reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Żeromskim

Dotka, Just gratuluje!! :)
27h porodu rzeczwiscie nie zazdrosze ani nie wyobrazam sobie.

Na pocieszenie tym które sa jeszcze przed powiem ze u mnie została podana oxy chyba po 2h i znieczulenie jak tylko o nie poprosiłam tak samo. Położna (pani Bogusława - cudowna kobieta) nie robiła żadnego problemu. Inna spawa ze poród tak czy inaczej zakończył sie cc, ale chce tylko powiedzieć ze nie było żadnego przetrzymywania na silę, wiec trzeba wierzyć ze będzie wszystko ok :happy2:.

Ja nie miałam swojego lekarza w Z. a opieka naprawdę na 5+. Położne bardzo uczynne, z tym ze wiadomo do jednych pała sie większą miłością niz do drugich, ale całokształt opieki poporodowej naprawdę baaardzo dobry.
Pomimo bycia pacjentka "z ulicy" na obchodach nie odczulam jakiegoś gorszego traktowania, co więcej jeśli tylko był lekarz który mnie "ciął" to zawsze chwile więcej uwagi mi poświęcał i pytał jak sie czuje :happy2:.

Ja tez chyba największe zastrzeżenie mam do pediatrów. Jedne sympatyczniejsze od drugich - wiadomo, jak wszędzie, ale koniec końców dziecko zawsze dobrze było przebadane i ewentualne badania zlecone tak wiec niema co się obawiać. Jak dla mnie trochę mało komunikatywne niektóre, ale jak po obchodzie miałam dodatkowe pytania to jeszcze męża wysyłałam żeby dopytał i w sumie nigdy nie był odesłany z kwitkiem :happy2:.
Ps. Pamiętajcie ze jako rodzice macie prawo wymagać i żądać pełnej informacji nt stanu zdrowia swojego dziecka. Wiec jeśli coś was nurtuje to nie bójcie sie pytać, nawet po obchodzie.

Podsumowujac, z czystym sercem polecam szpital :tak:
 
reklama
Dotka, Just gratuluje!! :)
27h porodu rzeczwiscie nie zazdrosze ani nie wyobrazam sobie.

Na pocieszenie tym które sa jeszcze przed powiem ze u mnie została podana oxy chyba po 2h i znieczulenie jak tylko o nie poprosiłam tak samo. Położna (pani Bogusława - cudowna kobieta) nie robiła żadnego problemu. Inna spawa ze poród tak czy inaczej zakończył sie cc, ale chce tylko powiedzieć ze nie było żadnego przetrzymywania na silę, wiec trzeba wierzyć ze będzie wszystko ok :happy2:.

Ja nie miałam swojego lekarza w Z. a opieka naprawdę na 5+. Położne bardzo uczynne, z tym ze wiadomo do jednych pała sie większą miłością niz do drugich, ale całokształt opieki poporodowej naprawdę baaardzo dobry.
Pomimo bycia pacjentka "z ulicy" na obchodach nie odczulam jakiegoś gorszego traktowania, co więcej jeśli tylko był lekarz który mnie "ciął" to zawsze chwile więcej uwagi mi poświęcał i pytał jak sie czuje :happy2:.

Ja tez chyba największe zastrzeżenie mam do pediatrów. Jedne sympatyczniejsze od drugich - wiadomo, jak wszędzie, ale koniec końców dziecko zawsze dobrze było przebadane i ewentualne badania zlecone tak wiec niema co się obawiać. Jak dla mnie trochę mało komunikatywne niektóre, ale jak po obchodzie miałam dodatkowe pytania to jeszcze męża wysyłałam żeby dopytał i w sumie nigdy nie był odesłany z kwitkiem :happy2:.
Ps. Pamiętajcie ze jako rodzice macie prawo wymagać i żądać pełnej informacji nt stanu zdrowia swojego dziecka. Wiec jeśli coś was nurtuje to nie bójcie sie pytać, nawet po obchodzie.

