reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród -nasze oczekiwania i obawy.

MARTAIK - ja też już potrafię krzyknąć;) ale na początku bardzo się starałam upodobać teściom. najpierw wymyślali, że przeze mnie nie chodzi do szkoły i pije - i tu telefony, smsy, rozmowy na gg i najazdy na mnie. przeszło im dopiero jak sprawdzili (nielegalnie i bez mojej wiedzy) moje obecności i oceny w dzienniku - a byłam najlepsza w klasie.
cały czas się tłumaczyłam i dawałam dowody, że pomagam mu w nauce, robię zadania, zmuszam do chodzenia na lekcje, nie pozwalam pić na wagarach z kolegami.
problemem była moja rozbita rodzina i oczywiście pieniądze. próbowałam udowodnić, że jestem inna niż moi rodzice, że pieniądze nie są najważniejsze.
poźniej ciąża (w ostatniej klasie liceum). Misiek nie powiedział im aż do 5miesiąca kiedy dowiedzieli się czytając nasze rozmowy na gg. moj "rzucił" szkołę i wziął się za szukanie pracy - nie odpowiadało im to, chcieli utrzymywać go i czasami dziecko, ktore miało mieszkać ze mną i moją rodziną - nie zgodziliśmy się, ale nic nie mówiłam.
poźniej akcja - wesele - jazdy przez pół roku ciąży i 2 lata życia dziecka. i wtedy miarka się przebrała.odbyły się dwie awantury - i mam tu na myśli 'wpadłam w furię' - wrzeszczałam i nie pozwoliłam dotykać dziecka. wyplułam z siebie wszystkie te lata i pretensje - oczywiście nie było łatwo, bo nadal byłam najgorsza, ale teraz kiedy tylko zaczną to krzyknę - dosłownie - i koniec tematu. mogą sobie myśleć co chcą, do póki mnie tym nie zamęczają.

annte - "suche wiadomości" nijak się mają do doświadczenia. przed porodem byłam przekonana, że mnie to nie spotka, i że trzeba być wariatką żeby płakać o byle co, a jednak nierobienie kupy przez jeden dzień u mojego synka było końcem świata, szczepienie spędzałam przed drzwiami płacząc, bo "robią krzywdę mojemu dziecku".
nie ma się czego bać, ale warto uprzedzić męża, co to jest bb i jak sobie z nim radzić - w razie czego, bo przecież nie musi Cię to spotkać i na szczęście szybko mija;)
 
reklama
annte, moj maz takze ma ciezki charakter... dla niego np choroby wrodzone u dziecka to byla wina matki ktora o siebie nie dbała... nie akceptowałam nigdy takiego podejscia ale nie potrafilam tego w nim zmienic. dopiero kiedy w 34tc. okazalo sie ze Stas ma być karzelkiem mojemu mezowi otworzyły sie oczy, teraz juz nie odwazylby sie powiedziec czegos takiego... na szczescie nasz synus jest zdrowy ale dzieki temu co przezylismy moj maz dorósł.
 
Ja mam to szczęście że i moi rodzice są w porządku i teściowie też ani jedni ani drudzy nam się nie wtrącają, nie narzucają swoich mądrości.
Współczuję tym które mają problemy z rodzinką "wszechwiedzącą"...:crazy:
 
zaneta najgorsze jest to, ze babcia bedzie Twojemu maluchowi probowala to wszyscy wcisnac...ta czekolade, to mleko i wszystko inne a Ty bedziesz ciagle z tym walczyc.

Ja na szczescie nie dalam sie zwariowac i nie ryczalam nad moim karmieniem piersia, po 2 dniach sie poddalam z powodu zjedzonych cyckow, ogromnego bolu i krwi. Ale ja nigdy za wszelka cene nie chcialam karmic, pol ciazy wyadawalo mi sie to oczywiste a pozniej drugie pol stwierdzilam, ze no jak to...ja bede karmic a chlop co? Probowalam jednak, ale nie udalo sie i nic na sile, nie zaluje. Mama mnie w tym wspierala, bo nie karmila mnie i brata z tych samych powodow wiec wiedziala jak to jest.
Babcia jedynie mnie nazwala wyrodna matka, ale szczerze mam to gdzies i na szczescie wszyscy mnie poparli, bo moje dziecko karmione butelka od poczatku jest najzdrowsze ze wszystkich i te karmione piersia choruja co chwile a moj nie.

