reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród Na Wesoło

Poród tak jakby w reżyserii Koterskiego
22 maj, godzina 2. 30. Budzę się w kałuży i już wiem, że odeszły wody. I cóż mogę powiedzieć, jak nie to co codziennie budząc się mawiał niejaki Miauczyński? Więc, oqrvaoja*******e, budzę męża, że się zaczęło. Oczywiście nie jestem spakowana. Oczywiście połowa rzeczy niezbędnych do porodu ( rożek, koszule i takie tam) zostały kupione, a jakże, ale jeszcze nie zdążyły dojść, więc tak jakby ich nie ma. Łapię co się da, w tym jakąś sukienkę mojej siostry – będę udawać, że to koszula nocna. Wolę nie myśleć, czego jeszcze nie mam. Jedziemy. Mąż mówi, że musimy jeszcze na stację bo benzyny nie ma. Nie ma zresztą bardziej niż mu się zdawało, bo oto w pewnym momencie samochód znienacka staje . Obiecuje mężowi, że to mu będę pamiętała do samej śmierci – na szczęście w bagażniku jest kanister z paliwem do kosiarki, które po przelaniu do baku pozwala na doturlanie się do najbliższej stacji. Zajeżdżamy pod szpital – środek nocy, pusto, cicho i nikogo nie ma. W końcu jakaś dorwana na korytarzu pielęgniarka mówi, że mamy czekać bo oni mają właśnie poród. Jasne, a ja to niby nie??? Przez chwilę zabawiam się wizją mściwego urodzenia na korytarzu i zepsucia opinii szpitala. W końcu zjawia się jakaś osoba skłonna przyjąć mnie na oddział. Zostaję umieszczona w osobistej sali przedporodowej i podpięta do KTG. Wściekam się, bo nie mogę zasnąć z powodu pozycji na wznak. Mąż jedzie przywieźć mi coś do czytania ( na moje żądanie) i silikonową sztuczną kość ( ma pożyczyć od naszych psów) bo wymyśliłam, że na pewno popękam sobie szkliwo zgrzytając zębami i muszę koniecznie mieć coś do gryzienia. Wraca z książkami, ale bez kości – zapomniał. Trudno. Odpinają mnie wreszcie i pozwalają się ruszyć. Mogę iść pod prysznic. W międzyczasie wpada położna i stwierdza, że dziwnie szybko mi to idzie – 6 cm rozwarcia. Idę pod ten prysznic. Pod prysznicem jest stołeczek, taki plastikowy. Okropnie mi przeszkadza, więc wystawiam go poza kabinę, zalewając pół łazienki przy okazji. Robi mi się jednak jakoś miękko w kolanach, uznaję, że stołeczek się przyda i wciągam go do kabiny, zalewając drugie pół łazienki. Strasznie mam dużo roboty z tym stołeczkiem – wyrzucam go i wciągam z powrotem chyba kilkadziesiąt razy. Wszystko wokół pływa w wodzie, jako że w przerwach zmagań ze stołeczkiem wyskakuję z łazienki jak kukułka, żeby powiedzieć mężowi co myślę o tym wszystkim ( oqrvaoja*******e, oczywiście). Nie opłaca mi się za każdym razem wycierać się i ubierać w sukienkę co ma udawać koszulę porodową, więc wybiegam z łazienki z gołym tyłkiem, gryzę męża w ramię ( nie przyniósł mi kości, niech ma!) i wracam pod prysznic. Położna wpada mnie obejrzeć – 8 cm. Pytam, kiedy to znieczulenie mogę dostać, czy długo jeszcze mam czekać? No i się dowiaduję, że teraz to już się nie opłaca, że w zasadzie najgorsze chyba za mną, że rozwarcie jest, ale młody nie chce się posuwać w dół z głową i że najlepiej jak sobie posiedzę jeszcze pod prysznicem. Siedzę pod prysznicem, ale mi tam źle i wyłażę. Położna przysyła praktykantkę, która ma monitorować tętno młodego