reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród -nasze oczekiwania i obawy.

być moze tak jest. Ja nie wiem jaka była przyczyna ale stan byl straszny, fakt, ze mielismy komplikacjje po porodzie a dodatkowo wstydziłam się tego w jakim znajduję się stanie i wstydzę się tego do tej pory. Staram się tłumaczyć sobie, ze to nie moja wina, tak się zdaża ale często się spotykam z opinią, ze np za malo obowiązków miałam, bo kto inny musial się dwojgiem dzieci zająć to nie miał czasu "na głupie myśli"
 
reklama
Martusia, super:) na pewno sie nie rozczarujesz:) ja jestem z tego szpitala bardzo zadowolona, mam tam rowniez swojego lekarza prowadzącego:)
 
kILOLEK - nie daj sobie wcisnąć ciemnoty!!
jedno dziecko to łatwizna? akurat! owszem są matki w "gorszych" sytuacjach, ale nas obchodzi nasza i nie ma sensu żadne porównywanie.
młoda matka jest wyczerpana po porodzie, wszystko musi się unormować, a zwłaszcza te cholerne hormony.
wszystkim się wydaje, że poród taki cudowny, tak wspaniale mieć noworodka - tak, oczywiście, ale właśnie przez przekonanie, że będzie jak z bajki powoduje nasze jazdy w stylu "jestem złą matką". całe nasze życie się zmienia - zwłaszcza przy pierwszym dziecku. trzeba się przestawić, znaleźć pokłady siły i cierpliwości. do tego jak pisze MARTAIK, nie zawsze czuje się miłość od pierwszej chwili - to przychodzi z czasem i nie znaczy, że jesteśmy złe.

nie wierzę, że miałaś za dużo czasu na myślenie - ja go nie miałam w ogóle i też swoje przeszłam - właśnie dzięki "życzliwym" i ich pojęciu szczęśliwej poświęcającej się matki polki.
wróciłaś do "normy"? wierzę, że tak, więc jesteś niesamowicie silną kobietą i wspaniałą matką!!!
 
wrócilam i faktycznie spiełam się w sobie wręcz wyłażę z siebie by pokazać światu jaka to ja silna jestem. Też nie wiem czy to tak dobrze ale na pewno lepiej niz wtedy
 
świat nie musi wiedzieć jaka silna jesteś:) wystarczy, że wie rodzina:) ale rozumiem jak to jest- pokazać komuś język z satysfakcją;) Twoje dzieci mają szczęście mając taką mamusię;)

nie pokonają nas żadne hormony!
 
tak, to nie jest łatwe zadanie i wymaga bardzo częstego odświeżania.
na tym polega życie - walce, jak nie z wrogiem, to z samym sobą, czasem nie musimy być silne - możemy siąść i płakać, przemyśleć wszystko jeszcze raz, byle by wrócić do siebie.
rodzina.. Twoje dzieci wierzą, że jesteś najsliniejsza na świecie, z Tobą są bezpieczne i niczego się nie boją, a mąż? kocha Cię i widzi ile dajesz serca jemu i dzieciakom - nie zwątpi w Ciebie. właśnie dzieci i mąż są najważniejsi - reszta może wątpić, ale nie powinni - nie znam Cię, ale że jesteś słaba nie powiem, co dopiero ludzie z Twojego otoczenia;)
 
tak naprawde najbardziej destrukcyjnie działa na mnie moja wlasna mama. Mój mąz to wręcz mi odradza rozmowę z nią ale nie bardzo da sie to wykonać, bo mieszka pod nami.
 
to możemy sobie podać rękę - pod nami mieszka moja babcia - jest jak mama. na wszytsko ma swoją teorię
-"żaneta jest dłużej w ciąży tylko nie chce się przyznać. ja widziałam po jej oczach już w lipcu" - 7.08 om
-"na pewno wiedzą co mają tylko nie chcą powiedzieć"
-"michał! masz jej przypilnować żeby teraz karmiła dziecko"
-"na pewno jesteś chora, bo masz podkowy pod oczami"
-"po co chodzisz do lekarza co 2 tyg? wystarczy być raz"
i te najlepsze:
-" dwumiesięczne dziecko może jeść skórkę od chleba"
-"półroczniak może jeść czekoladę"
-"dziecko, które nie pije mleka i jest uczulone może zjeść 2 talerze mleka z kaszą i nic mu nie będzie"
-" dzieco trzeba karmić butelką ze 2 lata, bo wtedy wszystko zjada-trzeba tylko wyciąć dużą dziurę w smoczku".

a to tylko namiastka. wydaje się, że to nasze matki - zaufane, przecież nas wychowały, kochamy je, ale ich niewiara w nas boli jak cholera. czasem mają na nas zły wpływ, zamotają nam w głowach, a my tego nie widzimy. może chcą dobrze, ale wychodzi jak zawsze.. rozmowy nic nie dadzą - ludziom w pewnym wieku i o pewnych przekonaniach nie wbijesz do głowy nic. trzeba tylko zachować zdrowy rozsądek i dobrych rad wysłuchać i nie stosować. w razie "rozmowy" skupiającej się na "jeżdżeniu po nas" i poniżaniu trzeba przerwać i wyjść. i oczywiście usłyszeć od męża zapewnienie "jesteś najcudowniejsza" :)
 
reklama
Do góry