to możemy sobie podać rękę - pod nami mieszka moja babcia - jest jak mama. na wszytsko ma swoją teorię
-"żaneta jest dłużej w ciąży tylko nie chce się przyznać. ja widziałam po jej oczach już w lipcu" - 7.08 om
-"na pewno wiedzą co mają tylko nie chcą powiedzieć"
-"michał! masz jej przypilnować żeby teraz karmiła dziecko"
-"na pewno jesteś chora, bo masz podkowy pod oczami"
-"po co chodzisz do lekarza co 2 tyg? wystarczy być raz"
i te najlepsze:
-" dwumiesięczne dziecko może jeść skórkę od chleba"
-"półroczniak może jeść czekoladę"
-"dziecko, które nie pije mleka i jest uczulone może zjeść 2 talerze mleka z kaszą i nic mu nie będzie"
-" dzieco trzeba karmić butelką ze 2 lata, bo wtedy wszystko zjada-trzeba tylko wyciąć dużą dziurę w smoczku".
a to tylko namiastka. wydaje się, że to nasze matki - zaufane, przecież nas wychowały, kochamy je, ale ich niewiara w nas boli jak cholera. czasem mają na nas zły wpływ, zamotają nam w głowach, a my tego nie widzimy. może chcą dobrze, ale wychodzi jak zawsze.. rozmowy nic nie dadzą - ludziom w pewnym wieku i o pewnych przekonaniach nie wbijesz do głowy nic. trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek i dobrych rad wysłuchać i nie stosować. w razie "rozmowy" skupiającej się na "jeżdżeniu po nas" i poniżaniu trzeba przerwać i wyjść. i oczywiście usłyszeć od męża zapewnienie "jesteś najcudowniejsza"