Nie nastawiam sie tez na karmienie piersia teraz, nie bede na pewno rwala wlosow z glowy, sprobowac moge choc nie sadze, ze bedzie inaczej jak wczesniej. Babcia juz mi mowi zebym hartowala sutki bla bla..
Bedzie lato, beda wyjscia wieczorami, beda wyjscia z maluchami a basen, na dlugie spacery i ja nie z tych co cycka wystawia na miescie i beda karmic. Tak czy inaczej musialabym mleko odciagac do butli, nosic w termosach wiec po co sie bawic? Kuzynka tez mowi, ze odzyla jak zaczela butla karmic po 7 miesiacach bo to odciaganie ciagle bylo bardzo upierdliwe.
Moge karmic miesiac dla wygody ale nie wyobrazam sobie tego majac drugie dziecko, bo jednak maluch wisi na cycku na poczatku non stop a drugie tez potrzebuje uwagi.
Pozyjemy, zobaczymy ale wg mnie nic na sile i nie dajcie sobie nic wmowic. To Wy jestescie matkami!

A co do baby bluesa to ja milosc ogromna czulam od razu, nie czulam sie zla matka, czy nie czulam, ze robie jakies bledy, chodzilo glownie o to ze moja glowa szalala, zmeczenie robilo swoje i wylam bez powodu...tego sie boje, bo tego, ze dziecka nie bede kochac czy ze nie bede czula tego samego co dp Patryka to nie obawiam sie:)
 
Najwazniejsze jest chyba to aby sie na nic nie nastawiac, najlepiej zalozyc sobie" spróbuję karmić piersia ale jesli sie nie uda to tez ok". Jadac do szpitala nastawilam sie na to ze bede miała stasia za chwile juz caly czas przy sobie, a tu zonk... zabrali go na neonatologie i mi sie swiat zawalil, odzylam dopiero po 4 dniach kiedy wrocil do mnie. teraz zalozylam sobie " mam nadzieje ze nie bedzie komplikacji i neonatologii, ale jesli stanie sie inaczej to zrobie wszystko aby nie popsuło to poczatkow mojego macierzynstwa".
 
martaik bardzo dobre podejscie! Ja sie boje wszystkiego, porodu najbardziej bo juz wiem co to za bol itd (mimo ze mialam zzo), ale mowie sobie 'mam nadzieje, ze bedzie ok...'
 
Ollena - za pierwszym razem boisz się, bo nie wiesz, co Cię czeka, a za drugim jeszcze gorzej - bo dokładnie wiesz:)

co do babci - przeglądałam dzisiaj filmiki z czasów niemowlęcych bartka - ile tam jest komentarzy stylu "mamcie zdrowe dziecko, a doprowadzacie do zapalenia płuc" - kąpiel w basenie - lipiec i upał niemiłosierny
"zakrwawi sobie dziąsła" - Barti gryzący specjalną szczoteczkę dla ząbkujących dzieci
po prostu nie mam do niej sił - dziwię się jak sobie poradziłam..
teraz już się nie dam;)

karmienie? spróbuję, ale jak nie wyjdzie to trudno - nie zamierzam płakać 2 tygodnie i się katować. Martaik masz rację - takie podejście jest najlepsze.
 
zanetaa no takie komentarze doprowadzilyby mnie do szalu, nie ukrywam. Na szczescie nie mam w rodzinie takich osob, jedynie babcia powiedziala ze jestem wyrodna matka bo nie karmie ale tak to looz.
Teraz moze od razu uloz sobie odpowiedzi na takie zaczepki zeby nie zostaly bez echa;)
 
teraz po prostu zabieram dziecko i idę do siebie na górę. ewentualnie popatrzę na nią i daje sobie spokój, ale okupiłam to tysiącem awantur. jak znam życie to czeka mnie powtórka z rozrywki, ale dam radę. najwyżej zabiję ją w afekcie;)

powiedzcie mi dziewczyny, czy to prawda, że kolejny poród przechodzi się lżej i krócej? jak to było u Was? zaczynam panikować i szukam pocieszenia;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry