reklama
miesiąc temu przeżyłam swój poród... pomijając fakt że rodziłam kilkanaście godzin, to jak już było wszystko po to 5 min po tym mojemu mężowi dzwoni telefon... tam mój brat z gratulacjami... my oboje zaskoczeni skąd wie... okazało się, że jego koleżanka leżała na oddziale, a on jej napisał, że ja rodzę... a ona mu odpisała, że słyszy i że właśnie został wujkiem bo przestałam się drzeć :-) słyszał mnie cały oddział wiocha na maxa :-)
podczas szycia jeden z przyglądających się doktorów (super normalnie widoki - ale ponoć to jak byłam nacięta budziło podziw i wyzwanie) spytał się mnie czy życzę sobie szycie na miarę... no a ja czując nadal endorfiny z uśmiechem na twarzy powiedziałam, że jasne, tylko mąż w pokoju obok więc trzeba by go zawołać, żeby zdążył
podczas szycia jeden z przyglądających się doktorów (super normalnie widoki - ale ponoć to jak byłam nacięta budziło podziw i wyzwanie) spytał się mnie czy życzę sobie szycie na miarę... no a ja czując nadal endorfiny z uśmiechem na twarzy powiedziałam, że jasne, tylko mąż w pokoju obok więc trzeba by go zawołać, żeby zdążył
Antylopka
Potrojna mamuska
Idąc za ciosem w tematyce jajecznej... Lat temu 18 zdarzyło mi się rodzić, wg. gina prowadzącego "dziecko jedno ale duże". Córa urodziła się błyskawicznie, zaczęłam się pławić w uczuciu ulgi że to już po, kiedy lekarz podszedł i oznajmił radośnie że zaraz będziemy (MY??) rodzić drugie. W niebotycznym zdumieniu zapomniałam o etykiecie.
Ja unosząc się do siadu: Bez jaj!
Doc: Pani leży spokojnie, a czy bez jaj to się okaże.
Małe pół godzinki Brachta i urodził się synek.
Doc: Jednak jaja.
(Pokazał mi synka który jako żywo przypominał mojego młodszego brata z jego dziecinnych fotek.)
Ja: Jezus, Maria... Wojtek!
Doc: Jezus, Maria, to może nie, ale Wojtek może zostać.
the best!!
P
pysia_23
Gość
Kurcze kobitki, ale się uśmiałam
No watek 1 klasa.
Wczoraj 3/4 przeczytałam T. patrzał na mnie jak na głupią, bo co chwila parskałam śmiechem i zdenerwowany mówi, pewnie tam każda opisuje swojego faceta,że ten to ten tamto na co ja ze śmiechem nie no co ty.
Dziś doczytałam resztę
No watek 1 klasa.
Wczoraj 3/4 przeczytałam T. patrzał na mnie jak na głupią, bo co chwila parskałam śmiechem i zdenerwowany mówi, pewnie tam każda opisuje swojego faceta,że ten to ten tamto na co ja ze śmiechem nie no co ty.
Dziś doczytałam resztę
A
AnOoLa88
Gość
ja calego porodu nie opowiem ale to co mnie dzisiaj z perspwktywy czasu bawi to tak..
przyszlo mi dostac w tyłek lewatywe no i polozna mi pokazala ta strzykawe..
i mowi 'pani spojrzy tyle tego bedzie' na co ja : ' o zesz w morde to ja ze trzy dni bede sie wyprozniac'
wykonczona skurczami - bez odejscia wód poryczana leze na lozku , nagle wstaje i mi cieknie lece do wc i normalnie jakas woda..
