Flaurka
Fanka BB :)
Ja porodu się nie bałam w ogóle - jakoś tak mam, że jestem na wszelkie bóle odporna, jak mnie boli głowa to tak jak bzyczący komar koło głowy a nie, że się rozkładam w ciemnym pokoju z ręcznikiem na głowie - a znam i takie panie... Poza tym L od samego początku z entuzjazmem podchodził do samej ciąży i obecności przy porodzie, więc wiedziałam, że sama nie będę. No a teraz jak mi się zaczęły szopki z ciśnieniem to zaczynam się bać - dziś robiłąm znów badania, jutro wizyta u rodzinnej - wszystko w związku z tym ciśnieniem - moja rodzinna twierdzi, że kwalifikuję sie na cc i na to mnie namawia - sama rodziła w zeszłym roku przez cc i jest entuzjastką tej metody. Twierdzi, że przy moim ciśnieniu, obrzękach i wieku (33 lata - pierwsza ciąża) - rodzenie sn to będzie wielka pardubicka i szkoda męczyć małego. A ja panicznie boję się cc, bo bardzo mi zależy na karmieniu cycem, a po cc jest więcej problemów. Mam nadzieję, że wciąż nie mam tego cholernego białka w moczu - robię badanie co 2 tyg. - jak się ono pojawi to nie ma dyskusji i będzie cc. Poza tym - zaczęłam dziś pić herbatę z pokrzywy - zdania co do niej są podzielone, ale ja licze na to, że mi te obrzęki zmniejszy i ciśnienie samo spadnie, bo leki nadciśnieniowe nie pomagają za bardzo - wciąż mam 140/80, z tabletkami czy bez...