pomiędzy skurczami. Na co ja oświadczam, że nic z tego bo nie ma żadnego pomiędzy. Faktycznie, co się biedna dziewczyna zbliży do mojego brzucha z tą paletką to ja wykonuję jakiś efektowny unik ( albo przykucam, albo usiłuję stanąć na głowie), a przy okazji drę się jak stare prześcieradło. Mąż, jako osoba znająca się na rzeczy, z dumą oświadcza że głos to ja mam… Otwierają się drzwi – lekarz wchodzi, a raczej wjeżdża do pokoju – okazuje się że po moich prysznicowych wyczynach również pokój jest w wodzie. Tak więc pan doktor z tłumionym przekleństwem na ustach z trudem hamuje przy łóżku i oświadcza, że musi mnie zbadać a jeśli upieram się żeby to było w tej właśnie pozycji ( wyjście do stania na głowie z dodatkowym utrudnieniem w postaci ręcznika w zębach) to on może, bo jemu jest wszystko jedno. Mówię, że mi też jest wszystko jedno bo i tak umieram a jeśli chodzi o badanie to żadna pozycja nie wchodzi w grę. Chyba mu się jednak udaje, mimo wszystko, bo słyszę że mam się przenieść do sali porodowej i kończymy zaraz tą imprezę. Super. Zakładam na siebie sukienkę ( wciąż udającą koszulę) , niechętnie porzucam pogryziony ręcznik i daję się przewlec do sąsiedniego pomieszczenia. Umieszczają mnie na jakimś fotelu/ leżance czy innym narzędziu tortur. Położna mówi mężowi, że widać główkę, że jak chce to może zobaczyć i mi powiedzieć że naprawdę widać, a ja sobie mogę pomacać ręką, ale jakoś nie mam ochoty, ręce mam zajęte bo próbuję pourywać co się da z tego fotela na którym mnie trzymają. Mąż natomiast ochoczo zagląda i mówi, że brunet… Teraz słyszę, że jeszcze jeden skurcz i będzie po wszystkim, tylko muszę się dobrze zdenerwować. Położna powtarza „ no , zezłość się na mnie jeszcze troszkę, no, świetnie ci idzie” I jeszcze każe mi oddychać – ciekawe jak? Ale próbuję, bo naprawdę mam już dość. I słyszę jak jednocześnie położna wrzeszczy „ przyj, oddychaj!” a mąż „ jest, jest i rusza się!” i za chwilę czuję się nagle lekko i cudownie a na moim brzuchu ląduje mały kosmita. Jest godzina 9.50. Jakiś głos mówi, że tatuś ma przeciąć pępowinę i że „ nie PRZED klamrą tylko ZA!!!!” Pediatra oświadcza, że nie ma zastrzeżeń, ja stwierdzam, że też nie mam, a lekarz zabiera się za szycie. W momencie jak mówi, ze jeszcze tylko węzełek zrobi, dociera do mnie, czemu mój pies dał się zeszyć na żywca natomiast jak mu wiązali węzełek to kłapał paszczą. Opowiadam o tym lekarzowi, dodając że właśnie mam ochotę go pogryźć, ale on perfidnie mnie rozbraja pytając jakiego mam psa, a potem tłumaczy że psu najpierw trzeba przywieźć ze szpitala jakąś pachnącą noworodkiem szmatkę, żeby go uprzedzić. Kończymy z supełkami i psami i odwożą mnie do pokoju w którym czeka na mnie dwóch najwspanialszych mężczyzn – mój mąż i mój synek.
Jak już ochłonęłam i doszłam do siebie z zaskoczeniem dowiedziałam się że mąż zdołał częściowo przeczytać jedną z przyniesionych dla mnie książek ( na pytanie „ale kiedy?” uporczywie odpowiada „ no, jak rodziłaś”), to po pierwsze. A po drugie – wzruszył mnie, naprawdę. Bo jak przyjechał odebrać nas ze szpitala to nie tylko, że miał zatankowany samochód ,ale również, jak mnie poinformował, zmienił opony na letnie!
 