Podsumowujac, z czystym sercem polecam szpital :tak:

...az miło czytac takie komentarze. Ja tez bede z "ulicy" i mam nadzieje, że to w zaden sposób nie wpłynie na pobyt w szpitalu i stosunek poloznych do mnie. Będe wiec wypatrywac Pani Bogusławy, moze i mi sie trafi :-)
P.S. do dziewczyn które rodziły - kiedys rozmawialysmy o lewatywie, miala któras??
 
ja mialam lewatywe bo o nia poprosilam.
Trzeba miec swoja - na sz.r. polecaly polozne Enema wiec taka zakupilam. Ogolnie to nic nie boli a jakos tak lzej czlowiekowi :)
 
ja mialam lewatywe bo o nia poprosilam.
Trzeba miec swoja - na sz.r. polecaly polozne Enema wiec taka zakupilam. Ogolnie to nic nie boli a jakos tak lzej czlowiekowi :)
Własnie taka kupilam i juz mam zapakowana. Jak zdaze to tez o nia poprosze :-) Kalita o znieczuleniu to pewnie musialas powiedziec przy przyjeciu na IP? czy w trakcie poprostu poprosilas?
Moze wczesniej nie doczytalam a moze nie pisalas - czy przed rozkreceniem akcji odeszly Ci wody, albo czop, czy same skurcze? Jak to jest jak dostaje sie znieczulenie? czujesz dolne partie ciała, jakies minimalne skurcze? bo nie umie sobie tego wyobrazic? a do cc wystarczylo Ci znieczulenie, które dali Ci wczesniej, czy dowalili dodatkowa dawka, czy jak? ale pytan...sorki, ale tak mi sie teraz nasunely te pytania:-) Pytam, bo w razie czego tez chce zzo.
 
