Wlasnie sie zabieram powooli do kopiowania swoich opisow. Wiecie co dziewczyny, moja najwieksza trauma, to czekanie za dlugo po terminie, po prostu sie za duzo nasluchalam naogladalam.
A naciecie tez uwazam, ze nie powinno sie robic rutynowo.
ja mialam super przy drugim porodzie bo tu polozne szkolone sa w ten sposob, zeby pomoc kobiecie urodzic bez naciecia i masuja krocze miedzy skurczami partymi nacierajac je bardzo obficie oliwka.
Krocze tez warto samemu masowac juz miesiac albo dwa przed porodem i nie bojcie sie, nie zrobi sie wieelka dziura
nie chodzi wogole o dziurke, tylko o samo krocze.ja tak na poczatku nie potrafilam sobie wyobrazic, ale podgladnelam kilka kursow na necie i powiem Wam bez nacinania sie obylo i tylko 2 malutkie szwy. Na 3 dzien po porodzie na rowerze jezdzilam:-)ale parcie nie powiem bylo bardzo ciezki i w desperacji krzyczalam, zeby mi lekarza z proznociagiem zawolala bo ja juz nie moge. Odpowiedz byla, dziecko ma sie bardzo dobrze i wszystko idzie jak ma isc i narazie nikogo nie wolam. Potem bylam jej wdzieczna. Te wszystkie dzieci z sladami proznociagu na glowce.oczywiscie zniknie,ale bez potrzeby tez nie ma po co nadwyrezac dziecka. Znow mi sie lzy w oku zakrecily...
aaa jak znajde jakis fajny link o masowaniu krocza, to wkleje. Chyba juz teraz nie jest w Polsce tak,ze rutynowo navinaja co? Bo jak pierwsza rodzilam to tak wlasnie bylo...i 2 polozne mi sie na brzuch polozyly. To jak to powiedzialam tu w Danii to tylko skomentowali,to ty sie ciesz, ze dziecku sie nic nie stalo i ze macicy Ci nie rozwalilo....