reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród

U mnie to już się każdy zapowiedział i ja jestem asertywna, ale z tym to nie wiem jak dam radę....
Ja nie chodzę po domu w piżamie, nigdy bym nie otworzyła drzwi bez bluzy i jakoś nie wyobrażam sobie żebym po porodzie leżąc na łóżku była szczęśliwa że co chwile ktoś przychodzi, albo żebym musiała wstawać i chodzić na korytarz żeby nie przyjmować nikogo w pokoju. Jak komuś ze znajomych czy w rodzinie rodziło się dziecko to pytaliśmy czy czegoś nie potrzebują ale nie leciałam tam od razu bo wydawało mi się że to są intymne chwile i ze powinno się być w trójkę... A mojemu R. to już koledzy zapowiedzieli że przyjdą do mnie do szpitala bo każdy chce pierwszy zobaczyć małego... Rodzina też- ale to co innego bo oni się cieszą i nawet im przez myśl nie przyjdzie że może będę chciała odpocząć. Siostra to nawet na wizyty do ginekologa chce ze mną chodzić :/
 
reklama
U nas to się samo klaruje.
Zawsze jak się dzidziuś rodził to jechaliśmy w odwiedziny, ale do maluszka na kilka chwil, potem przyjmował nas tatuś dzidziusia, czyli w moim przypadku mój mąż i to on zajmował się gośćmi, mała kawa, ciastko do tego, bo wiadomo że każdy coś przywiezie dla dziecka, więc tak naprawdę mnie i dziecko goście będą widzieć jakieś 5-7 minut, potem to wiadomo wyjmuje się cyca i z uśmiechem tekst "przepraszam, pora karmienia" i rodzina sama wychodzi...a odmówić wizyty nie potrafię, bo w naszych kręgach rodzinnych to tradycja, nie mówiąc już o pępkowym, ale mąż obiecał że zaprosi kolegów jak jeszcze z maluszkiem będziemy w szpitalu.
 
Ja też nie mam ochoty przyjmowac nikogo w szpitalu. Poza tym bez przesady, w szpitalach się teraz jest góra trzy dni, jeśli ciąża bez komplikacji, a jeśli z komplikacjami, to wizytujący i tak dziecka nie zobaczą, więc można się wstrzymać z odwiedzinami przynajmniej przez pierwszy tydzień zycia malucha.
W temacie wizyt domowych, na pewno zgodzę się na wizytę rodziców, natomiast wszyscy inni będą musieli poczekać aż maluch skończy miesiąc. Raz, że się nasze maluchy urodzą w sezonie grypowym i na pewno większość z odwiedzających będzie prychała i kaszlała, a dwa, że niewyspana nie mam ochoty udawać doskonałej pani domu, a nasze mieszkanie jest na tyle małe, że opcja: to ja przepraszam i znikam, nie wchodzi w rachubę.
Co do pępkowego, nie musi być w domu, ale tak czy siak zgoda jest tylko dopóki nie wyjdziemy ze szpitala ;-)
 
Ja nie jestem za odwiedzinami w szpitalu... Dlatego też wybrałam szpital w Katowicach, zeby mieć świety spokoj ;) Nie wyobrażam sobie sytuacji ze ja leże umordowana, niewyspana, obolała, tu plamki krwi na prześcieradle, tu mały płacze i trzeba nakarmić - a tu wchodzi ciocia, wujek, babacia, koleżanka... Ojjj nie! Już zaznaczyłam ze do szpitala moga przyjechać tylko mój mąż i moja mama :) Jakby mi teściowa przyjechała to bym znalazła resztki sił zeby ją wykopać z tej sali :D Odwiedziny tylko w domu i to po jakimś czasie zebysmy wszyscy mogli dojść do ładu i ogarnąć się w nowej sytuacji :)
 
popieram w całej rozciągłości, łącznie z teściową ;-) Dodam tylko, że ja ograniczyłam jeszcze bardziej - tylko R. i nikt więcej :-) Okrutna jestem ;-)
 
Jak dla mnie mąż i tylko mąż. Rodzice mieszkają daleko więc na pewno się nie pojawią. Obawiam się tylko nalotu teściowej, ale mąż załatwi żeby nam głowy nie zawracała.
Z resztą sama położna na SR mówiła, żeby jak najmniej odwiedzających w szpitalu nam towarzyszyło. I tak samo potem w domku. Trzeba się najpierw dograć we trójkę, bądź dwójkę i oswoić z sytuacją.
 
Ja wrócę do położnej :happy:. Też się nad tą opcją zastanawiamy. Moja szwagierka miała opłaconą swoją położną i mówiła, że dużo jej pomogła. Gdybym się zdecydowała, to też pewnie na tą co ona. U nas to koszt 400 zł. Wiem też, że po przyjęciu do szpitala pytają czy się ma swoją położną. Jeśli nie, a jednak by się na nią zdecydowało w ostatniej chwili to oni polecają kogoś.
Kolega męża opowiadał, że jak jego żona rodziła, to oni nie brali położnej, ale była tylko ona i jeszcze jedna kobieta. A dwa dni później było 20 rodzących jednego dnia :szok:, leżały nawet na korytarzu. Przy takiej ilości osób nie wyobrażam sobie nie mieć swojej położnej:no:

Jeśli chodzi o odwiedziny w szpitalu to ja nie chcę żadnych znajomych,tylko najbliższą rodzinę, tj. męża, rodziców, ewentualnie brata i siostrę. Żadnych obcych ludzi. Chociaż mój mąż pracuje w pogotowiu przy tym szpitalu, więc nie wiem jak to będzie z tymi odwiedzinami :-).
A w domu to też na początku chcę mieć spokój, wycieczki będę przyjmować później :-D
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ja już mężusiowi powiedziałam, że nie życzę sobie aby w dniu przyjazdu ze szpitala w domu czekali na nas teściowie czy ktokolwiek inny. Chcę mieć wtedy spokój. Dla Maluszka to też jest nowa sytuacja i otoczenie i musi się przyzwyczaić. Moi rodzice mieszkają daleko więc przyjadą dopiero pewnie na święta. A szkoda bo akurat pomocna dłoń mamy przydałaby się już wcześniej. Też jestem za tym aby wizyty ograniczyć na początku do minimum.
 
A ja się zastanawiam nad szpitalem w Rypinie. Opieka wiadomo, jak wszędzie, różni ludzie pracują, w zależności na kogo się trafi. Podoba mi sie natomiast brak odwiedzin i zabieranie dzieciaczków na noc. Co o tym myślicie? szpital Brodnica - kazdy może wejść, siedzieć ile chce, nie kontrolują wchodzenia w obuwiu ochronnym i ilości oraz godzin odwiedzin. Za to jest możliwość opłacenia swojej położnej. Sama już niewiem. Mam tylko dwa szpitale do wyboru a taki problem.
 
reklama
Ja z moim mężusiem też ostatnio rozmawialiśmy na temat odwiedzin w szpitalu czy w domu...i moja decyzja też jest taka,że nikogo poza moim mężem,mamą i tatą nie chcę nikogo widzieć...nie wiem jak ja będę wyglądać po cc,więc nie bardzo mi się uśmiechać i udawać będzie chciało,że czuję się rewelacyjnie...Poza tym w domku odwiedzących też na początku będę ostrożnie przyjmować chociażby ze względu na sezon zimowy i co za tym idzie grypowy...
 
Do góry