reklama
Dziewczyny ostatnio na Ujastku miało miejsce wydarzenie które niestety bardzo skutecznie zniechęciło mnie to tego szpitala. W czwartek 06.09 pojawiła się w szpitalu synowa mojej znajomej. Miała skurcze więc została przyjęta na porodówkę. To co wydarzyło się później to jedna wielka maskara, zresztą cała sprawa w najbliższym czasie trafi do prokuratury. Dziecko urodziło się z przepukiną oponowo-rdzeniową na odcinku lędźwiowo-krzyżowym o wielkości 10 cm!!! Nie zauważyła tego zarówno lekarka prowadząca ciąże ani lekarz, który wykonywał USG w izbie przyjęć. Dodam tylko, że jest to bezwzględnym wskazaniem do cesarskiego cięcia, żeby nie naruszyć zgromadzonego tam płynu mózgowo-rdzeniowego. Dziecko urodziło się sparaliżowane od pasa w dół, a co jeszcze bardziej bulwersuje dostało 10 pkt (gdzie w skali Agpar jednym z pięciu ocenianych parametrów jest właśnie napięcie mięści czyli czy dziecko rusza rękami i nogami). Po przewiezieniu do szpitala w Prokocimiu i przebytej natychmiastowej operacji okazało się, że dziecko ma trwale uszkodzone nerwy i nigdy już nie będzie mogło chodzić. Sprawą jestem zbulwersowana, podobnie jak lakarze z Prokocimia i całe moje otoczenie. Postanowiłam o tym napisać bo nie mogę przestać o tym myśleć, nie do pomyślenia jest dla mnie jak można dopuścić się tak rażących zaniedbań. Niestety nie wiem jak nazywała się lekarz prowadzący ciąże, nie chce nachalnie wypytywać w takiej sytuacji, wiem tylko, że to lekarz z Ujastka, który kiedyś przyjmował w Nowej Hucie a w ostatnim czasie na Długiej chyba.
Dlatego ja chciałam, żeby oprócz mojego prowadzącego gina małą obejrzał ktoś jeszcze. W efekcie usg robiło mi w trakcie ciąży trzech lekarzy - niestety człowiek jest omylną istotą:-( Poza tym dużo zależy też od jakości sprzętu i od ułożenia dziecka... Bardzo współczuję rodzicom :-(
Martuska
Fanka Lipcowa mama 05'
- Dołączył(a)
- 18 Maj 2005
- Postów
- 3 338
Cześć dziewczyny
Jeśli to było do mnie (bo ja jestem przeciwna nacinaniu krocza w większości przypadków) to absolutnie nie histeryzuję:-)
Byłam baardzo świadoma swoich porodów, brałam w nich czynny udział i miałam ogromne szczęście, że trafiłam na położne dla których "rodzić po ludzku" to chleb powszedni (szczególnie przy drugim porodzie) Jestem bardzo za naturalnym rodzeniem jeśli tylko to możliwe i stan dziecka i matki na to pozwala Uważam, że w PL nadużywają "medykalizacji" porodu. Kobiety jak widać idą w większości przypadków i szczególnie do pierwszych porodów trochę jak "owieczki na rzeź", często nieuświadomione, wystraszone, nie zajace swoich racji i wytycznych WHO (Swiatowej Organizacji Zdrowia). Zdają się zupełnie na personel, który robi z nimi co mu się pdoba i byle jak najwygodniej dla nich, nie dla rodzących, a przecież to nasze dzieci przychodzą na świat, to my rodzimy, mamy bóle i to nam należy usługiwać przez te pare godzin porodu, a nie usługiwać położnym przez dogodną dla nich pozycję. To zawód, ktróy ma pomagać i słuzyć innym w znaczących chwilach (sama pracuję w służbie zdrowia). Mam urodzić w tym kraju pierwszy raz dziecko i szczerze mówiąc jestem podłamana tym, że w XXI wieku nie ma w Karkowie szpitala w którym można rodzić w pozycji wertykalnej (kasiam187), już pomijam tą wodę. Naprawdę liczyłam na Ujastek. W takich okolicznościach przyrody to ja nie wiem czy nie wolałabym w domu własnym urodzić.