ale nic dalej biegne - dodam ze naprawde biegalam! - do poloznej i tekst : 'da pani wiare ja po tej lewatywie to sie w majtki zesikalam chyba'
na co ona z ogromnym usmiechem ze to pewnie wody i zebym sie polozyla a ona sprawdzi.. zagrzebala i znowu wody.. i wtedy lozko zalałam i mowie do niej 'jezuu tu teraz mokro, przepraszam ja nie chcialam naprawde da pani szmate ja posprzatam'
jak juz mialam takie skurcze ze ledwo kontaktowalam to mojemu B zachcialo sie kawy z automatu a bylo kolo 1 w nocy...no nie bylo go ze dwa skurcze..jak przyszedl to ja przez zacisniete zeby :
'gdzies byl dupku, nie dosc ze przez Ciebie cierpie to jeszcze znikasz gdy mi plecy rozpier^^la'
no i na koniec jak Maja 'wyleciala' wiadomo mieli ja odsaczyc itd.. a ona ledwo wyskoczyla a ja w placz 'boze ona nie placze, jezu czemu ona nie placze? moje dziecko nie placze o boze!!'
przyszlo mi dostac w tyłek lewatywe no i polozna mi pokazala ta strzykawe..
i mowi 'pani spojrzy tyle tego bedzie' na co ja : ' o zesz w morde to ja ze trzy dni bede sie wyprozniac'
wykonczona skurczami - bez odejscia wód poryczana leze na lozku , nagle wstaje i mi cieknie lece do wc i normalnie jakas woda..
ale nic dalej biegne - dodam ze naprawde biegalam! - do poloznej i tekst : 'da pani wiare ja po tej lewatywie to sie w majtki zesikalam chyba'
na co ona z ogromnym usmiechem ze to pewnie wody i zebym sie polozyla a ona sprawdzi.. zagrzebala i znowu wody.. i wtedy lozko zalałam i mowie do niej 'jezuu tu teraz mokro, przepraszam ja nie chcialam naprawde da pani szmate ja posprzatam'
jak juz mialam takie skurcze ze ledwo kontaktowalam to mojemu B zachcialo sie kawy z automatu a bylo kolo 1 w nocy...no nie bylo go ze dwa skurcze..jak przyszedl to ja przez zacisniete zeby :
'gdzies byl dupku, nie dosc ze przez Ciebie cierpie to jeszcze znikasz gdy mi plecy rozpier^^la'
no i na koniec jak Maja 'wyleciala' wiadomo mieli ja odsaczyc itd.. a ona ledwo wyskoczyla a ja w placz 'boze ona nie placze, jezu czemu ona nie placze? moje dziecko nie placze o boze!!'
ewiiiiiiiiii
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 11 Kwiecień 2010
- Postów
- 115
Ja nie miałam takiej sytuacji.ale pamietam że moja mam opowiedziała mi pewna historie...
Gdy była w ciaży z moja siostra przytyła 60kg!!! wązyła grubo ponad setkę Gdy leżała na łóżku porodowym i zaczęły się bóle parte..przyszła położna ...( okolo 150cm wzrostu,45kg żywej wagi )stanęła naprzeciw ,tyłem do okna i kładąc sobie nogę mojej szanownej mamy na biodro , kazała moco przeć.. Moja mama lekko zdziwiona powiedziała do niej : "...z całym szcunkiem siostro,ale gdy ja się mocno zaprę to pani wyleci przez to okno..." Było wesoło !!!!!!!
Gdy była w ciaży z moja siostra przytyła 60kg!!! wązyła grubo ponad setkę Gdy leżała na łóżku porodowym i zaczęły się bóle parte..przyszła położna ...( okolo 150cm wzrostu,45kg żywej wagi )stanęła naprzeciw ,tyłem do okna i kładąc sobie nogę mojej szanownej mamy na biodro , kazała moco przeć.. Moja mama lekko zdziwiona powiedziała do niej : "...z całym szcunkiem siostro,ale gdy ja się mocno zaprę to pani wyleci przez to okno..." Było wesoło !!!!!!!
mama05
prrrryy szaaaalona :))
EWIIIII- dobre,oplulam monitor
Dzięki temu watkowi przestałam bać się własnego porodu i obiecałam sobie że też coś znajde żeby tu wpisać;-) I udało się, mój poród to był kompletny cyrk na kółkach:-)
Zacznę od tego że 20-go przyjechał mnie odwiedzić mąż koleżanki która miała na 21-go zaplanowaną cesarkę. Żartami umawialiśmy się "To się widzimy jutro w szpitalu" I okazało się że mam bardzo punktualne dziecko, jak się z kimś umówi to dotrzymuje slowa;-)
Pierwsze bóle obudziły mnie o drugiej w nocy, ale ze kilka dni wcześniej już takie miałam i uspokoiły się same to zasnęłam spowrotem i wstałam dopiero o szóstej:-) Po wstaniu okazało się że mnie już dosyć boli i pochwa zrobiła się taka jakaś miękka i sliska.
Budzę męża i mówię żeby sobie coś zjadł i załatwiał transport bo musimy jechać a nasze auto zepsute. Zanim wszystko załatwił to była siódma. Zjawił się jego wujek i zawiózł nas do szpitala, byliśmy tam 7.20. Weszłam na izbę, wypełnianie papierów, wsadzili mnie na fotel i chcą badać a mnie skurcz podnosi i wstałam. Lekarz się złości: „Na leżąco pani będzie rodzić a tu już pani wstaje?” Ja na to „ja muszę, moment.” Po skurczu położyłam się, lekarz wsadził łapę, zrobił się blady, wyciągnął i mówi „Już się nie dziwię że chce pani wstawać, tu jest 9cm rozwarcia" Skurcze częściej niż co 3 minuty - Szybko usg czy główka w dole i poszłam na położniczy, mąż mi pomagał iść. Idziemy a tu koleżanka wydreptała z sali, cześć cześć, to o której masz cesarkę, o 11tej a ty co, a ja 9cm rozwarcia, to ty jeszcze przede mną urodzisz, ano chyba tak;-) i poszłam.
Było tylko jedno łóżko wolne, położyli mnie, wygonili męża i podłączyli ktg - było 8.05, na wprost oczu miałam zegar.
Leżę i czuję skurcze już dość silne, ale zapis ktg był tak odwrócony że nie wiem ile wynosiły. Zajrzał mój gin (ordynator) i mówi żeby mnie przyszykowali do cesarki jakby co, bo dziecko może być wielkie i że on idzie robić cesarkę i zaraz po tym przyjdzie. No to mnie pani położna ogoliła na łysinkę, czego nigdy dotąd nie doświadczyłam
Wkłuły mi wenflon i podłączyły oksy o 8.45, ledwo się wbiły a ja mówię ”party!” One „nie, nie, jeszcze nie przeć! Główka się nie wstawiła” „Ale ja muszę!” Naleciało się tych położnych ze cztery, ułożyły mi nogi na podpórkach i nareszcie mówią „No, teraz przemy”, No to jeden skurcz, ja pręęęęęee i poszły wody. Uf, mówią „jest główka wstawiona, za trzy skurcze będzie dzidziuś” Idzie drugi skurcz, wszystkie położne w krzyk dopingują mnie, jedna ciachnęła co poczułam jak delikatne szczypnięcie, prę z całej siły i nagle srrrruuu – dzidziuś wyleciał z taką siłą że pojechał po tym śliskim łóżku i musiały go łapać;-) Była 8.55
Kazały mi przy następnym dziecku przyjeżdżać na pierwszy ból, bo urodzę w domu. I mówiły że jestem dzielna i tylko rodzić
Zabrały dziecko do mycia, a ja urodziłam łożysko i lekarka zaczęła mnie szyć, trwało to prawie godzinę, odszczekała przy tym że jestem dzielna bo skarżyłam się i uciekałam tyłkiem, w końcu zapytałam czy mi tam inicjały wyszywa?