No więc tak...
Pisałam Wam jeszcze na bieżąco, że odeszły mi wody 10.07 o 11:00, no i jakoś ok 12 dotarliśmy z mężem do szpitala. Tak swoją drogą odchodzenie wód dość nieprzyjemna sprawa jak się jest poza domem (a ja akurat byłam na gimnastyce :D) bo to się po prostu leje z człowieka jakby sikał cały czas :D na izbie przyjęć siedziałam na ręczniku a i tak im tam wszystko zachlapałam :D Bynajmniej na ip czekaliśmy z pół godziny i wtedy już miałam skurcze ale takie słabe. Po zbadaniu przez położną okazało się, że rozwarcie na opuszek palca i przyjmują mnie na patologie ale pani uspokoiła, że do 12 h będzie poród.
Z tą myślą poszłam na sale na patologie i czekałam spokojnie. Ktg wskazywało na skurcze ale nieregularne i zbyt słabe. Ze względu na GBS dostałam antybiotyk i czekałam. Ok 20 zaczęłam się niepokoić, że nic nie mówią o tej oksytocynie i dopytywałam ale położna która przyszła na zmiane powiedziała, że nawet do 24 h można czekać jak odejsą wody. No nic, więc czekałam. Chociaż niepokoiło mnie to bo skurcze praktycznie zanikły. Lekarz jednak ocenił, że rozwarcie na luźnego palca i zbadamy się rano. Po czym przeżyłam najgorszą noc w życiu, bo zostałam na noc na sali na patologii, oczywiście bez męża bo to jeszcze nie trakt porodowy, ok 22 zaczęłam mieć regularne skurcze co 6-8 min i tak do rana... Zgłaszałam to położnej ale ona mówiła że to sa wciąż za rzadkie i żebym czekała do rana :( Więc tak przekursowałam prysznic, kibelek, łóżko całą noc. Btw kibelek przy skurczach naprawdę boli, ale niestety usłyszłam że skoro się wypróżniam to nie ma potrzeby lewatywy.
O 6 rano miałam regularne mocne skurcze ale rozwarcie dopiero 3cm! I co prawda przenieśli mnie na porodówkę, ale zupełnie zbywali moje pytania czy to nie za wolno postępuje. Położna mi mówiła tylko żebym się cieszyła, że skurcze same nadeszły i nie trzeba podawać oxy. Położna co prawda była miła i mnie uspokajała, no ale ja w tej sytuacji potrzebowałam raczej medycznej pomocy :( No i tak się męczyłam z mężem na tej porodówce dopbrych kilka godzin. Oczywiście od początku powtarzałam tysiace razy że chce zzo bo nie spałam, jestem wykończona i nie dam rady wytrzymać kolejnych godzin w skurczach. No i myślałam, że zzo jest własnie dla takich jak ja - bo nie podaje się go gdy akcja przebiega szybko przecież. No i owszem zrobiono mi badania może ok 10 a później podłączono jakąś kroplówkę która leciała jak krew z nosa, a później usłyszałam że jeszcze jedną musza podłączyć. Później jak było 6 cm to babka powiedziała czy na pewno chce to zzo bo to nie jest do końca udowodnione że nie ma wpływu na dziecko, no i jeśli chce to musze powypełniać ankiety jakieś. I w sumie z tego bólu to nie pamiętam nawet czy je w końcu wypełniałam :D Ale przyszedł lekarz i powiedział, że w sumie jest prawie 8 więc nie ma sensu podawać bo to podanie też chwile będzie trwało. Prawdę mówiąc to myślę, że anestezjolog był zajęty bo była cesarka za cesarką...
Generalnie jeszcze co do samych skurczy to w moim przypadku były po prostu nie wytrzymania, w przerwach pomiędzy to po prostu traciłam w ogóle kontakt z rzeczywistościa... rany jak sobie przypomne to teraz mi się robi słabo. No i momentem kulminacyjnym było jak przyszły skurcze parte a ja nie potrafiłam się powtrzymać żeby nie przeć, natomiast główka nie wstawiła się w miednicę. Kazali mi leżeć na lewym boku co było nie do zniesienia ale i tak po 14 przyszedł lekarz i ocenił, że główka się i nie wstawi bo już nie ma wód i coś tam coś tam i w ciągu dosłownie 10 min zostałam wzięta na cesarkę. I wtedy to już dziękowałam Bogu, bo myślałam że mnie rozerwie ta chęć parcia. O 14 37 Igorek został wyciągniety z brzuszka i ten finał rekompensuje wszytsko inne :)
Jeśli chodzi o cesarkę to nie ma się co bać - znieczulenie praktycznie bezboleśnie podają i działa natychmiastowo za co byłam mu wdzięczna. Na sali atmosfera była bardzo fajna, lekarze żartowali, cały czas ze mną rozmawiali mówiąc co mogę poczuć itd więc za to duży plus. Małego pokazano mi odrazu a później poszedł z tatusiem się ubierać, ważyć itd :)
Igorek miał 3310g i 56 cm - mój dzielny bohater bo też go to straszliwie zmęczyło :( Na dodatek jak tylko się urodził to usłyszałam, że jako, że nie powinien przebywać dłużej niż 12h bez wód a tak było, to mogły się rozwinąć infekcje i musi dostać antybiotyk :( i odrazu wbito mu wenflon ma małą, biedną rączkę a po 3 dniach w nóżkę :( Byłam niesamowicie zła o to, że lekarze wiedząc że jest taka zasada, narazili Go na coś takiego :(
Dużym plusem było to, że odrazu po przywiezieniu na sale, stażystki przystawiły mi Go do piersi. Salę dostałam wygodną z elektrycznie regulowanym łózkiem co przy cesarce bardzo pomaga. Maluszek był tak zmęczony porodem, że przespał w nocy bez przerwy 5h więc mogłam odpocząc, choc i tak co chwilę zerkałam czy oddycha itd. Ja po 8h wstałam i chociaż chodzenie nie sprawiało mi przyjemności to nie było źle :)