reklama
:-D Dziewczyny te Wasze historie są genialne!! Super je się czyta! Mam nadzieję, że mój poród tez będę mogła zaliczyć do porodu na wesoło :-D
 
Flo - rozbroiłaś mnie.... ja tu mogę sobie do woli kląć i gadać na kogo chcę, bo i tak nie zrozumieją.. mam tylko nadzieję, że nie trzeba będzie.
 
Florka usmiałam się do łez:))) szanowny mąż też zawył radośnie i najbardziej zainteresował się kością :)))
 
Flo no super posikałam się przy tej kości psiej:-).Muszę się zabrać za opis mojego też jak na to teraz patrzę jest się z czego śmiać choć wtedy do śmiechu nie było.Poczekam na nastrój i spiszę dzieje tego niezapomnianego dnia:tak:
 
To ośmielę się opisać jak to u nas bywało.!6 maja Anno domini 2012 miałam się zgłosić bo już tydzień po terminie.Zrobili ktg skurczy brak usg wód ubyło dziecię nieduże,badanie rozwarcie na 1 palec.No i zabrali na porodówkę.Podłączyli mnie do testu oxy z nadzieją,że coś z tego wyjdzie.Była 13 tak co jakiś czas badanko i ktg.Około godziny 15 skurcze były już mocne co ja piszę nawet mocniejsze niż mocne. O a to kto? Huragan Katarina przybyła by zrobić masaż szyjki (ponoć ukrainka bardzo fajna babeczka masaż mało fajny).Po stwierdzeniu lekarza ,że jak do 18 nie ruszy się to przerywamy i jutro od nowa :szok:.Informacja mnie dobiła:wściekła/y:Jak to od nowa przecież nie można tak dręczyć istoty żywej ,a co dopiero ludzkiej chyba jestem człowiekiem(choć wtedy zaczynałam mieć wątpliwości).Uprawiając taniec egzotyczny na piłce (godzina 15-ta)odbierałam telefony czy już czy czy po wszystkim(czy oni poszaleli:confused:)Dzwoni moja siostra Basia zdaję jej relację z wypowiedzi lekarza.Pocieszenie siostra mnie informuje sztab modlitewny bym dziś urodziła uruchomiony.Ludzie w mojej intencji odmawiają koronkę do Bożego Miłosierdzia i ja się włączam:baffled:jak ją odmówiłam nie wiem ale usiłowałam.I chodził tam taki malęńki robaczek( pewnie wleciał przez okno )Piłka szaleje ja na niej ,a tu jeszcze na robalka trza uważać by go nie pognieść.Kolejne badane przed 16-tą ło wody wyleciały jak z syfonu no pewność mam ,że dziś mi nie uciekniesz :tak: tzn dziś urodzę.Położna powiedziała ,że mam robić co uważam chodzić ,leżeć piłeczkować .Wybrałam spacer.Między skurczami(kiedy konałam) zwiedziłam całą porodówkę ciągnąc za sobą stojak z kroplówą.Obadałam szafki z lekami zgłębiaiąc nadzwyczajne nazwy leków.Wyczytałam wszystkie ścienne ulotki i korciło mnie by poczytać notatki położnej bo jej na sali wtedy nie było,ale się opanowałam.Około 17 zbadał mnie lekarz rozwarcie spore na 8 palców bóle spore na 800000 palców i jego stwierdzenie,że po 23 latach przerwy to jak pierwszy poród.No i pytanie (czy akurat w takim momencie pytać o to powinien?)Abym się zastanowiła nad spiralą lub tabletkami.Ja mu na to ,że przez 17 lat brałam piguły ,a on :"No i ten jeden raz zapomniałam).Nie nie zapomniałam myśmy chcieli.Reakcja lekarza:szok:.Tak przed 18-stą położna stwierdza,że rozwarcie na 9 palców i czas wzywać męża.Dzwonię i słyszę za chwilę przyjadę tylko się wykąpię:angry:.Przyjechał niebawem odpier....y jak stróż w dzień nauczyciela(potem wyjaśniło się,że na liście do szpitala zamiast przeczytać ubiór wygodny mój M przeczytał strój GODNY) więc ubrał się godnie.Około 19-tej zmiana warty tzn położnej(ta okazała się dla mnie fajniejsza) Mój M każe mi oddychać ,a ja do niego ,a cóż ja cały czas robię:szok: przeca oddycham pomiędzy skurczami SKURCZAMI zasypiam i znów BUDZI mnie przychodzący SKURCZ..Błąd nie trza było na siłę mego krocza chronić po tylu latach zrosty jak mały palec i choć bardzo się starała i ona(położna)i JA(ja bardziej i aktywniej niestety ).Konałam ,a tu jednak ciąć trzeba .No naprawdę skurcze i brak rozwarcia i te powstrzymywanie i to cięcie najstraszniejsze z całego porodu ,a i jeszcze to szycie tym konopnym sznurkiem do snopowiązałki:angry:.Ale jeszcze mocne parcia raz ,drugi i i i i i i i godzina 19:40 Jest"Macie córkę"Słowa lekarza.Jak ją zobaczyłam prawie się rozpłakałam i powiedziałam jaka Ona śliczna.No mój M znów palnął "ja jej kąpał nie będę"(kąpie ,przewija,usypia).Potem wielkie cięcie pępowiny nagusek ssący cycunia.Tatuś odmeldowuje się do domciu bo rano do roboty.Ucinam sobie miłą pogawędkę z położną o wszystkim (Fajnego ma psa Goldena).Po tym kąpiel i :szok: oni mi każą siadać na wózek ,a co ja kaleka:szok::szok::szok::szok::szok:.Na położnictwie biegam jak głupia bo musze coś zjeść (jem pęto suchej kiełbasy zagryzając bułką) i czeka ,czekam ,czekam gdzie moje dziecko.Babki się pytają czy ja na pewno przed chwilą urodziłam bo tak się kobiety po porodzie nie zachowują.No jak to nie zachowują ,a ja to pryszcz?.No nareszcie przynieśli mi moją cudną,malutką Amelkę.I to już chyba wszystko
 
