doktor Jaworowski napisał mi skierowanie które dałam w rejestracji (na położniczym) odczekałam chwile i zawołano mnie na badanie, papiery etc., nic nie mówiłam że byłam umówiona czy coś, doktor zapisał mnie i mówił że będzie mial dyżur wtedy. Okazało się że On będzie robił cc, dla mnie było bez znaczenia wszystko trwało kilkanaście minut,. cc przeprowadzał z jakimś lekarzem ale nie znam niestety. później podczas obchodu powiedział że ładnie zszył mnie i żartował że mógł plastyke brzucha zrobić...No tak jak ciąć to mogli od razu usunąć nadmiar tłuszczu...za tydzień idę na wizytę i mamy ustalić już termin, około 20 czerwca. boję się tylko jak to teraz wygląda bo znajoma jak rodziła to było 30 urodzeń jednego dnia, więc nie dziwię się że nie wyrabiają z opieką.
najgorzej do pionizacji, później było ok, jak pozbyłam się cewnika i kroplówki to hulaj dusza (dziadek z balkonikiem na korytarzu by mnie wyprzedził). We wtorek o 9 miałam cc, a w czwartek było już spoko bez tabletek, w piątek wyszłam. mam nadzieję że teraz w miarę dojdę do siebie. a napiszcie czy wy też po cc przez 5 godz leżałyście na pooperacyjnej gdzie nie ma dziecka ani męża??