Mam do całego personelu za to żal ogromny bo już pomijając fakt że się wycierpiałam i nie urodziłam naturalnie to mój Synuś musiał dostać ten antybiotyk i Go kłuli co chwile bo jeszcze musiał przechodzić dodatkowe badania a wtedy krew pobiera się z główki :( No dosłownie nie mogłam na to patrzeć :(

Ufff ale się rozpisałam... :)
No ale morał z tego taki, że z tego co napisała Kalita wynika, że zależy na kogo się trafi. No i wiele też zależy od ruchu na oddziale. Ja trafiłam źle bo ruch był ogromny, nawet jakiś tatuś na patologii mówił, że nie dość, że tu leżą to jeszcze brakuje wózeczków dla dzieci (nie wiem czy żartował czy nie). Pewnie więc chcieli żebym urodziła dzień później jak juz część pacjentek wypiszą.

Dotkaa ja leżałam na dole w sali 2. Wiesz tam to co chwile było słychać jakieś krzyki porodowe hihi Sama się darłam w niebogłosy a później miałam taką chrypkę której nie mogłam odkaszlnąć przez rane na brzuchu :) Aha Dotka i my też zżółkliśmy troszkę w 2iej dobie. Dbaj o to żeby dużo karmić Małą, niech dużo siusia to wysika billirubine, nam po dwóch dniach spadł wynik i uniknęliśmy naświetlania. Trzymam kciuki!
 
Judka ze mną troszkę inaczej było bo ja zgłosiłam się na IP w pon z podejrzeniem sączenia sie wód. Ze byłam po terminie to mnie zostawili. Jeszcze tego samego dnia pisały sie silne skurcze na 100, regularnie co 7,5 min, ale ja ich nie czułam nic a nic, z czego połozne strasznie zdziwione byly. We wtorek zaczęłam skurcze czuć ale nic regularnego wiec czekałam nadal, w nocy z wt/sr skurcze się nasiliły ale nadal nieregularne były (co 3-7 min, trwajace nawet do 2min, ale czasami z przerwami 20 minutowymi), ale rozwarcie na 3cm i pełna gotowość porodowa plus spore krwawienie i tak z patologi już o 12 w środę wylądowałam na sali porodowej.Tam od razu poprosiłam o lewatywę i powiedziałam ze chciałabym mieć możliwość skorzystania z zzo jak nie będę wytrzymywała skurczów. Wtedy pani Bogusia od razu pobrała mi krew do badania i w miedzy czasie jeszcze omówiła jak działa zzo. Przy 4-5 cm rozwarcia poprosiłam o znieczulenie bo przy bólach krzyżowych to miałam ochote gryźć zębami drabinkę :|.
Co do czucia skurczów po zzo to ci nie powiem bo zanim zaczęło działać okazało sie ze zupełnie zanikło tętno u Malej i trzeba cesarke jak najszybciej. U nas nie było czasu na znieczulenie od pasa w dół wiec ja miałam cc pod pełna narkoza. Po 45 min zostałam wybudzona, a ze mówić początkowo nie mogłam to lekarz od razu udzielił mi pełnej informacji nt zdrowia córusi żebym sie nie stresowała.

Ogólnie to po zzo chodzić jak najbardziej można a nawet jest to wskazane żeby akcja sie nie zatrzymała, tak wiec jak najbardziej czujesz dolne partie :). Średnio znieczulenie działa około 1,5h, chociaż czasami zdarza sie ze tylko 50 min albo nawet 2h. Podają jak jest rozwarcie 4-5 cm i jak zaczyna działać to podpinają do oxy żeby w tym czasie kiedy ciebie nie boli podkręcić oksytocyna rozwarcie. W większości przypadków zzo przestaje działać w okolicach 9 cm (chociaz kwestia indywidualna i wiadomo ze roznie z tym bywa), tak wiec na skurczach partych masz już pełne czucie i rodzisz :).

