Przed ciążą i w trakcie, byłam nastawiona na sn.
Pierwszy niepokój, że będzie jednak CC pojawił się wtedy, kiedy ustalono, że mam łożysko przodujące, zasłaniające szyjkę macicy. Wtedy już był u mnie płacz i brak zgody na to co ma nastąpić. Na szczęście łożysko się podniosło.
Drugi pojawił się, kiedy okazało się, że dziecko bardzo szybko przybiera na wadze. Na początku śmialiśmy się z lekarzem, potem bylo mi do śmiechu coraz mniej. Dziecko zapowiadało się na powyżej 4kg, ale to było do przejścia (sama jestem bardzo wysoka). Mój syn miał po mamusi duża głowę. I to zaczęło wszystko komplikować.
Generalnie do samego końca mój lekarz nastawiał mnie, że jeśli przy przyjęciu okaże się, że masa to ok. 4.300, a głowa nie będzie w stanie wejść w kanał rodny, robimy CC. Ostatnie dwa miesiące musiałam leżeć, więc nie miałam się jak przygotowywać do sn i trochę pogodziłam się z myślą o cesarce.
W końcu odeszły mi wody. W szpitalu już nie byli w stanie zmierzyć główki, a masę oszacowali na 3.8. Powiedziałam dosadnie, że wiadomo, że dzieciak ma dużą głowę i miał już prawie 4kg dwa tygodnie wcześniej. Do mojej decyzji pozostawiono, czy chce próbować sn, czy robimy CC.
Odeszły mi wody, ale do szpitala trafiłam jeszcze bez boli. Powiedział o mi, że jeśli do rana nic się nie ruszy, będą wywoływać (tutaj chciałam stanowczo poprosić o CC, bo nie chciałam wyrazić zgody na wywoływanie). "Na szczęście" akcja sama się rozpoczęła, więc moją decyzja, chciałam urodzić naturalnie. Pierwsza faza - tak mogę rodzic! 8cm rozwarcia a ja chodzę roześmiana po porodówce. Położne były w szoku.
Parte mnie zmiotły. Trwały prawie 2h. Wykończona, w końcu urodziłam syna. 4.200g, głowa 36cm.
Moja macica powiedziała dość. I się rozkurczyla. Ja straciłam 1.5l krwi. Ledwo mnie uratowali. Ze szpitala wyszłam popuchnieta po dużej transfuzji, z silną anemia, nadciśnieniem i z 20 zastrzykami przeciwzakrzepowymi. Spojenie łonowe mi się rozeszło. Przez tydzień mówiłam polszeptem, bo nie byłam w stanie wydobyć głosu
Czy dzisiaj, wiedząc, co przejdę po porodzie zdecydowałabym się nadal na sn? Tak. Ale mój partner, który prawie mnie stracił w dzień narodzin naszego syna, powiedział, że jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko, to on nie chce słyszeć o porodzie naturalnym.
Może do tego tak podchodzę, bo byłam kilka godzin nieprzytomna? nie wiem