reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Gorzowie WLKP

Ja w kwietniu tamtego roku rodziłam w gorzowie i miałam torbe napakowaną tymi wszystkimi rzeczami...

koniec końców nie użyłam prawie nic.

Koszule pielęgniarki dawały codziennie świeżą, podkładów i wkładek nie brakowało bo opakowania całe przynosiła pani sprzątaczka jak i pielęgniarki.

na pewno trzeba mieć kubek i sztućce.
przybory toaletowe dla mamy i tetrowe pieluszki (chociaż pieluszki przy każdej kąpieli mają-służą do wycierania)
można mieć swoje ubranka chociaż jest o tej porze roku tak ciepło na oddziale że dziecko zawinięte w ich rożek ma cieplutko.
pampersy dają 5 sztuk na dobę więc kilka sztuk trzeba mieć swoich.
przydadzą się tez chusteczki, ale maść jest zbędna, bo smółka nie odparza.
Oddział jest na prawdę świetny i siostry starają się pomagać.
Ja jechałam 140km żeby rodzić w Gorzowie bo spod Zielonej Góry gdzie za żadne skarby rodzić nie chciałam (szybciej bym w domu urodziła!)
 
reklama
to oby nic się nie zmieniło:)
dziewczyny, a opłacałyście położną? bo teraz zdania są bardzo podzielone jeżeli chodzi o opiekę nad rodzącą. niektórzy dziwią mi się, że tego nie zrobiłam. a będę rodzić, bez tego luksusu;)
 
Ostatnia edycja:
Hej dziewczyny! Jestem w ciazy blizniaczej i zastanawiam sie jak wyglada porod blizniakow w naszym szpitalu? 3 lata temu rodzilam w nim coreczke i mimo ze byl to porod sn i jeszcze przed remontem wspominam go dobrze.jednak przy blizniakach obawiam sie sn i wolalabym cc.czy jakas z mam rodzila blizniaki?jesli tak to bylabym wdzieczna za jakies informacje. Przepraszam ze nie ma polskich znakow ale pisze z tel.
 
Ostatnia edycja:
alanta ja nie miałam, ogólnie natrafiłam trochę na zołze, która z łaską do mnie przychodziła jak coś potrzebowałam, może dlatego że to 7 rano pewnie w piciu kawy przeszkadzałam:-D, ale zebrałam się, przeciez to nie spa, dobrze że tylko na porodówce spędziłam 2 godziny, samego porodu nie wspominam źle i nie mam obaw przed kolejnym porodem
 
Jak dla mnie to wykupienie sobie położnej to lekka przesada.
poród to raczej rzecz intymna więc po co jakaś kobieta ma być przy tobie 24h?
ja byłam zadowolona że zaglądano do mnie tylko na kontrolę stanu skurczów. swoją drogą z 6h leżałam podpięta pod KTG.
W momencie samego porodu czyli tych ostatnich skurczy i tak są przy tobie lekarze i to kontrolują.
do tego momentu nie trzeba położnej, wystarczy przy Tobie mąż czy mama lub siostra, lepiej się tobą zajmą niż opłacona położna.
 
dzięki dziewczyny za odpowiedź:)
nie no pewnie, też nie potrzebuję żeby wisiała nade mną non stop. osobiście uważam, że jak tyle jest rodzących bez wykupionej położnej to i ja dam radę. a chodzi głównie o to, że nasłuchałam się, ze niektóre położne traktują często rodzące lekceważąco, z łaską robią cokolwiek, są złośliwe i generalnie na "nie", jakby za karę wykonywały swoje obowiązki. i ciekawa byłam jakie Wy macie doświadczenie z gorzowskiego szpitala.
nie wrzucam wszystkich położnych do jednego worka, bo wiadomo że są ludzie i ludzie;) jakiś taki nowy trend się chyba wytworzył z tym płaceniem położnym.
 
ja trafiłam na porodówke mało że w święta, o trzeciej w nocy to jeszcze bez akcji porodowej bo odeszły mi wody. siostrzyczki nie pałały radością że muszą się obudzić, ale nie było źle, zrobiły co powinny bez opryskliwości. lekarze też kontrolowali wszystko co godzine-dwie a jak zaczeły się skurcze nadzorowali częściej przy pomocy KTG. nie ma się czego bać każdy jest tylko człowiekim, przez to też musimy przejść. prawda jest taka że po tym i tak się mało co pamięta. tylko szczęście że jest nas już dwoje:)
będzie dobrze dziewczyny bez paniki, one nawet jak sa oschłe to wiedzą co robią.
 
Dzięki Tobolka za przybliżenie jak wygląda przyjęcie na oddział przy skierowaniu na cc.
Może jeszcze któraś co miała cc sie wypowie jakie sa jej wrazenia z pobytu w gorzowskim szpitalu.
Ja mam jeszcze trochę do porodu , bo dopiero we wrześniu,ale już zbieram wszelkie info.
 
ja co prawda lezalam w szpitalu az do momentu porodu mialam cc bo rodzilam blizniaki (niewiem jak jest przy skierowaniach)mysle ze wiele zalezy od tego czy ma sie w szpitalu swojego lekarza prowadzącego
mi cc robil ordynator Brych i gin Gadomski ,powiem tylko ze ogólnie opieka swiezo po cc byla ok ale w 2,3 i 4 dzien po to juz sama musialam wstawac i prosic sie o srodki przeciwbólowe bo pielegniarki sobie chrapaly w swoich kanciapach
 
reklama
u Mnie ogólnie też skończyło się cesarką i tego dnia było ich aż 7 (tylko 3 planowe)!!

po zabiegu po 6h kazano mi wstać i się poruszać żeby mięśnie ruszyły. Samą opiekę po można oceniać różnie. cesarka to nie koniec świata więc radzić sobie trzeba swoją drogą nie jest tak źle jak by sie mogło wydawać. pielęgniarki przychodzą jak po nie sobie zadzwonisz, ale w tym celu musisz wstać z łóżka i doczłapać się do dzwonka będącego na przeciwnej ścianie (takie sobie ćwiczonko:p)

Do mnie fakt faktem siostrzyczki latały co 2-3 godzinki ale to tylko dlatego że po znieczuleniu zewnątrz-oponowym miałam silny ból głowy (i sam ordynator przychodził sprawdzać co ze mną od ci takie wyróżnienie:p) .
Za to koleżanka z sali, która miała znieczulenie ogólne musiała sobie radzić sama bo były u niej tylko 3 razy dziennie.

koniec końców obie jakoś dałyśmy rade i zostałyśmy wypisane na trzecią dobe. tylko później na zdjęcie szwów do zabiegowego lub i własnego ginekologa:)
 
Do góry