A czop około 5-6 dni przed porodem zaczął mi odchodzić.

Jak masz jeszcze jakies pytania to smiało ;-)
 
Dziewczynki a jeszcze takie pytanie, jakie badania są dzieciom robione? Jakieś przesiewowe?
I coś pisałyście o szczepionkach. Też kupowałyście jakieś lepsze niż te, którymi szczepią w szpitalu?

just_krk to trzeba zapamietac, ze 12 h bez wód to jest max i żeby być bardzo upierdliwą jeśli chodzi o znieczulenie :) Najważniejsze, że już jesteście w domu i jest wszystko ok:)
 
No więc tak...
Pisałam Wam jeszcze na bieżąco, że odeszły mi wody 10.07 o 11:00, no i jakoś ok 12 dotarliśmy z mężem do szpitala. Tak swoją drogą odchodzenie wód dość nieprzyjemna sprawa jak się jest poza domem (a ja akurat byłam na gimnastyce :D) bo to się po prostu leje z człowieka jakby sikał cały czas :D na izbie przyjęć siedziałam na ręczniku a i tak im tam wszystko zachlapałam :D Bynajmniej na ip czekaliśmy z pół godziny i wtedy już miałam skurcze ale takie słabe. Po zbadaniu przez położną okazało się, że rozwarcie na opuszek palca i przyjmują mnie na patologie ale pani uspokoiła, że do 12 h będzie poród.
Z tą myślą poszłam na sale na patologie i czekałam spokojnie. Ktg wskazywało na skurcze ale nieregularne i zbyt słabe. Ze względu na GBS dostałam antybiotyk i czekałam. Ok 20 zaczęłam się niepokoić, że nic nie mówią o tej oksytocynie i dopytywałam ale położna która przyszła na zmiane powiedziała, że nawet do 24 h można czekać jak odejsą wody. No nic, więc czekałam. Chociaż niepokoiło mnie to bo skurcze praktycznie zanikły. Lekarz jednak ocenił, że rozwarcie na luźnego palca i zbadamy się rano. Po czym przeżyłam najgorszą noc w życiu, bo zostałam na noc na sali na patologii, oczywiście bez męża bo to jeszcze nie trakt porodowy, ok 22 zaczęłam mieć regularne skurcze co 6-8 min i tak do rana... Zgłaszałam to położnej ale ona mówiła że to sa wciąż za rzadkie i żebym czekała do rana :( Więc tak przekursowałam prysznic, kibelek, łóżko całą noc. Btw kibelek przy skurczach naprawdę boli, ale niestety usłyszłam że skoro się wypróżniam to nie ma potrzeby lewatywy.
O 6 rano miałam regularne mocne skurcze ale rozwarcie dopiero 3cm! I co prawda przenieśli mnie na porodówkę, ale zupełnie zbywali moje pytania czy to nie za wolno postępuje. Położna mi mówiła tylko żebym się cieszyła, że skurcze same nadeszły i nie trzeba podawać oxy. Położna co prawda była miła i mnie uspokajała, no ale ja w tej sytuacji potrzebowałam raczej medycznej pomocy :( No i tak się męczyłam z mężem na tej porodówce dopbrych kilka godzin. Oczywiście od początku powtarzałam tysiace razy że chce zzo bo nie spałam, jestem wykończona i nie dam rady wytrzymać kolejnych godzin w skurczach. No i myślałam, że