reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród

reklama
u mnie w klinice wykonują nacięcie kosmetyczne, cokolwiek to znaczy :) ale też nie rutynowo, na następnej wizycie będę rozmawiać z lekarzem na ten temat, może da się uniknąć, ale wolę jednak chyba być nacięta niż pęknąć
 
Wszystko zależy od szpitala. Niektóre to traktują jako obowiązkowy element, inne się "bawią" w ochronę krocza i starają się nie nacinać. Jesli trafisz do tego z pierwszej grupy, to co zamierzasz zrobić po?
Natomiast ogólnie, to ja jestem przeciwna wszystkim zabiegom medyczynym "bo tak", ale uważam, że ocena tego czy nacinać czy nie i co będzie lepsze, powinna być zależna od położnej przyjmującej poród, a nie od pacjentki, która poczytała na internecie i uważa, że nacięcie jest złe i nie zgadza się, "bo tak".

no niby się z Tobą zgodzę Anbar - ale wg WHO, która jest chyba autorytetem nacinanie jest konieczne w około 20-25% porodów, podczas gdy w Polsce stosuję się tę metodę w ponad 70% przypadków... coś w tym jest. Też nie chciałabym pęknąć, ale o ile dziecko oczywiście nie jest bardzo duże wszystko zależy od podejścia położnej i tego ile pacjentka jest w stanie znieść. Poród bez nacinania trwa dłużej, wymaga więcej wysiłku od obu stron. Często, w małych szpitalach gdzie jest dużo rodzących a mało łózek jest to traktowane jako fanaberia - bo po prostu nie ma na to czasu. Reasumując - z konieczności tak, z wygody położnych - nie :-)

A co do samego nacinania - owszem, jest dokonywane w szczycie skurczu i raczej nie boli, za to zszywanie po porodzie to kosmos. Tak naprawdę loterią jest czy środki znieczulające wtedy zadziałają i często wiąże się to z okropnym bólem po okropnym bólu...
 
Sam ból zszywania, no i później... niby szybciej się rodzi z nacięciem- o może kilka godzin, nawet godzinę niż bez nacięcia, ale dochodzi się do siebie po nacięciu kilka dni dłużej niż bez więc nie wiem co gorsze...
Dlatego właśnie w życiu nie rodziłabym w Żeromskim, na Galla, a już na pewno nie na Kopernika, chyba już wole taksówkę...

Z całej rodziny, czytanych opinii, opinii koleżanek tylko na Ujastek jest ochrona krocza- jeżeli rodząca tego chce. W Żeromskim 3 razy tak rozcięli moją mamę że to tej pory czuje szwy, nie zmieniło się tam nic od lat i w śród znajomych słyszałam może kilka dobrych opinii- ale głównie z cesarskich cięć.

Na Ujastek na dniach otwartych i na SR położne same zachęcały żeby nie zgadzać się na nacinanie i że to głównie lekarz chce nacinać. Moja położna którą "wynajęłam" do porodu- pracuje tam normalnie i mówi że praktycznie nie ma takiego porodu gdzie nacinanie jest konieczne- że robi się to z wygody- jest na prawdę mały procent kobiet które muszą być nacięte i że wszystko zależy od położnej- jak jest dobra to potrafi każdy poród tak poprowadzić że nie będzie żadnej ingerencji. Ale sama przyznała że w Polsce nie ma dobrych położnych- a raczej takich którym się chce, że od lat np. wiadomo że w pozycji pionowej rodzi się lepiej i położne powinny zachęcać do chodzenia, kucania itp. często jest tak że każą się położyć, cięcie i mają gdzieś ile ta kobieta później do siebie dochodzi.
 
Ja byłam nacięta podczas pierwszego porodu.W ogóle nie czułam nacięcia,położna poinformowałam mnie że jest konieczność nacięcia krocza i tyle.Na ciecie nie było duże założyli mi 3 szwy.Zszywanie też nie bolało bo dostałam znieczulenie i jak zaczęli szyć to powiedziałam że boli a lekarka na to że jeszcze chwilkę poczeka i zacznie szyć.I faktycznie nie bolało jak poczekała aż środek znieczulający zacznie działać.
Ciesze się że w naszym szpitalu już odeszli od pozycji leżącej przez cały poród.Ja leżałam godzinkę podczas pierwszego porodu.A tak to chodziłam,byłam pod prysznicem,bo taką sale wynajęłam z łazienką.I powiem wam że to wygoda jest.
 
Ostatnia edycja:
A ja wolę peknąć niż żeby mnie nacięli ... tzn wiadomo, że nie chodzi mi tu o pęknięcie 3-4 stopnia tylko o takie fizjologiczne, które w najgorszym wypadku jest równoznaczne nacięciu a ma o wiele większe szanse ładnego i szybkiego zagojenia (bo peka się najczęściej tam gdzie tkanki są najbardziej podatne...).
W każdym razie to powinna być ocena położnej czy jest ryzyko pęknięcia 3-4 stopnia, albo coś się dzieje z dzieckiem - to wtedy niech tnie, a jeżeli w najgorszym wypadku lekko się pęknie to ja się z tym liczę. Zwłaszcza, że sporo na ten temat czytałam i wychodzi na to, że rodząc w pozycji wertykalnej albo na kolanach ryzyko pęknięcia w kierunku odbytu jest minimalne, a jak rodzi się tak jak to najbardziej lekarze lubią, czyli na płasko to już niestety szanse na cieżkie pęknięcie są spore ...
Ja z całego porodu własnie najbardziej chciałabym uniknąć niepotrzebnych procedur medycznych i bardzo mam nadzieję, że się uda :-)
 
Może głupio pytam, mamy torbę nie, jedziemy z nią na porodówkę czy mąż z nią siedzi na korytarzu? no ale podkłady potrzebne i ciuszki nie? czy to już na sali poporodowej i zawołają żeby podał, nie mogę tego rozgryźć.....:confused:

A siostra intensywnie szuka znajomej w tym szpitalu co ja rodzę, mam nadzieję że jej się uda, zawsze swoja to człowiek spokojniejszy
 
Ja tam w ogóle nie dopuszczam myśli, że mój R. będzie siedział na korytarzu. Cały czas będzie ze mną - od początku ciąży jest przy każdym badaniu, czy to USG czy zwykłe ginekologiczne i jakoś będzie mi dużo lżej z nim. Także R. z torbą razem z nami :-)
 
reklama
Może głupio pytam, mamy torbę nie, jedziemy z nią na porodówkę czy mąż z nią siedzi na korytarzu? no ale podkłady potrzebne i ciuszki nie? czy to już na sali poporodowej i zawołają żeby podał, nie mogę tego rozgryźć.....:confused:

Jeśli mąż będzie siedział na korytarzu to tak - zawołają go, żeby wszystko podał. Ale jeśli poród będzie trwał godzinami, a on zechce pojechać do domu lub w ogóle Cie zostawi w szpitalu, wówczas torba wędruje z Tobą do sali porodowej i wszystko co z niej potrzebne podaje położna. Dlatego ma sens spakować np w jeden woreczek albo do oddzielnej kieszonki ubranka, w które chcemy aby nam ubrano maluszka zaraz po porodzie.
 
Do góry