Po pierwsze dziewczyny bardzo Wam dziękuję za przyjecie.
Enya - też brałam Bromka i po pół tabletki miałam takie jazdy jak Ty... Ja obudziłam się w nocy i szłam do kibelka to normalnie od ściany do ściany... Ja mam generalnie bardzo niskie ciśnienie a Bromek jeszcze go obniża więc była masakra. Po kilku tygodniach organizm się przyzwyczaił. Teraz do in vitro wogóle nie biorę i nie wiem czy dobrze... Podobno przy in vitro prolaktyna nie jest ważna.
Barbinka - miałam takie same jak Ty zalecenia jak starałam się naturalnie...
Muszę kurcze chyba faktycznie się wybrać do kogoś innego ale przeszłam już dwóch lekarzy i nawet nie chce mi się zaczynać tłumaczyć wszystko od nowa. Dodatkowo teraz encorton mnie wykończył. Od piątku miałam taką biegunkę, że lało się ze mnie przez dzień i noc co kilka - kilkanaście minut. Walczyłam, żeby znowu nie wylądować w szpitalu (byłam miesiąc temu przez hiperstymulację i powikłania po punkcji). Dopiero dzisiajpo kroplówce mi trochę lepiej. Aż dziw, że się przez te 3 dni nie odwodniłam ale mąż wlewał we mnie hektolitry wody i elektrolitów.Ale dzisiaj w nocy już było na tyle słabo, że miałam jakieś majaki. Wydawało mi się siedzac na kibelku, że przyjechałam do Maliny i nie mam gdzie zaparkować... Normalnie koszmar
Enya - też brałam Bromka i po pół tabletki miałam takie jazdy jak Ty... Ja obudziłam się w nocy i szłam do kibelka to normalnie od ściany do ściany... Ja mam generalnie bardzo niskie ciśnienie a Bromek jeszcze go obniża więc była masakra. Po kilku tygodniach organizm się przyzwyczaił. Teraz do in vitro wogóle nie biorę i nie wiem czy dobrze... Podobno przy in vitro prolaktyna nie jest ważna.
Barbinka - miałam takie same jak Ty zalecenia jak starałam się naturalnie...
Muszę kurcze chyba faktycznie się wybrać do kogoś innego ale przeszłam już dwóch lekarzy i nawet nie chce mi się zaczynać tłumaczyć wszystko od nowa. Dodatkowo teraz encorton mnie wykończył. Od piątku miałam taką biegunkę, że lało się ze mnie przez dzień i noc co kilka - kilkanaście minut. Walczyłam, żeby znowu nie wylądować w szpitalu (byłam miesiąc temu przez hiperstymulację i powikłania po punkcji). Dopiero dzisiajpo kroplówce mi trochę lepiej. Aż dziw, że się przez te 3 dni nie odwodniłam ale mąż wlewał we mnie hektolitry wody i elektrolitów.Ale dzisiaj w nocy już było na tyle słabo, że miałam jakieś majaki. Wydawało mi się siedzac na kibelku, że przyjechałam do Maliny i nie mam gdzie zaparkować... Normalnie koszmar