zzo jest własnie dla takich jak ja - bo nie podaje się go gdy akcja przebiega szybko przecież. No i owszem zrobiono mi badania może ok 10 a później podłączono jakąś kroplówkę która leciała jak krew z nosa, a później usłyszałam że jeszcze jedną musza podłączyć. Później jak było 6 cm to babka powiedziała czy na pewno chce to zzo bo to nie jest do końca udowodnione że nie ma wpływu na dziecko, no i jeśli chce to musze powypełniać ankiety jakieś. I w sumie z tego bólu to nie pamiętam nawet czy je w końcu wypełniałam :D Ale przyszedł lekarz i powiedział, że w sumie jest prawie 8 więc nie ma sensu podawać bo to podanie też chwile będzie trwało. Prawdę mówiąc to myślę, że anestezjolog był zajęty bo była cesarka za cesarką...
Generalnie jeszcze co do samych skurczy to w moim przypadku były po prostu nie wytrzymania, w przerwach pomiędzy to po prostu traciłam w ogóle kontakt z rzeczywistościa... rany jak sobie przypomne to teraz mi się robi słabo. No i momentem kulminacyjnym było jak przyszły skurcze parte a ja nie potrafiłam się powtrzymać żeby nie przeć, natomiast główka nie wstawiła się w miednicę. Kazali mi leżeć na lewym boku co było nie do zniesienia ale i tak po 14 przyszedł lekarz i ocenił, że główka się i nie wstawi bo już nie ma wód i coś tam coś tam i w ciągu dosłownie 10 min zostałam wzięta na cesarkę. I wtedy to już dziękowałam Bogu, bo myślałam że mnie rozerwie ta chęć parcia. O 14 37 Igorek został wyciągniety z brzuszka i ten finał rekompensuje wszytsko inne :)
Jeśli chodzi o cesarkę to nie ma się co bać - znieczulenie praktycznie bezboleśnie podają i działa natychmiastowo za co byłam mu wdzięczna. Na sali atmosfera była bardzo fajna, lekarze żartowali, cały czas ze mną rozmawiali mówiąc co mogę poczuć itd więc za to duży plus. Małego pokazano mi odrazu a później poszedł z tatusiem się ubierać, ważyć itd :)
Igorek miał 3310g i 56 cm - mój dzielny bohater bo też go to straszliwie zmęczyło :( Na dodatek jak tylko się urodził to usłyszałam, że jako, że nie powinien przebywać dłużej niż 12h bez wód a tak było, to mogły się rozwinąć infekcje i musi dostać antybiotyk :( i odrazu wbito mu wenflon ma małą, biedną rączkę a po 3 dniach w nóżkę :( Byłam niesamowicie zła o to, że lekarze wiedząc że jest taka zasada, narazili Go na coś takiego :(
Dużym plusem było to, że odrazu po przywiezieniu na sale, stażystki przystawiły mi Go do piersi. Salę dostałam wygodną z elektrycznie regulowanym łózkiem co przy cesarce bardzo pomaga. Maluszek był tak zmęczony porodem, że przespał w nocy bez przerwy 5h więc mogłam odpocząc, choc i tak co chwilę zerkałam czy oddycha itd. Ja po 8h wstałam i chociaż chodzenie nie sprawiało mi przyjemności to nie było źle :)

