reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród siłami natury, sposoby łagodzenia bólu, porady i ciekawostki :)

U nas pobierają krew do badań potrzebnych do znieczulenia (o ile nie ma się ich przy sobie, a ja kolejny raz nie miałam, bo mnie poród kolejny raz zaskoczył ;)) zaraz po przyjęciu do szpitala - nawet jak się nie chce znieczulenia.

Ja poprzednio nie brałam, bo średnio bolało.
Teraz też nastawiałam się na poród bez znieczulenia. Powiedziałam to położnej na samym początku. Po godzinie pod kroplówką, jak dostałam obuchem w łeb, bo położna powiedziała, że rozwarcie poszło tylko z 1 cm na 2 cm (!!), powiedziałam jej, że rezygnuję, nie mam już siły i biorę znieczulenie przy 4 cm.
Jak przyszła za jakieś 30 minut, to okazało się, że jest... 6 cm. I po ptakach :/
Poszłam pod prysznic i tam drugi skurcz był już party. Jeszcze dwa parte pod prysznicem, bieg na łóżko - rozwarcie na 9 cm, kolejny skurcz - 10 cm. Bieg na fotel. Trzy parte i po wszystkim.

No i znowu nie zdążyłam wziąć znieczulenia :D

***
Ale ale - piszę to wszystko po to, żeby powiedzieć, że nie ma się co nastawiać na jedno albo drugie. Ja też nie chciałam znieczulenia, bo lubię wiedzieć i czuć, co się ze mną dzieje. Ale poród mnie tak zaskoczył, że nie byłam gotowa psychicznie na taki ból. Od 2 w nocy nie spałam, kręciło mi się w głowie z głodu. Myślałam, że nie dam rady. Poród był szybszy od pierwszego o połowę, ale dużo cięższy... Kompletnie nie miałabym sobie nic do zarzucenia, gdybym zdążyła wziąć znieczulenie ;)
 
reklama
Ewa bo to chyba jest tak że z 2-4 robi się wieczność a potem jak lawina już idzie. Mówisz było gorzej. Dla mnie najważniejsze że na opak :-D jest szansa że u mnie będzie lepiej
 
Karolina, z moją psychiką chyba gorzej ;) Miałam za dobre wspomnienia ;) A okazało się, że to jednak kurcze boli ;P
Ale za to muszę się pochwalić, że pięknie parłam tym razem :) Zdałam się w 100% na siebie, nie słuchałam nikogo i normalnie czułam, jak się młoda w środku przesuwa :) A potem sobie zerknęłam i zobaczyłam główkę - to dostałam takiego kopa, że po 30 sekundach była na zewnątrz ;)

Tylko wkurzał mnie Mąż, który stał za mną i krzyczał: PIĘKNIE CI IDZIE! PIĘKNIE CI IDZIE!
No kurcze - znawca się znalazł :p
 
K8libby, najbardziej mnie wkurzały dwa hasła:
* "Już chcesz mi walnąć czy jeszcze jest ok?"
* Mąż liczył mi sekundy na skurczach - trwały w większości 40 sekund i dzięki liczeniu nie ciągnęły się w nieskończoność. Bywały jednak dłuższe i ja dalej ściskałam mu rękę i wgryzałam się zębami w wargi, a on mi mówi triumfalnie: "30 sekund! Już przechodzi, już przechodzi!"...

Ale generalnie bez Męża bym sobie nie poradziła :D
Nawet udało mu się doprowadzić mnie do śmiechu na skurczu, jak ściskałam mu jakoś wyjątkowo mocno rękę, bo bolało, a on mi podsuwał drugą pod nos, mówiąc: "GRYŹ!" ;)
 
Mój powiedział, że owszem nie wyobraża sobie nie uczestniczyć w porodzie, ale pępowiny przecinać nie chce. Trochę mu się nie dziwię, najpierw na wężu ogrodowym musiałby potrenować :p
 
K8libby u mnie jest tak samo jak u ciebie. Mój przecinał pępowinę u Hani ale powiedział, że więcej tego robić nie chce :) I trochę się mądrzy w stylu ... no bo wiesz jak to się trudno przecina?...

A ja sobie myślę... a wiesz jak to się kurka trudno rodzi?
 
Mój Mąż nie przecinał ani jednej pępowiny. Ja mam je jakieś krótkie. Za pierwszym razem położna od razu przecięła, teraz go zapytała, czy chce ciąć, ale żeby się szybko zdecydował, bo jest bardzo krótka i musi to szybko zrobić. Ale Mąż nie miał jakichś wielkich ambicji co do przecinania pępowiny, więc odpuścił ;)

Nataszka, tak naprawdę tak wesoło nie było, ale ja jakoś tak mam, że zapamiętuję same śmieszne rzeczy. Bólu w zasadzie już nie pamiętam. To jest potem zgubne w skutkach przy kolejnym porodzie, bo człowiek idzie na luzie, a potem się okazuje, że to jednak "trochę" boli ;)
 
reklama
Ewa Ty mi tak nie pisz, bo ja na luzie ide do 2 porodu z myślą że szybko pójdzie poboli jak przy 1 ale dałam rade. JA to optymistyczny poród mam w głowie.
Mój pępowiny też nie chce ciąc, mówi że ręce mu sie będą trzesły z nerwów- ale okaże się na porodówce.
 
Do góry