. mial syn reke nastawiana. Obecnie mamy skierowanie do poradni immunologicznej i endokrynologicznej bo tsh syna 5.8 wiec na granicy. Termin za rok prawie. Czekamy cierpliwie bo akurat ze szczepieniami mi nie spieszno. Boje sie regresu.
@Destino - Ty zawsze tak pięknie piszesz, z Twoich wypowiedzi taki spokój i opanowanie wypływa, wszystko wydaje sie łatwiejsze [emoji846] Wiem ze Ty rozumiesz leki i obawy bo sama masz dwojke maluszków z mniejszymi i wiekszymi problemami.
Ja oprocz 4 letniego synka mam 11letnia córkę. W tym roku koncze 40 lat. Nie chce obarczac corki odpowiedzialnością ewentualnej opieki nad rodzenstwem w dorosłości. Dlatego robimy co mozemy by wyprowadzic syna na tyle by byl samodzielny w doroslym zyciu.
Wiesz jak to jest z tymi wszystkimi lekarzami, rehabilitacjami, terapiami. Ile to czasu zajmuje i ile kasy bo niestety za tym wszystkim idzie tez kasa. Ja po diagnozie syna zrezygnowalam z pracy. To byla jedyna opcja zebym mogła go wozic na te wszystkie terapie. Jestem od roku na wychowawczym. Bezplatnym a jakże. Maz jest kierowca. 2 tyg go nie ma. Tydzien jest. Musi tak jezdzic bysmy sie jakos utrzymali. Takze cala opieka nad dziecmi spoczywa na mnie. Nie ogarnialam pracy i terapi bo prace mialam stresująca i odpowiedzialna. I czasowo tez nie wyrabialam. Pomocy z znikąd. Ale teraz jest ok. Mam czas dla dzieci. Jakos dajemy rade.
Boje sie jak damy rade finansowo z 3 dzieckiem. Boje sie ze odbedzie sie to kosztem terapii syna. Nie mowiac juz o córce dla ktorej i tak sie duzo zmieniło (zmienila tez m.in szkole). I najwazniejsze, boje sie ze nie zdarze odchowac tych moich maluszkow, ze obarcze opieka nad nimi córkę. Ona bardzo kocha brata i wiem ze w przyszlosci bedzie mogl na nia liczyc ale...nie chce jej marnowac zycia, ma prawo kiedys miec swoja rodzine, meza, dzieci,.a co jesli z kolejnym dzieckiem tez bedzie cos nie tak, mamy juz swoje lata i teoretycznie ryzyko wzrasta...nie wiem czy wiesz o czym mysle.
No nie potrafie na razie sie cieszyc z tej ciazy. Na razie jestem przerazona i pełna obaw.
Od tyg praktycznie nie sypiam.