Witam dziewczyny
Chciałam się wypowiedzieć odnośnie porodu w Rydygierze. Rodziłam tam w styczniu.
Standard jeśli chodzi o wystrój, wyposażenie - OK. Łazienki są raczej obskurne, ale da się przeżyć. Pokoje 1 i 2 osobowe - super. Z tym, że na "jedynkach" kładą zazwyczaj po cesarkach (chyba, że nie ma dużo pacjentek). Sale porodowe - też bardzo fajne. W "boksach" są bardzo wygodne fotele, a do tego położne "pod ręką" jakby coś się działo. Na sali rodzinnej też jest fajnie, ale jakby coś to do dyżurki położnych daleko (ale jest za to tapczan, wanna, radyjko ;-)).
Co się tyczy opieki, to mam mieszane uczucia. Jak leżałam na patologii ciąży to salą, na której leżałam opiekowały się 2 lekarki: dr Dajda i dr Nowak. Obydwie fantastyczne. Na poporodowej niestety chodziła tylko taka młoda lekarka, której nawet nie chciało się porządnie obejrzeć, czy wszystko się ładnie goi (u mnie się nie goiło, rozlazły mi się szwy i niestety tak już mi zostało :-( . A zszywał mnie zachwalany tu dr Rokicki). Położne - większość OK. Mój poród zaczęła prowadzić świetna położna, ale niestety trafiłam na końcówkę jej zmiany. Przejęła mnie później inna, trochę bardziej "szorstka", ale też była ok. Na poporodowej niestety położne są olewające i nieszczególnie się przejmują pacjentkami (mnie kazały wstawać od razu i skończyło się tym, że obudziłam się na podłodze
). Na neonatologii też olewające pielęgniarki. Jak miałam w nocy problem z przystawieniem synka do piersi, to dała mi butelkę na odczepnego. Ordynatorka neonatologii to jakaś sfrustrowana baba, drze się na wszystkie matki, wszystko jej nie pasuje. Jak dla mnie to opieka i pomoc przy dzieciaczkach - porażka. Oddział jest śliczny i nowoczesny, ale to nie zastąpi troski i zaangażowania.
Do tego słynna pani, która w poradni przyjmuje pacjentki na KTG... Ofukała mnie na dzień dobry i z tego co widziałam to jest jej normalny sposób rozmowy z pacjentkami.
Podsumowując:
Opieka lekarska: jedni lekarze są fantastyczni, inni chcą Cię mieć "z głowy",
Opieka położnych: w trakcie porodu - super, po porodzie - porażka,
Opieka neonatologiczna: marnie. Zdarzyły się dosłownie 2 fajne pielęgniarki, którym się chciało pomóc, wytłumaczyć, odpowiedzieć na pytania.
Aha, dziewczyny! Oni tam palą papierosy w pokoju zaraz obok sali, gdzie leżą dzieciaczki!!!
Mnie to trochę zszokowało i wkurzyło, jak mam być szczera... Rozumiem, że była zima i nie chciało im się na ten mróz wychodzić, ale są jakieś granice. Pielęgniarki neonatol. też w większości palaczki, czuć fajki od nich na kilometr
.