chciałam zapytać czy któraś mama leżała może na patologii ciąży ??? bo ja wiem że właśnie tam będę leżeć ...proszę o opinie???????????????
Hej,ja rodziłam w październiku ur. Zamieszczę Ci moje wspomnienie z tego dnia ;-)
W pon.19.10.09 o 7:30 zawitałam na porodówkę-cc była umówiona, planowana /niestety ze wzgl. zdrowotnych/.Po wypełnieniu papierków-jakieś 30-40 min.zaprowadzono mnie na salę porodową do SN.Sala bajerancka-a rodziłam w szpitalu Żeromskiego w Krk.Mój M.zagubił się w akcji-położna go prosi a chłopa nie ma-poszedł odnieś moje rzeczy do samochodu.Potem KTG,obchód-p.orynator zażartował,że spoko,mogę rodzić SN
ale suma sumarum zostałam zakwalifikowaa do CC i czekam dalej.Na KTG nic nie wyszło-normalne,termin z OM miałam na 25.10.Nagle mojego M.wyproszono i położna wnosi takiego małego bąbelka,sinego,całego w tej mazi poporodowej
Aż mi się oczy zaszkliły-ja też chcę JUŻ!Wchodzi oszołomiony tatuś,który dopiero na koniec orientuje się,że ja tam sobie siedzę i patrzę jak dzidzię mierzą, ważą i odsysają płyny.Cuuudny widok.No i przyszła kolej na mnie.Ufff FKOŃCÓ bo już było mi zimno z nerwów.Zastrzyk w kręgosłup- strach jak cholera,ale dzięki położnej idzie jak po maśle-bdb mnie poinstruowała.I głupowate uczucie-nic nie czuję od cyców w dół...i zaczyna się,czuje jak mi coś tam grzebią, żartujemy sobie z położnymi i lekarzami i po chwili moja ginka mówi,że już jest dzidzia!
GODZ. 10:37 19.10.2009 r PONIEDZIAŁEK- MAMY SYNA ,
Pokazali mi go,kazali ucałować,pogłaskać i zabrali do tatusia.A ja w ryk!Fantastyczne uczucie!A jaki mały śliczny!!!Szycie-nie mogą mnie zszyc,bo mam te cholerne zrosty pooperacyjne.Męczą się trochę,ale jest OK.Nagle patrzę i widzę przed sobą jakąś nogę-hmmm ze zdziwieniem stwierdzam,że to MOJA noga...no szok!I na salę.Mąż dostaje polecenie od położnej-ciągnąć łóżko,a nastepnie opierdziela go,bo chłop zamiast ciągnąć to się łóżka trzyma i sobie idzie jak na spacer-widać,że jest totalnei odjechany
heh tatusiek.Pytam ile mierzy młody itd,a M.że nie wie,nie mówili a on był tak oczarowany,że nie zapytał.No to go zrypałam,po coś tam był człowieku???
A na sali przynoszą mi Filipka do cyca i zaczyna ssać siarę.Ja płaczę,mąż totalny błogostan...no comment.Najgorsze jest to nie podnoszenie głowy,a ja chciałabym synka zobaczyć calusiego!Jednak po 7 godz. przychodzi położna i rzuca hasło wstajemy.Najpierw usiadłam,ale że kręci mi się w głowie,to siedzę grzecznie.Nadjechał M.i pomaga mi wstać,a ja mam zjazd-o mało nie zaliczyłam spotkania z posadzką... więc kładę się i za chwilkę próba nr 2 zakonczona wizytą od prysznicem.I biegusiem do synka-już czuję się suuper.
Wyszłam po 4 dobach. To był opis,który zamieściłam na październiówkach tuż po powrocie do domu,dlatego taki chaotyczny ;-)
Aha po jednym dniu głodówki krakersy smakują wyśmienicie :-) a na drugi dzień zupa nie wiadomo jaka ;-) jest pyyyysznnna...Ogólne wrażenia- oddział,gdzie leży się po cc nie jest wyremontowany, łazienki katastrofa, sale różne, jest jedna już po remoncie reszta kicha, ale da się wytrzymać. Do łazienki- klapki obowiązkowo!!! Na sali max 5 os było - przynajmniej jak ja leżałam, ale np. ostatnia doba- było nas 2 i było nam smutno... jakoś. Dziecko masz cały czas przy sobie, ale jakoś nie odczułam z tego powodu dyskomfortu. Cieszyłam się jak nie wiem co. Położne- rewelacja, położne od laktacji- jeszcze lepsze, co chwilę ktoś przychodzi i pyta czy czegoś nie potrzeba. Lekarze jak lekarze- ok,wiadomo -jeśli masz swoją p.dr,wtedy przychodzi zapytać co z Tobą itd, ale tak to nie przesadzają z czułością ;-) jednak ogólnie lekarze są ok, z resztą całą robotę robią położne i to z nimi ma się najwięcej do czynienia. Jedna pani dr pediatra jest dziwna, jakaś taka niewygadana i nie bardzo można zjarzyć o co jej chodzi, ale pozostałe ok. Pytaj,pytaj i pytaj o wszystko co Ci tylko do głowy przyjdzie, bo to na prawdę nieodzowna pomoc na początku, jak się jest zielonym.
Życzę Ci mało nerwów, szybkiego cc i zdrowego maluszka! Pozdrawiam. Wszystko będzie dobrze.