Przywieźli mi małego już ubranego i leżał w wózku obok mnie, taki grzeczny i spokojny Nagle zza zasłon głos ordynatora „Jak to już urodziła?!” Zajrzał do mnie i oczy jak spodki a ja mówię „Co miałam panu roboty dokładać”:-)
Ordynator odwiedził pozostałe rodzące, potem wyszedł i na korytarzu zaczepił go mój mąż jak mi idzie, a on "To pan jeszcze nie wie? Ma pan syna" "Jak to, juuuuż?" A wujek który nas przywiózł nie chciał uwierzyć jak mąż do niego zadzwonił że po wszystkim
Koleżanka urodziła cesarką o 11tej i wyszłyśmy ze szpitala tego samego dnia. A wyobraźcie sobie minę kolegi jak przyjechał do szpitala i zobaczył mojego męża na korytarzu
Przepis na szybki poród - umówić się z kimś że rodzimy wspólnie;-) I wieczorem dopuścić męża, niech biała armia wygoni małego intruza
Zacznę od tego że 20-go przyjechał mnie odwiedzić mąż koleżanki która miała na 21-go zaplanowaną cesarkę. Żartami umawialiśmy się "To się widzimy jutro w szpitalu" I okazało się że mam bardzo punktualne dziecko, jak się z kimś umówi to dotrzymuje slowa;-)
Pierwsze bóle obudziły mnie o drugiej w nocy, ale ze kilka dni wcześniej już takie miałam i uspokoiły się same to zasnęłam spowrotem i wstałam dopiero o szóstej:-) Po wstaniu okazało się że mnie już dosyć boli i pochwa zrobiła się taka jakaś miękka i sliska.
Budzę męża i mówię żeby sobie coś zjadł i załatwiał transport bo musimy jechać a nasze auto zepsute. Zanim wszystko załatwił to była siódma. Zjawił się jego wujek i zawiózł nas do szpitala, byliśmy tam 7.20. Weszłam na izbę, wypełnianie papierów, wsadzili mnie na fotel i chcą badać a mnie skurcz podnosi i wstałam. Lekarz się złości: „Na leżąco pani będzie rodzić a tu już pani wstaje?” Ja na to „ja muszę, moment.” Po skurczu położyłam się, lekarz wsadził łapę, zrobił się blady, wyciągnął i mówi „Już się nie dziwię że chce pani wstawać, tu jest 9cm rozwarcia" Skurcze częściej niż co 3 minuty - Szybko usg czy główka w dole i poszłam na położniczy, mąż mi pomagał iść. Idziemy a tu koleżanka wydreptała z sali, cześć cześć, to o której masz cesarkę, o 11tej a ty co, a ja 9cm rozwarcia, to ty jeszcze przede mną urodzisz, ano chyba tak;-) i poszłam.
Było tylko jedno łóżko wolne, położyli mnie, wygonili męża i podłączyli ktg - było 8.05, na wprost oczu miałam zegar.
Leżę i czuję skurcze już dość silne, ale zapis ktg był tak odwrócony że nie wiem ile wynosiły. Zajrzał mój gin (ordynator) i mówi żeby mnie przyszykowali do cesarki jakby co, bo dziecko może być wielkie i że on idzie robić cesarkę i zaraz po tym przyjdzie. No to mnie pani położna ogoliła na łysinkę, czego nigdy dotąd nie doświadczyłam
Wkłuły mi wenflon i podłączyły oksy o 8.45, ledwo się wbiły a ja mówię ”party!” One „nie, nie, jeszcze nie przeć! Główka się nie wstawiła” „Ale ja muszę!” Naleciało się tych położnych ze cztery, ułożyły mi nogi na podpórkach i nareszcie mówią „No, teraz przemy”, No to jeden skurcz, ja pręęęęęee i poszły wody. Uf, mówią „jest główka wstawiona, za trzy skurcze będzie dzidziuś” Idzie drugi skurcz, wszystkie położne w krzyk dopingują mnie, jedna ciachnęła co poczułam jak delikatne szczypnięcie, prę z całej siły i nagle srrrruuu – dzidziuś wyleciał z taką siłą że pojechał po tym śliskim łóżku i musiały go łapać;-) Była 8.55
Kazały mi przy następnym dziecku przyjeżdżać na pierwszy ból, bo urodzę w domu. I mówiły że jestem dzielna i tylko rodzić
Zabrały dziecko do mycia, a ja urodziłam łożysko i lekarka zaczęła mnie szyć, trwało to prawie godzinę, odszczekała przy tym że jestem dzielna bo skarżyłam się i uciekałam tyłkiem, w końcu zapytałam czy mi tam inicjały wyszywa?
