reklama
super watek, siedzę już godzinę i uśmiecham się do monitora jak głupia do sera, a brzuch mi skacze.
U mnie było i śmiesznie i poważnie, bol jak cholera ale tego już niepamiętam, natomiast pamiętam jak się zaczelo.4 maja byliśmy na "kawce" u siostry męzul poimprezował ze szwagrem i stwierdził że środa by się przydała wolna, no więc nasze dziecko posłuchało taty (2 tyg. przed planowanym terminem) a ja się smiałam że fajna data będzie 05.05 tak więc wrócilismy do domu pozno, mezul w kimono poszli z naszym gosciem(swoim bratem) a ja zaczelam sprzatac, po polnocy juz bylo jak stwierdziłam ze się wykąpie, i objerzę film. Siadam na kibelek już golutka zeby sie wysikac a tam nagle jak nie chlusneło, no ale nic nogi zrobiły się jak z waty.. a ja siedzę głupia i zastanawiam się czy się posikałam i mam problem ze zwieraczami czy to juz to....?? wstałam wyleciałam z łazienki goła przez całe mieszkanie(szwagier w pokoju obok spi) i lece do mojego i budze: wstawaj wody odeszły!!.. a on: jaja sobie robisz, śpię przeciez! no to mu mowie, ze ok sprawdze jeszcze moze się faktycznie posikałam.. a tu nagle gruch kolejne wody, od razu go otrzezwilo. Ubralismy się i poszlismy na spacer do szpitala(jest po drugiej stronie ulicy) Połozna zbadała powiedział ze owszem wody odchodza, ale rozwarcie na 1 skurczy brak, to odesłali mnie na salę, kazali pospac a ja ich wysmiałam (ze jak w takiej chwili)i czytałam pol nocy gazete(głupia) a nagle jak mnie dorwały skurcze co 2 -3 minuty to myslałam ze padne, poszłam pod prysznic(zalecenie 15 min) przesiedziałąm tam prawie 2 godz bo było tak błogo, a babki mnie szukały O 7 rano zadzwoniłam do mojego ze ma wrocic do szpt, bo ide na porodowke. No i po 3 godz boli, i tesktow typu ja juz nie moge wyciagnijcie go polozna mowi: ale to juz momencik, a ja do niej gowno prawda kłamiecie żeby grać na zwłokę. Uśmiechnęła się i kazała dotknąć włoski na główce małego, a maz potwierdził zę tam juz ja widac potem poszło juz migiem, po porodzie poszłam na porodowce sie wykapac wyszłam i pytam czy ja koniecznie musze lezec bo mi sie nie chce, polozna stwierdzila ze jesli czuje sie na silach to moge siedziec na kanapie tylko da mi podkład( nie było mi nic poza lekkiem otarciem), w ten wchodzi inny lekarz i pyta sie czy ja se tu przyszlam na kawe czy co?? mowie ze urodzilam pol godziny temu , on wielkie oczy a polozna do niego ze ja to na wakacje tutaj przyszłam, po czym poszłam na piechotke na polozniczy a jak maz przyszedł po nas do szpitala z wozkiem(a nie fotelikiem) to z połozna zrobiła oczy i się pyta czy my zgłupieliśmy ze juz małego prosto ze szpitala zabieramy na spacer!??? musiałąm tłumaczyć że parking jest tak samo daleko jak moj blok hihi , ale tym razem chyba wezmiemy fotelik.
