@Bunia10 to forum każdej z nas dało mnóstwo wsparcia
A myślę,że ile dajesz...tyle dostajesz. Tak to działa u mnie w prywatnym życiu. A płacz ile wlezie, bo jakby nie było, to oczyszcza troszeczkę. Zresztą dziwiłoby mnie to, gdybyś nie płakała...to po prostu naturalne:/ A my,każda, która przeczytała o Twojej stracie, wspieramy Cię i Ci współczujemy.Nie każda to napisze(choć każda to myśli),bo czasami lepiej milczeć,niż pocieszać...
Ważne jest to,żeby nie tracić nadziei. Owszem..mamy dzieci,ale to nie oznacza,że nie mamy prawa mieć marzenia,by mieć więcej
Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia
A ja jeszcze Wam napiszę o swoich ostatnich rozkminkach. Temat żalu do tych, które są w ciąży,że im się udaje,a nam nie...itd. Ja się zorientowałam,że nie mam w sobie tego odczucia, bo ja, jak się dowiaduję,że ktoś jest w ciąży, szczególnie ktoś mi bliski, to zwyczajnie się o niego martwię. Nie umiem się cieszyć przez te obawy. Myślę,że osoby mi bliskie mogą to nawet odczuć. Że podchodzę z mocną rezerwą,aż dziecko się nie urodzi. Wtedy dopiero autentycznie się cieszę, czasami sobie popłaczę...ale już nie ma miejsca na to, co mogłam czuć przy informacji o ciąży
mam nadzieję,że rozumiecie moje wynurzenie