hehe,
gluszek, ale ty to jestes mistrzyni swiata ;-) ja widzisz, panika nawet przy glupich szwach... ;-) no ale coz zrobic.
sugar - moj tez ze mna siedzial pol godziny na poczatku, bardzo fajny, tez opowiadal i w ogole gadal z nami. ale pozniej Roniowa cesarka (nawet nie wiedzialam, ze to twoja? ale o ktorej ty rodzilas?) i 4 inne porody w znieczuleniu. generalnie ****owka, ale nie moglam nic ;-) ale tez jak mogl to zachodzil, dodawal bez problemu, wyprosilam druga dawke silniejsza, mimo, ze generalnie powinien dac mniejsza. dzieki temu dluzej trzymala.
heh,
Roni miala ciezkie przejscia z moim lekarzem - aniolem (ordynator) ;-) nie wiem, czemu... to taki fajny czlowiek i swietny lekarz. ze mna byl caly czas, przyjechal specjalnie z Akademii Medycznej, chociaz nie mial dyzuru - i to zupelnie za darmo, nie chcial slyszec o zadnej kasie. fakt, ze do niego chodze, ale przeciez to nie wszystko, nie ja jedna.
tez nie chcial mi dac podac zzo, dopiero po oksy. wiec sie nade mna tez nie litowal ;-) ale super mily, komorke mojego mena podziwial nawet hehe ;-) glaskal mnie po glowie i w ogole...
a ja mialam jedna traume przy porodzie, wlasnie sobie przypomnialam ;-) w sali obok rodzila babka, ktora - choc przyjechala na porodowke dluuuuugo po mnie, dluuuuugo przede mna wyjechala, dostala dolargan, tak straszliwie sie darla, przeklinala i w ogole wyla (gwarantuje, nigdy nie slyszalyscie takiego wycia, nie sadzilam, ze tak w ogole czlowiek moze), ze ja sie balam sapnac ;-) serio... polozne biegaly w te i wewte, porod szybki, bezproblemowy, a ta sie drze... mowily, ze zle nastawiona do porodu. chyba fakt... ja sie spodziewalam rzezi niewiniatek, rozrywania (serio), krwotokow, tracenia przytomnosci i innych takich rozrywek, i porod generalnie pozytywnie mnie zaskoczyl, chociaz bolalo masakrycznie i tez nieraz wylam i ryczalam jak dziecko. ale bole, chociaz krzyzowe, nie byly taka nowoscia zupelna. tylko ich ilosc i sila, oczywiscie...
hehe i najsmieszniejsze ;-) jak mowilam, nie czulam partych neimal wcale, i parrlam tylko na wskazanie lekarza i poloznej, co mnie zapierali na sobie ;-) i w pewnej chwili, kiedy tak sie nalykalam powietrza odczas nieumiejetnego parcia, nagle zachcialo mi sie rzygac - i mowie - koniec, teraz nie pre, bo sie porzygam. chwile pozniej przeszlo, dwa nieudolne parcia i ja znowu: teraz nie pre, bo mam.... czkawke i musze sie wybekac ;-) hehehehe no ale przy nastepnym skurczu poczulam te gloweczke malenstwa i po 2 nastepnych bylo juz po wsim...