reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Porod w szpitalu Ujastek

Nhermano, rzeczywiscie czytajac Twoja odpowiedz ogarnia przerazenie i smutek.. Najwazniejsze ze juz masz to za soba, zycze Wam duzo zdrowka i sily :-)
A czy byl z toba mąż przy porodzie? Dlaczego nie podali Ci oksytocyny? Nie wiem jak to jest w praktyce, bo bede we wrzesniu rodzic poraz pierwszy, ale czy mozna sie zorientowac co sie święci z tym chwytem Kristellera zeby zaprotestowac odpowiednio wczesniej?? Mnie sie nie miesci w glowie taka praktyka!..
 
reklama
Hej, oksytocynę dostałam, dlatego na przedporodowej byłam tylko 4 godziny. Mąż był ze mną właśnie na przedporodowej, na fotelu już bez niego. Jakbym wiedziała jakie będą konsekwencje to bym się darła żeby go nie wypychali, ale zresztą-jak już leżałam na tym fotelu to mało do mnie docierało co się naokoło dzieje , tak pirońsko bolało.
 
Nhermano, a znasz nazwisko lekarza, który odbierał Twój poród? Jestem w szoku, że takie metody są jeszcze wykorzystywane :(
 
Bardzo gorąco proszę Cię abyś napisała o wszystkim co przeszłaś do rzecznika praw pacjenta. Takie sprawy muszą być nagłaśniane nie tylko na forach. Napisz rownież do dyrekcji szpitala. Niech wyciągną wnioski. Nie można zostawiać takich historii ot tak.
 
kasi_ab - mój poród opisałam na czerwcówkach 2012

co do zzo, to tak jak opisałam, ja się uparłam , bo bałam się że mi sił zabraknie , a w głowie miałam zakodowaną informacje ,że je robią miedzy 4 cm a 8 cm rozwarcia , samo wkłucie mnie nic nie bolało, jedynie nie potrafiłam wygiąć pleców tak jak sobie anest. życzył i pamiętam ,że po wszystkim przepraszałam za brak współpracy :-)

co do opieki na porodówce jestem zadowolona , mąż był cały czas ze mną ( oprócz nocy), wyprosili go tylko podczas obchodu oraz podłączania zzo

niestety póżniej już tak super nie było tzn.
-mały dostał żółtaczkę w pierwszej dobie , zabrali go na naświetlanie mówiąc, że przywiozą go wieczorem, wieczorem dowiedziałam się, że jednak dostane go rano , generalnie trzeba pytać bo sami nic nie powiedzą ,
chodziłam pytałam i słyszałam, że jak będzie lekarz to podejdzie , no przyszedł ,ale kolejnym moim podejściem i tak za każdym razem
-co do karmienia , każda pielęgniarka/położna mówi co innego, jedne są ok inne nie , jak dziecia zabrali na naświetlanie nie mówiąc na jak długo to jedna z pań była zdziwiona że nie odciągam pokarmu , nawet nie zapytali zabierając go czy chce karmić swoim mlekiem czy mają dokarmiać
-o zdjęciu rurek z pleców po zzo , musiałam przypominać klika razy zanim mi je wyjęli

ogólnie jestem zadowolona

aha , jedzenie znośne, panie sprzątają sale codziennie :-) a kosze wymieniają 2x dziennie
 
To przy naświetlaniu jest problem z karmieniem naturalnym, są jakieś przeciwskazania, czy pielęgniarkom nie chce się prosić matki do dziecka na karmienie, łatwiej i szybciej podac butlę? dlaczego tak ciężko informować matkę o tym co się dzieje z jej maleństwem? Synek mojej siostry był też naświetlany (8 lat temu to było), ona nawet wróciła na oddział już z domu i przyjęli ją z małym bez problemu, ale ona była cały czas przy nim, łóżko miała obok tej naświetlarki, średnio co 3 godziny wyjmowała malucha, karmiła i była przerwa, w międzyczasie inny maluch się naświetlał - w Żeromskim to było. Moja koleżance na Ujastku kilka lat temu w ten sposób "załatwili" karmienie naturalne, mała też była naświetlana i ją karmili butlą, potem już malutka nie chciała chwycić się piersi i widać, że nic się nie zmieniło na lepiej z biegiem lat :-(
 
Moja malutka po trudach porodu była 28h w inkubatorze. ja w szoku, przestraszona, nawet nie pomyślałam że dziecko trzeba nakarmić i nie zapytałam :eek: Przyjmowałam wszystko co ze mną i z dzieckiem robili jako oczywistą konieczność.
nikt nie zaproponował żebym odciągała pokarm, żeby małą wyciągać na karmienie... Dzięki Bogu potem nie było najmniejszych kłopotów z dostawieniem do piersi. Widziałam jak była karmiona-dostawała do buzi palec pielęgniarki w rękawiczce i rureczkę z pokarmem, podobno żeby potem nie był problemów z karmieniem.
myśle że tak im najwygodniej, po co szukać matki w jej pokoju na oddziale, mają MM i dają jak trzeba :crazy:
 
nhermano pamiętasz nazwisko lekarza który zastosowal ten niebezpieczny zabieg podczas porodu?pytam bo u mnie też go zastosowano a nie mniam powikłań
 
reklama
Hej, powracam do pytan dotyczących połoznej, czy któras z Was posiada namiar na jakaś poleconą połozną z tego Szpitala? Chodzi mi np o panie Janicką czy Ostrowską, ew kogoś innego, pozdrawiam ;)
 
Do góry