Ostatnia edycja:
No to i ja sie podziele swoimi wspomnieniami z porodu

Zaczne od tego że dzień przed porodem biegałam jak pochrzaniona po mieście nawet w sklepie u siebie za lada byłam i sprzedawałam a klientka a Pani nie rodzi a ja tak ale jutro ;-) - nie wierzyła potem spacer nad jeziorem bo upał był straszny - ze spaceru z męzem ledwo doszłam do domu i już pod rodze mówiłam że jutro rodze najpuźniej pojutrze nie ma bata przyszłam coś wszamałam i padłam spac - takaaa byłam zmęczona ale o 6 obudził mnie lekki skurcz patrze jednym okiem ze 6 i mówie nie no za wcześniej jeszcze sie kimne skurcze nie mocne ale co 20 min i przed 7 już byłam na dole w kuchni i przy skurczu (co 15min juz) robiłam przysiady przy parapecie zeby nikogo nie obudzić jeszcze słysze że mama wstała to wołam znieś zmywacz do paznokci (dzień wcześniej pomalowalam na ostry folet jak nigdy ) (mama stwierdziła że jak usłyszała o zmywaczu to już wiedziała ze coś sie kroi hahahaha) o 7:30 postanowiłam obudzić męża mówie wstawaj będziesz ojcem a on ale kiedy - nosz ***** co za pytanie to mu mówie dziś najpuźniej jutro ale raczej do nocy urodze od razu zadzwonił ze do roboty nie przyjdzie bo rodzi - ta jasne on rodzi hahahahahahaa mama z K w nerwach kazali jechać mi do lekarza wiedziałam ze to nic z tego ale dla św spokoju pojechałam skurcze był nie mocne ale co 7 min okazało sie że 1,5 cm rozwarcia i niby skurczy nie mama (bo skurcze są u góry brzucha a mnie bolało na dole) i położna do mnie ty masz tylko bule nie skurcze to se myśle kuraw jak to są bule to jak wyglądają skurcze ???????????? lekarz do mamy co ona tam robi a ona ze na wnuka czeka wszedł zobaczył na wynik ktg i mówi ja tu wnuka nie widze nie urodzi dziś napewno ale mój doktor mówi ze jak chcem to moge jechac do domu a jak nie to na izbe przyjeć a ja do niego a co ja domu nie mama 5 min mam do szpitala to raczej zdąże ide do domu - jak powiedziałam tak zrobiłam w domu to przysiady to zwijanie sie na łóżku i zaczełam klnąć i mówie do K klnę tu żeby potem siary nie było poszłam do wanny jak juz skurcze miałam co 4 min - K spanikowany a ja do niego chłopie ja nie mam skurczy ja mam tylko bule nigdzie nie jade do tego dzwoni babaka z hurtowni zeby zamówienie zrobić (na szczęście wstrzeliła sie miedzy skurczami ) a ja do niej wie Pani co chwilow rodze to niech Pani zadzwoni jutro hahahaha babka zdębiała no nic wyszłam z wanny K panikuje że skurcze co 3 min i że niedługo urodze a ja że nie bo ja mam bóle a nie skurcze no i mówie poczekaj ide do wc poszłam patrze a tam czop w majtach i za chiny nie pamiętałam co to oznacza dzwonie do swojego gina ze mi odszedł i ze brązoway kolor i czy to