Mam do całego personelu za to żal ogromny bo już pomijając fakt że się wycierpiałam i nie urodziłam naturalnie to mój Synuś musiał dostać ten antybiotyk i Go kłuli co chwile bo jeszcze musiał przechodzić dodatkowe badania a wtedy krew pobiera się z główki :( No dosłownie nie mogłam na to patrzeć :(

Ufff ale się rozpisałam... :)
No ale morał z tego taki, że z tego co napisała Kalita wynika, że zależy na kogo się trafi. No i wiele też zależy od ruchu na oddziale. Ja trafiłam źle bo ruch był ogromny, nawet jakiś tatuś na patologii mówił, że nie dość, że tu leżą to jeszcze brakuje wózeczków dla dzieci (nie wiem czy żartował czy nie). Pewnie więc chcieli żebym urodziła dzień później jak juz część pacjentek wypiszą.

Dotkaa ja leżałam na dole w sali 2. Wiesz tam to co chwile było słychać jakieś krzyki porodowe hihi Sama się darłam w niebogłosy a później miałam taką chrypkę której nie mogłam odkaszlnąć przez rane na brzuchu :) Aha Dotka i my też zżółkliśmy troszkę w 2iej dobie. Dbaj o to żeby dużo karmić Małą, niech dużo siusia to wysika billirubine, nam po dwóch dniach spadł wynik i uniknęliśmy naświetlania. Trzymam kciuki!
Just strasznie Ci wspołczuje, przerazajacy ten Twój poród!! Gratuluje jeszcze raz Synusia - dzielna z Ciebie kobita! Chyba faktycznie musialas źle trafic, duzo ludzi i zmiana poloznych na nie ten teges... :/ Trzymam za Was kciuki i zycze ekspresowego powrotu do pełnej aktywnosci.
 
Judka ze mną troszkę inaczej było bo ja zgłosiłam się na IP w pon z podejrzeniem sączenia sie wód. Ze byłam po terminie to mnie zostawili. Jeszcze tego samego dnia pisały sie silne skurcze na 100, regularnie co 7,5 min, ale ja ich nie czułam nic a nic, z czego połozne strasznie zdziwione byly. We wtorek zaczęłam skurcze czuć ale nic regularnego wiec czekałam nadal, w nocy z wt/sr skurcze się nasiliły ale nadal nieregularne były (co 3-7 min, trwajace nawet do 2min, ale czasami z przerwami 20 minutowymi), ale rozwarcie na 3cm i pełna gotowość porodowa plus spore krwawienie i tak z patologi już o 12 w środę wylądowałam na sali porodowej.Tam od razu poprosiłam o lewatywę i powiedziałam ze chciałabym mieć możliwość skorzystania z zzo jak nie będę wytrzymywała skurczów. Wtedy pani Bogusia od razu pobrała mi krew do badania i w miedzy czasie jeszcze omówiła jak działa zzo. Przy 4-5 cm rozwarcia poprosiłam o znieczulenie bo przy bólach krzyżowych to miałam ochote gryźć zębami drabinkę :|.
Co do czucia skurczów po zzo to ci nie powiem bo zanim zaczęło działać okazało sie ze zupełnie zanikło tętno u Malej i trzeba cesarke jak najszybciej. U nas nie było czasu na znieczulenie od pasa w dół wiec ja miałam cc pod pełna narkoza. Po 45 min zostałam wybudzona, a ze mówić początkowo nie mogłam to lekarz od razu udzielił mi pełnej informacji nt zdrowia córusi żebym sie nie stresowała.

Ogólnie to po zzo chodzić jak najbardziej można a nawet jest to wskazane żeby akcja sie nie zatrzymała, tak wiec jak najbardziej czujesz dolne partie :). Średnio znieczulenie działa około 1,5h, chociaż czasami zdarza sie ze tylko 50 min albo nawet 2h. Podają jak jest rozwarcie 4-5 cm i jak zaczyna działać to podpinają do oxy żeby w tym czasie kiedy ciebie nie boli podkręcić oksytocyna rozwarcie. W większości przypadków zzo przestaje działać w okolicach 9 cm (chociaz kwestia indywidualna i wiadomo ze roznie z tym bywa), tak wiec na skurczach partych masz już pełne czucie i rodzisz :).

A czop około 5-6 dni przed porodem zaczął mi odchodzić.

Jak masz jeszcze jakies pytania to smiało ;-)

o Kalita dziekuje za wyczerpujaca odpowiedz :-) Poki co, otrzasne sie troszke od tych opisów porodowych i jak tylko przyjdzie mi cos na mysl to zwroce sie do Ciebie z pytaniem :-) ale widze, ze cesarka za cesarka leci :/ wiadomo, ze nie ma co porównywac, ze mój porod bedzie podobny, bo kazdy jest inny, ale włos sie na głowie jeży.O mam jeszcze pytanie jedno do Ciebie - mialas swoja szczepionke na wzw b czy szpitalna?
 
reklama
Do góry