U mnie było i śmiesznie i poważnie, bol jak cholera ale tego już niepamiętam, natomiast pamiętam jak się zaczelo.4 maja byliśmy na "kawce" u siostry męzul poimprezował ze szwagrem i stwierdził że środa by się przydała wolna, no więc nasze dziecko posłuchało taty (2 tyg. przed planowanym terminem) a ja się smiałam że fajna data będzie 05.05 tak więc wrócilismy do domu pozno, mezul w kimono poszli z naszym gosciem(swoim bratem) a ja zaczelam sprzatac, po polnocy juz bylo jak stwierdziłam ze się wykąpie, i objerzę film. Siadam na kibelek już golutka zeby sie wysikac a tam nagle jak nie chlusneło, no ale nic nogi zrobiły się jak z waty.. a ja siedzę głupia i zastanawiam się czy się posikałam i mam problem ze zwieraczami czy to juz to....?? wstałam wyleciałam z łazienki goła przez całe mieszkanie(szwagier w pokoju obok spi) i lece do mojego i budze: wstawaj wody odeszły!!.. a on: jaja sobie robisz, śpię przeciez! no to mu mowie, ze ok sprawdze jeszcze moze się faktycznie posikałam.. a tu nagle gruch kolejne wody, od razu go otrzezwilo. Ubralismy się i poszlismy na spacer do szpitala(jest po drugiej stronie ulicy) Połozna zbadała powiedział ze owszem wody odchodza, ale rozwarcie na 1 skurczy brak, to odesłali mnie na salę, kazali pospac a ja ich wysmiałam (ze jak w takiej chwili)i czytałam pol nocy gazete(głupia) a nagle jak mnie dorwały skurcze co 2 -3 minuty to myslałam ze padne, poszłam pod prysznic(zalecenie 15 min) przesiedziałąm tam prawie 2 godz bo było tak błogo, a babki mnie szukały O 7 rano zadzwoniłam do mojego ze ma wrocic do szpt, bo ide na porodowke. No i po 3 godz boli, i tesktow typu ja juz nie moge wyciagnijcie go polozna mowi: ale to juz momencik, a ja do niej gowno prawda kłamiecie żeby grać na zwłokę. Uśmiechnęła się i kazała dotknąć włoski na główce małego, a maz potwierdził zę tam juz ja widac potem poszło juz migiem, po porodzie poszłam na porodowce sie wykapac wyszłam i pytam czy ja koniecznie musze lezec bo mi sie nie chce, polozna stwierdzila ze jesli czuje sie na silach to moge siedziec na kanapie tylko da mi podkład( nie było mi nic poza lekkiem otarciem), w ten wchodzi inny lekarz i pyta sie czy ja se tu przyszlam na kawe czy co?? mowie ze urodzilam pol godziny temu , on wielkie oczy a polozna do niego ze ja to na wakacje tutaj przyszłam, po czym poszłam na piechotke na polozniczy a jak maz przyszedł po nas do szpitala z wozkiem(a nie fotelikiem) to z połozna zrobiła oczy i się pyta czy my zgłupieliśmy ze juz małego prosto ze szpitala zabieramy na spacer!??? musiałąm tłumaczyć że parking jest tak samo daleko jak moj blok hihi , ale tym razem chyba wezmiemy fotelik.
Ostatnia edycja:
dagne
Fanka BB :)
Podbijam bo nie chcę aby wątek zaginął i czekam na kolejne opisy, może i ja będę miała co napisać w Święta
odrobina nadziei
Początkująca w BB
Kiedy polaczono mnie do monitoringu i slychac bylo rytm serca dzidziusia (bardzo szybki jak to u noworodkow), to maz smial ze nasz synus juz do nas galopuje. Ja na to, ze juz moj ksiaze na bialym rumaku nadjezdza... :-)
Katerinka_2
podwójnie szczęśliwa mama
Wątek mnie totalnie zmiażdżył Proszę o więcej
Dodam że przeczytałam dzisiaj cały, mogę już rodzić.
Dodam że przeczytałam dzisiaj cały, mogę już rodzić.
Matylda78
Fanka BB :)
świetny wątek i niesamowite historie. Dzięki nim trochę mniej boje się porodu! Mam nadzieję, że sama coś tu będę mogła napisać... bo będzie tak wesoło jak u Was!
Wątek super !!!
Przeczytałam sporo,ale całości nie dam rady.
To ja od siebie.
Do szpitala trafiłam miesiąc przed terminem i z początku próbowali blokować ,ale ostatecznia mały musiał urodzić się wcześniej.
Mały się rodzi chwila skupienia .