dobrze czy nie on że wszystko ok i czy mam skurcze a ja że nie ze bóle tylko hahahahaha no i mnie złapało i stękam mu tam do słóchawki a on ma pani skurcza ja nie ból a on to prosze do szpitala przyjechac bo po tych pani bólach to słysze że zaraz pani urodzi przyszłam 4 cm rozwarcia a była 13 , zanim mnie przyjeli i dali sexi koszulke hahahah to mineło 30 min odrazu mnie na porodówke połozyli gdzie jedna już leżała K zadowolony ze nie mógł byc przy porodzie i mówie jeszcze tylko do wc pójde ok poszłam patrze a tam babeczka jęcze przyszłam wskoczyłam na łózko - żeby mi nikt nie zajoł i mówie tam chyba ktoś w łazience rodzi hahahaha położna oczy jak 5 zł i faktycznie przywieźli dziewczyne a że miejsca już nie było to rozstawiali dodatkowe łóżko dla niej i wszystkie w jednym momencie miałyśmy 6 cm a gina nie było jeszcze tylko połozna no ale tej pierszej akcja sie zatrzymała a ta z wc wskoczyła na jej miejsce - suma sumarum urodziłą pierwsza o 15:05 darłyśmy sie na zmiane i ja juz sił nie mam położna każe mi oddychać a ja że nie moge bo mam usta suche a ona nosem oddychaj a ja do niej z tekstem że uczyłam sie ale zapomniałam ze można nosem oddychać hahahaha jej mina bezcenna juz było mi lżej jak oddychałam nosem ale nadal czekałam aż gin zszyje tą dziewczyne a ta z tekstem panie doktorze ale mi sie super z panem rodziło to dzieki panu ja już tylko z panem bede rodzić hahahahahaha - tak sie jej nasłuchałam ze stwierdziłam ze jak gin przyjdzie to urodze i faktycznie przyszedł dwa parcia jedno główka drugi reszta - niestety dwoma ramionami na raz i momo ze mnie nacieli to i tak mnie masakrycznie rozerwał że stracilam dużo krwi ale widok małego bezcenny i ta ulga jak już wzieli małego doktor patrzy i mówi że mały mnie rozerwał prawie do samego tyłka i znieczulenie tam nie siegnie i czy chcem żeby mnie uspili czy na żywca - myślałam ze żartuje z tym na żywca oczywiście wołałam o anestezjologa no zrobili co trzeba wybudzili mnie i taka byłam słaba że nie mogłam usiaść bo mdlałam a doktor do mnie a co pani tak mdleja a ja panie doktorze bo ja nie przywykłam ale naucze sie następnym razem bedzie lepiej hahahahhahahaha i tak urodziłam o 15:20 K przyszedł i mówi matka on jest piękny jutro robimy rugie a ja oczy jak 5 zł , 3-cia dziewczyna urodziła dopiero o 19 bidulka

ale ogulnie uwazam że było super i z chęciął bym już sie szykowała do kolejnego porodu hahahahahhaaaaa

ale mi poemat wyszedł ;-)
 
reklama
a i miedzy skurczami na podówce jak mocno mnie bolało a nie chciałam klnąc to tylko krzyczałam o K o K o K hahahahahahhahahaha ale personel maił miny nie wiedzieli o co chodzi na początku hahahahahahahahahaha
 
Do góry