reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród naturalny czy przez cesarskie cięcie

Szpital nie robi planowanych CC, pierwszy raz coś takiego słyszę 😱
Co w przypadku gdy ma się ułożenie miednicowe, trzeba jechać xxx km do innej placówki zamiast tej na miejscu? 🤦
Wiesz, powtarzam po położnej że szkoły rodzenia. To jest szpital pediatryczny z 3 stopniem referencyjnosci. W Warszawie, więc jeden z wielu w promieniu kilku km. Ja obstawiam, że asekurują się na wypadek nagłych przypadków, a nie że robią cc na zimno. Położenie miednicowe to zazwyczaj nie jest coś, co wychodzi tuż przed porodem.
 
reklama
Jak to jest z tą prywatną położną - czy te osoby nie pracują normalnie na etacie w jakimś szpitalu? Przecież nie można przewidzieć, kiedy zacznie się poród. Pytam z ciekawości, bo w moim wybranym szpitalu chyba nawet nie ma takiej opcji. Podobnie jak nie robią tam planowych cc.
To zależy od praktyki konkretnej położnej i polityki szpitala.

Niektóre szpitale „wpuszczają” tylko swoje położne, inne również „obce”. Niektóre położne obsługują tylko porody w swoim szpitalu, inne jeżdżą za rodzącą.

Jeśli położna nie może towarzyszyć to wysyła jakąś koleżankę. Ja miałam umowę z panią X a większość porodu prowadziła pani Y (miała wtedy dyżur) a ja urodziłam 3 dni przed umówionym terminem. X dojechała na końcówkę, wypełnianie kwitów i opiekę poporodową. Z obu byłam zadowolona i wydaje mi się, że zapłaciłam za coś, co i tak zostałoby mi zapewnione w ramach NFZ.
 
Ja właśnie jestem osobą, u której byle co może wywołać nudności i wymioty, więc nastawiam się jednak na skutki uboczne zzo.
Wybrałam szpital, w którym nie ma żadnego problemu z anestezjologiem. Babka na szkole rodzenia mówiła, że 80% kobiet wybiera poród ze znieczuleniem, pozostałe najczęściej mają przeciwskazania lub same nie chcą, ale rzadko są to pierworódki. Generalnie omawiali bardzo różne metody łagodzenia bólu, łącznie z Tens i takimi - według mnie - szamańskimi - jak okłady z ciepłych pestek wiśni ;)
Najbardziej mnie nurtuje, jaki tak naprawdę to jest ból. Bo może będzie tak silny, że zapomnę o całym strachu przed zzo.
Pierwszy poród miał być sn w trakcie nagle CC , ale z bol pamiętam jak przez mgle, była noc, parno jak diabli , ledwo klima wydalała, ja cała spocona i zamiast przejmować się bólem aż łzy same leciały bardziej martwiłam się , że co skurcz chlustają mi wody. Nie chciałam podczas sn znieczulenia i gazu koniec końców i tak do CC musieli mnie uśpić. Drugi był sn , i wsumie to niespodziewanie , dobrze że musiałam iść na obserwację do szpitala dzień wcześniej , bo w nocy w szpitalu wybudzilo mnie takie chamskie parcie w odbyt i wsumie pamiętam , że młoda pchała się tak perfidnie , że myślałam iż wyjdzie mi za przeproszeniem du*ą , i w myślach sobie mówiłam ja pie**ole wychodź już , bo nie wytrzymam , i nie , nie był to jakiś ból tylko takie parcie , że czułam jak rozchodzi się się cała miednica i ta ulga gdy dostałam mała na chwilę na brzuch nie potrafię opisać tego uczucia . Drugi też bez znieczulenia . Dobrze wspominam oba porody 🤗 ale trzeciego nie panujemy
 
A rzeczywiście potrzeba tyle samo personelu do porodu sn? Jak to właściwie jest? Pytam z ciekawości
Powiem Ci ja było u mnie, póki rodziłam normalnie to przychodziła tylko położna do nas , ona zakładał wenflon itd jak zaczęła się akcja porodowa to nagle w sali prócz niej był jeszcze lekarz i jego asystent i w tedy pamiętam jak dziś , że położna mówi do niego patrz na ktg i zerknał powiedział do asystenta lec szybko po papiery i młodego słowa proszę tu szybko podpisać zgodę na CC, w maz mnie szybko rozebrał , położna założyła mi fartuch i już byłam na sali tam już było chyba z 5-6 osób.
Przy drugim sn była położna , asystentka i na sama akcje dwie panie dr z tego względu że pierwszy poród był CC to było ryzyko powikłań i to było na tyle, w między czasie przyszła pani neonatolog zbadać córkę , ale to była szybka akcja 3 parte i już po krzyku 😉
 
Ja też nie. W ogóle mi się wydaje totalnym kosmosem co doświadczają dziewczyny w czasie CC. Nie wyobrazam sobie że ktoś mi tnie brzuch,że jestem usypiania. Przed 1 porodem nie byłam nawet szpitalu...ee to chyba wymaga zimnej krwi;)
Mnie niestety usypiali ale miałam ten komfort że szybciej jakoś doszłam do siebie i chodziłam od dziewczyn zmieczulonych , moja siostra była kłuta w kegoalup i do tej pory ma problemy 🙁
 
Miałam prywatną położną. Co chwilę wychodziła, nie uśmiechnęła się ani razu, wyglądała jakby była obrażona, że poród nie postępuje. No ale to było podczas wielkiej pandemii, kiedy nawet mąż nie mógł być przy żonie. Może dlatego pozwalano sobie na wszystko, bo nie było nikogo kto by ich ustawił.
Ja rodziłam podczas pandemii i jakoś nie spotkałam się z żadnym chamstwem , ale miałam ten komfort że na sam poród mógł mąż być przy mnie i 2 godziny po porodzie
 
Ja rodziłam podczas pandemii i jakoś nie spotkałam się z żadnym chamstwem , ale miałam ten komfort że na sam poród mógł mąż być przy mnie i 2 godziny po porodzie
Ja na samym początku pandemii i tego szaleństwa w kwietniu 2020. Ojciec nie mógł nawet wejść na teren szpitala. Nawet pod drzwi izby przyjęć nie mógł żony odprowadzić! Jak sobie to przypomnę, to... Ech, szkoda słów.
 
reklama
U mnie bylo dokładnie tak samo :(
Bardzo mi przykro :( Mam nadzieję, że Twoje maleństwo i Ty wyszliście z tego cało 🤗 Czasami dopada mnie myśl, ile dzieci i matek padło ofiarami obostrzeń. Ile porodów poszłoby inaczej, gdyby przy matce był ktoś bliski... Fundacja Rodzić po ludzku chyba w zeszłym roku mówiła głośno o nadużyciach wobec matek, zmuszaniu do CC jeśli matka ma covida, do mm, rozdzielaniu z maluchem. No i są też przypadki kiedy matka była negatywna, a i tak ucierpiała, bo personel wyżywał na niej swój stres, w końcu nikt nie widział co się dzieje za zamkniętymi drzwiami szpitala, a słowo pacjentki przeciw słowu personelu zawsze przegra. Przeprosiny wydrukowane z gotowego pliku na komputerze pani sekretarki dyrektora się nie liczą, w każdym razie nie dla mnie. To był straszny czas dla wielu kobiet. Dużo się mówi o zmarłych na covid i ozdrowieńcach, ale milczy o pośrednich ofiarach szaleństwa pandemicznego...
 
Do góry