Przywieźli mi małego już ubranego i leżał w wózku obok mnie, taki grzeczny i spokojny Nagle zza zasłon głos ordynatora „Jak to już urodziła?!” Zajrzał do mnie i oczy jak spodki a ja mówię „Co miałam panu roboty dokładać”:-)
Ordynator odwiedził pozostałe rodzące, potem wyszedł i na korytarzu zaczepił go mój mąż jak mi idzie, a on "To pan jeszcze nie wie? Ma pan syna" "Jak to, juuuuż?" A wujek który nas przywiózł nie chciał uwierzyć jak mąż do niego zadzwonił że po wszystkim
Koleżanka urodziła cesarką o 11tej i wyszłyśmy ze szpitala tego samego dnia. A wyobraźcie sobie minę kolegi jak przyjechał do szpitala i zobaczył mojego męża na korytarzu
Przepis na szybki poród - umówić się z kimś że rodzimy wspólnie;-) I wieczorem dopuścić męża, niech biała armia wygoni małego intruza
Ostatnia edycja:
reklama
wampi
..::..::..::..
- Dołączył(a)
- 18 Wrzesień 2009
- Postów
- 5 456
To ja tak w skrucie:
1 poród - na porodówce w trakcie skurczy, ja wymęczona, bo mi się spać chciało (rodziłam w nocy), a mój Misiek w pewnej chwili wyskoczył z tekstem: "Ja cię przepraszam, że musisz tak przeze mnie cierpieć, obiecuje ci, że nigdy więcej ci takiego bólu nie sprawię".
2 poród - po urodzeniu synka okazało się, że łożysko nie chce wyjść i po 50 minutach wezwano lekarza i anestezjologa, po całej akcji czyszczenia mnie w środku, budzę się i rozglądam w około, nagle coś mi strzeliło do głowy i mówię: "Korzystając z okazji, że jeszcze wszyscy tutaj są, chciałam wszystkim podziękować za pomoc". A w ogóle czując skurcze chodziłam po szpitalnym korytarzu, boli mnie i boli, ale stwierdziłam, że nie będę budziła położnej (też rodziłam w nocy), bo może jeszcze to nie to i się wszystko cofnie. Poszłam do ubikacji, a tam na kibelku złapał mnie wielki skurcz i trzyma długo, to już mi dało do myślenia, poszłam obudzić położną, a tu się okazało, że mam pełne rozwarcie i już główka wychodzi, a to w kibelku, to był pierwszy party, urodziłam po kilku minutach. Po tym położna stwierdziła, że dobrze, że przyszłam, bo bym urodziła na korytarzu lub w toalecie. A moim tekstem na pytanie czemu nie przyszłam wcześniej - bo nie chciałam nikogo budzić - rozbawiłam cały personel porodówki.
1 poród - na porodówce w trakcie skurczy, ja wymęczona, bo mi się spać chciało (rodziłam w nocy), a mój Misiek w pewnej chwili wyskoczył z tekstem: "Ja cię przepraszam, że musisz tak przeze mnie cierpieć, obiecuje ci, że nigdy więcej ci takiego bólu nie sprawię".
2 poród - po urodzeniu synka okazało się, że łożysko nie chce wyjść i po 50 minutach wezwano lekarza i anestezjologa, po całej akcji czyszczenia mnie w środku, budzę się i rozglądam w około, nagle coś mi strzeliło do głowy i mówię: "Korzystając z okazji, że jeszcze wszyscy tutaj są, chciałam wszystkim podziękować za pomoc". A w ogóle czując skurcze chodziłam po szpitalnym korytarzu, boli mnie i boli, ale stwierdziłam, że nie będę budziła położnej (też rodziłam w nocy), bo może jeszcze to nie to i się wszystko cofnie. Poszłam do ubikacji, a tam na kibelku złapał mnie wielki skurcz i trzyma długo, to już mi dało do myślenia, poszłam obudzić położną, a tu się okazało, że mam pełne rozwarcie i już główka wychodzi, a to w kibelku, to był pierwszy party, urodziłam po kilku minutach. Po tym położna stwierdziła, że dobrze, że przyszłam, bo bym urodziła na korytarzu lub w toalecie. A moim tekstem na pytanie czemu nie przyszłam wcześniej - bo nie chciałam nikogo budzić - rozbawiłam cały personel porodówki.
Ostatnia edycja:
Podziel się: