mata-kow
mama do kwadratu :)
Dziewczyny jestem w szoku 


Jestem niskociśnieniowcem, w ciąży cisnienie wzrosło mi do 120/70 (tka w każdym bądź razie miałam w domu). U ginki ciągle miałam wysokie, w granicach 140/90 ale ginka stwierdziła, że to syndrom "białego fartucha". Mi sie zdawało, że to jednorazowe wyskoki, bo w domu miałam niższe. W 8 miesiącu zaczęłam puchnąć, ginka kazała mi leżeć w domu i zrobic badania. Okazało się, że mam slad białka w moczu. W 9 miesiącu poszłam na pierwsze ktg i ginka kazała, żeby mi zmierzyli ciśnienie po ktg i okazało się, że po 45 min, leżenia miałam 150/100! No i musiałam iść do szpitala - rozpoznano zatrucie ciążowe. Dostałam leki na nadciśnienie, które nic nie pomagały i zapadła decyzja o prodzie. Ale ja rodziłam normalnie (tzn. miałam wywoływany, ale nie miałam cesarki). To oznacza, że istniało zagrożenie życia mojego i dziecka?



Jestem niskociśnieniowcem, w ciąży cisnienie wzrosło mi do 120/70 (tka w każdym bądź razie miałam w domu). U ginki ciągle miałam wysokie, w granicach 140/90 ale ginka stwierdziła, że to syndrom "białego fartucha". Mi sie zdawało, że to jednorazowe wyskoki, bo w domu miałam niższe. W 8 miesiącu zaczęłam puchnąć, ginka kazała mi leżeć w domu i zrobic badania. Okazało się, że mam slad białka w moczu. W 9 miesiącu poszłam na pierwsze ktg i ginka kazała, żeby mi zmierzyli ciśnienie po ktg i okazało się, że po 45 min, leżenia miałam 150/100! No i musiałam iść do szpitala - rozpoznano zatrucie ciążowe. Dostałam leki na nadciśnienie, które nic nie pomagały i zapadła decyzja o prodzie. Ale ja rodziłam normalnie (tzn. miałam wywoływany, ale nie miałam cesarki). To oznacza, że istniało zagrożenie życia mojego i dziecka?