Położna krzyczy
JEST!!!!
Ma pan syna i chwlia ciszy ,przemyślenia po czym patrzy na męża i na mnie i znów na męża
i nagle mówi
yyyyy .... Ja przepraszam ,że pytam ....ale czy to na pewno to pana syn
Mój mąż wręcz krzyczy
no jasne ,że mój ,a czyj miałby by być
Na co położna z tekstem ..
Bo wie pan ...on taki ciemny...na Polaka to on nie wygląda
Kubuś urodził się wręcz żółto pomarańczowy ,ale to na pewno nasze wspólne dziecko
Przeczytałam sporo,ale całości nie dam rady.
To ja od siebie.
Do szpitala trafiłam miesiąc przed terminem i z początku próbowali blokować ,ale ostatecznia mały musiał urodzić się wcześniej.
Mały się rodzi chwila skupienia .
Położna krzyczy
JEST!!!!
Ma pan syna i chwlia ciszy ,przemyślenia po czym patrzy na męża i na mnie i znów na męża
i nagle mówi
yyyyy .... Ja przepraszam ,że pytam ....ale czy to na pewno to pana syn
Mój mąż wręcz krzyczy
no jasne ,że mój ,a czyj miałby by być
Na co położna z tekstem ..
Bo wie pan ...on taki ciemny...na Polaka to on nie wygląda
Kubuś urodził się wręcz żółto pomarańczowy ,ale to na pewno nasze wspólne dziecko
Watek superchyba jeden z najlepszych watkow na bb.
Przed urodzeniem pierwszego dziecka tez zdazyla mi sie smieszna sytuacja z udzialem mojego meza.Jak juz zaczynaly odchodzic mi wody i mowie do meza ze musimy juz jechac do szpitala to on zanim zbierac sie do wyjscia to dzwoni do swojej siostry i sie pyta: czy ma dzwonic do szpitala zeby dla mnie sale przygotowali,to ja sie zaczelam smiac ze raczej w panstwowym szpitalu nie beda specjalnie dla mnie osobnej sali przygotowywac jak dla krolowej bo niema tam takich warunkow;a jego siostra slyszala ze sie smieje,a raczej myslala ze placze i sie go pyta czy tak mnie mocno boli;wtedy razem z mezem zaczelismy sie smiac i on zaczal jej tlumaczyc ze smialam sie z jego tekstu
Przed urodzeniem pierwszego dziecka tez zdazyla mi sie smieszna sytuacja z udzialem mojego meza.Jak juz zaczynaly odchodzic mi wody i mowie do meza ze musimy juz jechac do szpitala to on zanim zbierac sie do wyjscia to dzwoni do swojej siostry i sie pyta: czy ma dzwonic do szpitala zeby dla mnie sale przygotowali,to ja sie zaczelam smiac ze raczej w panstwowym szpitalu nie beda specjalnie dla mnie osobnej sali przygotowywac jak dla krolowej bo niema tam takich warunkow;a jego siostra slyszala ze sie smieje,a raczej myslala ze placze i sie go pyta czy tak mnie mocno boli;wtedy razem z mezem zaczelismy sie smiac i on zaczal jej tlumaczyc ze smialam sie z jego tekstu
josevina
Mamusia Franusia
Ten wątek jest fantastyczny! Płakałam ze śmiechu, jak go czytałam!
Jestem w 9tygodniu ciążu i najbardziej obawiałam się porodu, ale teraz, po przeczytaniu waszych wspomnień, to chyba nie jest tak strasznie!
Super i czekam na jeszcze!
Jestem w 9tygodniu ciążu i najbardziej obawiałam się porodu, ale teraz, po przeczytaniu waszych wspomnień, to chyba nie jest tak strasznie!
Super i czekam na jeszcze!
reklama
zawiszka
Aktywna w BB
Ja również czekam na jeszcze. Dzięki wielkie za ten wątek, bardzo bałam się porodu , po przeczytaniu tych 41 stron już mniej się boję i mogę już rodzić . Pozdrawiam
Podziel się: