reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

reklama
Dziewczyny ponieważ moje szczęście kończy dzisiaj 5 miesięcy zdecydowałam się opisać Wam moją historię.Pierwsze poronienie miało miejsce 1.11.2012 r. A potem kolejne 4.Ostatnie w lutym 2014r.Za każdym poronieniem byłam co raz bardziej załamana i zrezygnowana.Przestaliśmy gdziekolwiek wychodzić i brać udział w spotkaniach rodzinnych.Straciliśmy przyjaciół (teraz wiem,że nimi nie byli).Każda wiadomość o kolejnej ciąży mnie doprowadzała do histerii.Nie chciało mi się żyć. Mąż zmusił mnie do zakupu psa tej rasy, o której marzyłam i to był strzał w dziesiątkę.Dzięki niej nasze życie się odmieniło.Poznaliśmy wiele nowych osób w tym dwójkę nowych przyjaciół.Zaczęliśmy znowu żyć.Chcieliśmy adoptować dziecko przez adopcje ze wskazaniem żeby skrócić procedurę adopcyjną.Mieliśmy adoptować dziewczynkę,ale niestety jej rodzice się rozmyślili po jej narodzinach.Dla nas to był kolejny cios.Pomyśleliśmy o adopcji tradycyjnej i nawet w lutym 2015 r. byliśmy w ośrodku adopcyjnym.A w marcu 2015 r. dokładnie 14 marca zrobiłam test i okazało się,że jestem w ciąży :) To była druga ciąża u Milewicza.Dowiedzieliśmy się o nim od dziewczyny,którą uważamy za naszego Anioła Stróża.Ona też jak my przeżyła 5 poronień i za 6 razem się udało i ma córeczkę.Fakt faktem Milewicz jest specyficzny i zasypia na wizytach,ale za to nie boi się zaryzykować.Okres ciąży to ciągły strach .Każda wizyta,przynajmniej na początku,była dla mnie tragedią.Bałam się na nią jechać.Później kiedy kupiliśmy detektor tętna było już lepiej bo wiedziałam,że mała żyje.Liczyłam każdy dzień,każdy tydzień.Miałam cele czyli osiągnięcie tygodni,które gwarantowały,że mała jeżeli wcześniej się urodzi to przeżyje a później kolejne,gdzie będzie już z nią dobrze w razie wcześniejszego porodu.Pod koniec ciąży mała bardzo szalała w brzuchu.Dlatego byłam z tego powodu dwa razy w szpitalu.Za drugim razem wyszłam już z małą :) Klara urodziła się w 37 tygodniu 1 dniu.Po jej narodzinach ze mną nie było najlepiej pod względem psychicznym.Bardzo się o nią bałam i panikowałam.Teraz jest już lepiej.Nadal o nią się boję,ale widzę,że z nią wszystko dobrze więc ja też mogę odetchnąć .Dlatego dziewczyny warto wierzyć i walczyć chociaż czasami brakuje sił.Nagroda jest wielka :D
 
Dziewczyny ponieważ moje szczęście kończy dzisiaj 5 miesięcy zdecydowałam się opisać Wam moją historię.Pierwsze poronienie miało miejsce 1.11.2012 r. A potem kolejne 4.Ostatnie w lutym 2014r.Za każdym poronieniem byłam co raz bardziej załamana i zrezygnowana.Przestaliśmy gdziekolwiek wychodzić i brać udział w spotkaniach rodzinnych.Straciliśmy przyjaciół (teraz wiem,że nimi nie byli).Każda wiadomość o kolejnej ciąży mnie doprowadzała do histerii.Nie chciało mi się żyć. Mąż zmusił mnie do zakupu psa tej rasy, o której marzyłam i to był strzał w dziesiątkę.Dzięki niej nasze życie się odmieniło.Poznaliśmy wiele nowych osób w tym dwójkę nowych przyjaciół.Zaczęliśmy znowu żyć.Chcieliśmy adoptować dziecko przez adopcje ze wskazaniem żeby skrócić procedurę adopcyjną.Mieliśmy adoptować dziewczynkę,ale niestety jej rodzice się rozmyślili po jej narodzinach.Dla nas to był kolejny cios.Pomyśleliśmy o adopcji tradycyjnej i nawet w lutym 2015 r. byliśmy w ośrodku adopcyjnym.A w marcu 2015 r. dokładnie 14 marca zrobiłam test i okazało się,że jestem w ciąży :) To była druga ciąża u Milewicza.Dowiedzieliśmy się o nim od dziewczyny,którą uważamy za naszego Anioła Stróża.Ona też jak my przeżyła 5 poronień i za 6 razem się udało i ma córeczkę.Fakt faktem Milewicz jest specyficzny i zasypia na wizytach,ale za to nie boi się zaryzykować.Okres ciąży to ciągły strach .Każda wizyta,przynajmniej na początku,była dla mnie tragedią.Bałam się na nią jechać.Później kiedy kupiliśmy detektor tętna było już lepiej bo wiedziałam,że mała żyje.Liczyłam każdy dzień,każdy tydzień.Miałam cele czyli osiągnięcie tygodni,które gwarantowały,że mała jeżeli wcześniej się urodzi to przeżyje a później kolejne,gdzie będzie już z nią dobrze w razie wcześniejszego porodu.Pod koniec ciąży mała bardzo szalała w brzuchu.Dlatego byłam z tego powodu dwa razy w szpitalu.Za drugim razem wyszłam już z małą :) Klara urodziła się w 37 tygodniu 1 dniu.Po jej narodzinach ze mną nie było najlepiej pod względem psychicznym.Bardzo się o nią bałam i panikowałam.Teraz jest już lepiej.Nadal o nią się boję,ale widzę,że z nią wszystko dobrze więc ja też mogę odetchnąć .Dlatego dziewczyny warto wierzyć i walczyć chociaż czasami brakuje sił.Nagroda jest wielka :D
Poplakalam sie[emoji53]ale z wiary chyba że jednak jest jakaś nadzieja i dla mnie...
jakie leki bralas? Miałaś coś zdiagnozowane?

Napisane na SM-J500FN w Forum BabyBoom
 
Ja się boję ponownej bety zbyt wcześnie by jutro ja powtarzać w sobotę zrobię prywatnie
Motylek
Co ty gadasz .
Bete się powtarza po 48 godzinach .
Ale rób jak uważasz .Twoja beta :-p

Magda
Oby więcej tak zakończonych historii jak twoja .

Arda
Czujesz się ciążowo??
Jakieś objawy .
U mnie oprócz kłucia w pochwie i tych bóli brzucha nic. więcej .
Nie jest mi niedobrze .Cyce nic nie bolą .
Bertha
To czekamy .
 
reklama
Mam hashi i łysienie plackowate,więc u mnie problemy z immunologią.Poza tym w tej ciąży,ale podejrzewam,że i w poprzednich wariowała tarczyca i to ona za pewne była powodem poronień.A leki są u mnie w stopce i trochę ich było,ale było warto :)
 
Do góry