MARTAIK - ja też już potrafię krzyknąć
ale na początku bardzo się starałam upodobać teściom. najpierw wymyślali, że przeze mnie nie chodzi do szkoły i pije - i tu telefony, smsy, rozmowy na gg i najazdy na mnie. przeszło im dopiero jak sprawdzili (nielegalnie i bez mojej wiedzy) moje obecności i oceny w dzienniku - a byłam najlepsza w klasie.
cały czas się tłumaczyłam i dawałam dowody, że pomagam mu w nauce, robię zadania, zmuszam do chodzenia na lekcje, nie pozwalam pić na wagarach z kolegami.
problemem była moja rozbita rodzina i oczywiście pieniądze. próbowałam udowodnić, że jestem inna niż moi rodzice, że pieniądze nie są najważniejsze.
poźniej ciąża (w ostatniej klasie liceum). Misiek nie powiedział im aż do 5miesiąca kiedy dowiedzieli się czytając nasze rozmowy na gg. moj "rzucił" szkołę i wziął się za szukanie pracy - nie odpowiadało im to, chcieli utrzymywać go i czasami dziecko, ktore miało mieszkać ze mną i moją rodziną - nie zgodziliśmy się, ale nic nie mówiłam.
poźniej akcja - wesele - jazdy przez pół roku ciąży i 2 lata życia dziecka. i wtedy miarka się przebrała.odbyły się dwie awantury - i mam tu na myśli 'wpadłam w furię' - wrzeszczałam i nie pozwoliłam dotykać dziecka. wyplułam z siebie wszystkie te lata i pretensje - oczywiście nie było łatwo, bo nadal byłam najgorsza, ale teraz kiedy tylko zaczną to krzyknę - dosłownie - i koniec tematu. mogą sobie myśleć co chcą, do póki mnie tym nie zamęczają.
annte - "suche wiadomości" nijak się mają do doświadczenia. przed porodem byłam przekonana, że mnie to nie spotka, i że trzeba być wariatką żeby płakać o byle co, a jednak nierobienie kupy przez jeden dzień u mojego synka było końcem świata, szczepienie spędzałam przed drzwiami płacząc, bo "robią krzywdę mojemu dziecku".
nie ma się czego bać, ale warto uprzedzić męża, co to jest bb i jak sobie z nim radzić - w razie czego, bo przecież nie musi Cię to spotkać i na szczęście szybko mija![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
cały czas się tłumaczyłam i dawałam dowody, że pomagam mu w nauce, robię zadania, zmuszam do chodzenia na lekcje, nie pozwalam pić na wagarach z kolegami.
problemem była moja rozbita rodzina i oczywiście pieniądze. próbowałam udowodnić, że jestem inna niż moi rodzice, że pieniądze nie są najważniejsze.
poźniej ciąża (w ostatniej klasie liceum). Misiek nie powiedział im aż do 5miesiąca kiedy dowiedzieli się czytając nasze rozmowy na gg. moj "rzucił" szkołę i wziął się za szukanie pracy - nie odpowiadało im to, chcieli utrzymywać go i czasami dziecko, ktore miało mieszkać ze mną i moją rodziną - nie zgodziliśmy się, ale nic nie mówiłam.
poźniej akcja - wesele - jazdy przez pół roku ciąży i 2 lata życia dziecka. i wtedy miarka się przebrała.odbyły się dwie awantury - i mam tu na myśli 'wpadłam w furię' - wrzeszczałam i nie pozwoliłam dotykać dziecka. wyplułam z siebie wszystkie te lata i pretensje - oczywiście nie było łatwo, bo nadal byłam najgorsza, ale teraz kiedy tylko zaczną to krzyknę - dosłownie - i koniec tematu. mogą sobie myśleć co chcą, do póki mnie tym nie zamęczają.
annte - "suche wiadomości" nijak się mają do doświadczenia. przed porodem byłam przekonana, że mnie to nie spotka, i że trzeba być wariatką żeby płakać o byle co, a jednak nierobienie kupy przez jeden dzień u mojego synka było końcem świata, szczepienie spędzałam przed drzwiami płacząc, bo "robią krzywdę mojemu dziecku".
nie ma się czego bać, ale warto uprzedzić męża, co to jest bb i jak sobie z nim radzić - w razie czego, bo przecież nie musi Cię to spotkać i na szczęście szybko mija