Widze, że mamy podobne zdanie. Jakże mi milo, że nie jestem sama:-)
Jestem starsznei ciekawa co by było gdybym zbojkotowała ten fotel i powiedziała, że absolutnie nie będę na nim rodzić. Co wtedy? Przecież mnie nie zmuszą do wyjścia na niego? Opuszczą mnie, każą rodzić samej?
Sorry dziewczyny, że jestem tak bojowo nastawiona. MOże dlatego, że mam inne doświadczenie, a może za bardzo świadomie podchodzę do porodu. Dla mnie to jest piękne przeżycie i mimo bólu jestem pozytywnie do niego nastawiona. Rodziłyśmy od zarania dziejów i natura nam podopowiada jak to robić najlepiej
Dziewczyny błagam was nie histeryzujcie z tymnacięciem krocza. rozuemim, że fajnie jest jak się uda urodzić bez, jak przy porodzie pęknie się odrobinkę i szybko się zagoi ale jak trachnie się po same "plecy w zdłuż i w wszerz" a z tyłka zrobi się krzyżyk aspiryny to dopiero dramat... przy orodzie nie miałam znieczulenia byłam nacięta i nie wspominam tego jako dramat. może bardziej jako dyskomfort który trwał 5 może 7 dni... co do karmienia piersią to też trochę przeraża mnie podejście niektórych ze cycek za wszelką cenę i basta ale dziecko np na początku może nie umieć ssać piersi więc jak zostanie dokarmione przez 2 dni pobytu w szpitalu to też się raczej nie uzależni od butli i smoczka. moja też była dokarmiana i nie miała problemu z ciagnieciem cyca w domu. Możecie mnie teraz zjeść za moją wypowiedź albo spalić na stosie, ale na prawdę nie ma co szaleć;-)
Jeśli to było do mnie (bo ja jestem przeciwna nacinaniu krocza w większości przypadków) to absolutnie nie histeryzuję:-)
Byłam baardzo świadoma swoich porodów, brałam w nich czynny udział i miałam ogromne szczęście, że trafiłam na położne dla których "rodzić po ludzku" to chleb powszedni (szczególnie przy drugim porodzie) Jestem bardzo za naturalnym rodzeniem jeśli tylko to możliwe i stan dziecka i matki na to pozwala Uważam, że w PL nadużywają "medykalizacji" porodu. Kobiety jak widać idą w większości przypadków i szczególnie do pierwszych porodów trochę jak "owieczki na rzeź", często nieuświadomione, wystraszone, nie zajace swoich racji i wytycznych WHO (Swiatowej Organizacji Zdrowia). Zdają się zupełnie na personel, który robi z nimi co mu się pdoba i byle jak najwygodniej dla nich, nie dla rodzących, a przecież to nasze dzieci przychodzą na świat, to my rodzimy, mamy bóle i to nam należy usługiwać przez te pare godzin porodu, a nie usługiwać położnym przez dogodną dla nich pozycję. To zawód, ktróy ma pomagać i słuzyć innym w znaczących chwilach (sama pracuję w służbie zdrowia). Mam urodzić w tym kraju pierwszy raz dziecko i szczerze mówiąc jestem podłamana tym, że w XXI wieku nie ma w Karkowie szpitala w którym można rodzić w pozycji wertykalnej (kasiam187), już pomijam tą wodę. Naprawdę liczyłam na Ujastek. W takich okolicznościach przyrody to ja nie wiem czy nie wolałabym w domu własnym urodzić.
Twoje podsuowanie jest do karmienia ale jakże bardzo pasuje też do porodu. Tak nas traktują, jak niedorobione. Im mniej wiemy tym lepiej dla nich, wygodniej.Wiem, że fajnie się mówi ale niestety realia są takie, że jak człowiek nie zawalczy w szpitalu o swoje i nie pociśnie czasem personeli,żeby mu wpięty poszło to będą go traktować jak kogoś niedorobionego.
Wychodzi na to, że trzeba liczyć na szczęście, żeby na dobrą zmianę trafić, ale to chyba w każdym szpitalu tak jest...
Martuska, ja też sobie nie wyobrażam dokarmiania bez wiedzy i pozwolenia matki. Ale jak dziecko będę miała przy sobie to co, przyniosą mi butelkę, żebym nakarmiła? Pediatra chyba bada dzieci też przy matkach? Ja nie pozwolę na zabieranie dziecka na noc bez mojej zgody "żebym mogła się wyspać", małą chcę od razu mieć przy sobie, jak mi się udało od razu karmić 2 starsze córki, to dlaczego ma mi teraz nie wyjść. A szpital lubi dokarmiać, żeby w papierach mieli, że dziecko mało spada z wagi i można je szybko wypisać. Najchętniej to bym wyszła ze szpitala po kilku godzinach od porodu, a tak to trzeba czekac aż zrobią dziecku testy przesiewowe
Widze, że mamy podobne zdanie. Jakże mi milo, że nie jestem sama:-)
dzieki :-)
kochana nie nastawialbym sie na pozycje wertykalna. mi polozna powiedziala na dniach otwartych ze raczej fotel, polozne niechca inaczej. chco ona sama nie ma przeciwskazan -byla to Pani Joanna O. kurcze zapomnialam nazwiska ale chyba sie to nazwisko przewinelo przez forum.
i zgadzam sie z Toba w 100 % co do nacinania krocza. zreszta moja ginka tez jest przeciwna nacinaniu i uwaza nawet ze o wiele lepiej sie goi pekniecie.
ja oczywscie zapomnialm sie jednego doptyac wiec mamy ktore rodzily blagam o pomoc, bo ja juz w sumie na dniach jestem. wiem, ze trzeba miec orginalny wynik grupy krwie, ale co z reszta badan tj owa, hbs, morfologia mocz? moga byc takie wydruki z komputera jakie dostaje w przychodni czy musze isc i zamawiac oryginaly?
Jestem starsznei ciekawa co by było gdybym zbojkotowała ten fotel i powiedziała, że absolutnie nie będę na nim rodzić. Co wtedy? Przecież mnie nie zmuszą do wyjścia na niego? Opuszczą mnie, każą rodzić samej?
Sorry dziewczyny, że jestem tak bojowo nastawiona. MOże dlatego, że mam inne doświadczenie, a może za bardzo świadomie podchodzę do porodu. Dla mnie to jest piękne przeżycie i mimo bólu jestem pozytywnie do niego nastawiona. Rodziłyśmy od zarania dziejów i natura nam podopowiada jak to robić najlepiej
Martuska
Fanka Lipcowa mama 05'
- Dołączył(a)
- 18 Maj 2005
- Postów
- 3 338
Aniu współczuję synowej Twojej znajomej. To musi być bardzo traumatyczne przeżycie i straszny pech, że paru lekarzom nie udało się wykryć wady przed narodzinami maleństwa. Tak przykro nas czasem los doświadcza:-(
Co do CC i tatusia przy CC. Mój kuzyn był na Ujastku przy swojej żonie, przy narodzinach ich synka, właśnie przez CC. Było to jednak 7 lat temu. Teraz 8 miesięcy temu urodził im się drugi synek też przez CC. Zapytam jak było tym razem.
Co do CC i tatusia przy CC. Mój kuzyn był na Ujastku przy swojej żonie, przy narodzinach ich synka, właśnie przez CC. Było to jednak 7 lat temu. Teraz 8 miesięcy temu urodził im się drugi synek też przez CC. Zapytam jak było tym razem.
chyba nie sprawdzałaś we wszystkich szpitalach, m.in. żeromski zapewnia poród w pozycjach wertykalnych, nikt Ci niczego nie narzuca, położna może zaproponować pozycję...Cześć dziewczyny
Mam urodzić w tym kraju pierwszy raz dziecko i szczerze mówiąc jestem podłamana tym, że w XXI wieku nie ma w Karkowie szpitala w którym można rodzić w pozycji wertykalnej (kasiam187), już pomijam tą wodę.
Jestem starsznei ciekawa co by było gdybym zbojkotowała ten fotel i powiedziała, że absolutnie nie będę na nim rodzić. Co wtedy? Przecież mnie nie zmuszą do wyjścia na niego? Opuszczą mnie, każą rodzić samej?
Maruska, jeszcze w Żeromskim można sobie pozycję wybrać, moja koleżanka uparła się i rodziła na materacu, położna musiała kucać przy niej ;-), tam jest tylko lipa z ZZO, marna szansa, żeby je dostać, dlatego ja tym razem tam nie idę, chociaż reszta (poza jedzeniem) bardzo mi pasowała
no ja tez sobie na wszelki wypadek spakowałam wiecej :-)
Na kiedy masz termin? Jeśli gdzieś pisałaś to przepraszam, że nie doczytałam...
Dziewczyny ostatnio na Ujastku miało miejsce wydarzenie które niestety bardzo skutecznie zniechęciło mnie to tego szpitala. W czwartek 06.09 pojawiła się w szpitalu synowa mojej znajomej. Miała skurcze więc została przyjęta na porodówkę. To co wydarzyło się później to jedna wielka maskara, zresztą cała sprawa w najbliższym czasie trafi do prokuratury. Dziecko urodziło się z przepukiną oponowo-rdzeniową na odcinku lędźwiowo-krzyżowym o wielkości 10 cm!!! Nie zauważyła tego zarówno lekarka prowadząca ciąże ani lekarz, który wykonywał USG w izbie przyjęć. Dodam tylko, że jest to bezwzględnym wskazaniem do cesarskiego cięcia, żeby nie naruszyć zgromadzonego tam płynu mózgowo-rdzeniowego. Dziecko urodziło się sparaliżowane od pasa w dół, a co jeszcze bardziej bulwersuje dostało 10 pkt (gdzie w skali Agpar jednym z pięciu ocenianych parametrów jest właśnie napięcie mięści czyli czy dziecko rusza rękami i nogami). Po przewiezieniu do szpitala w Prokocimiu i przebytej natychmiastowej operacji okazało się, że dziecko ma trwale uszkodzone nerwy i nigdy już nie będzie mogło chodzić. Sprawą jestem zbulwersowana, podobnie jak lakarze z Prokocimia i całe moje otoczenie. Postanowiłam o tym napisać bo nie mogę przestać o tym myśleć, nie do pomyślenia jest dla mnie jak można dopuścić się tak rażących zaniedbań. Niestety nie wiem jak nazywała się lekarz prowadzący ciąże, nie chce nachalnie wypytywać w takiej sytuacji, wiem tylko, że to lekarz z Ujastka, który kiedyś przyjmował w Nowej Hucie a w ostatnim czasie na Długiej chyba.
Rzeczywiście sytuacja straszna..duże wyrazy współczucia..:-(
Po takich sytuacjach człowiek rzeczywiście nie wie już co ma myśleć i robić.
Oczywiście każdy ma prawo się pomylić, ale tutaj jest przesada!
Ja nie wiem, póki co zostaję przy Ujastku..badało mnie 4 lekarzy z czego 2 już po 22tc, także mam nadzieję że wszystko jest ok. Wszelkie niejasności były szybko sprawdzane, a wątpliwości rozwiewane...ufam mojemu lekarzowi prowadzącemu,a to mi się wydaje dosyć istotnym elementem. czy mogłam wybrać lepie-nie wiem..póki co jestem bardzo zadowolona z jego opieki nade mną i maleństwem.
reklama
Na kiedy masz termin? Jeśli gdzieś pisałaś to przepraszam, że nie doczytałam...
termin mam na 29 wrzesnia, ale poniewaz córa nie obróciła sie głowa w dół bedzie prawdopodobnie cesarka, tzn na 100 bedzie jak sie nie obroci na dniach. dzis ide do mojej ginki zobacze co mi powie i ewentualnie jutro na kwalfikacje do cesarki pojde.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 3 tys
- Przyklejony
- Odpowiedzi
- 169
- Wyświetleń
- 272 tys
Podziel się: