reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród Na Wesoło

Ale się uśmiałam:-D:-D:-D:-D
Ja synka rodziłam w Andrzejki:-) Termin nie najlepszy szczególnie jak sie mężuś z mężem kuzynki na imprezkę zgadali, zakrapianą dodam:-p Powróciliśmy do domciu około pierwszej w nocy a mnie o drugiej wody odeszły. Wstałam zaczęłam się szykowac ale za cholerkę nie mogłam obudzic męża:no: Dopiero moja siostrzyczka go dobudziła. Przyszedł spytał co się dzieje, ja mu na to że rodzę. W odpowiedzi pobiegł do łazienki, palce do gardła i wytrzeźwiał w pięc minut:szok::-D Wytrzymał ze mną cały poród, choc chwilami myślałam że zabiję go komórką, ciągle odbierał telefon i mówił że jeszcze nie urodziłam:dry:
Przy córce wody odeszły mi koło piątej rano. Więc też wstałam złóżka, umyłam się, ubrałam, sprawdziłam torbę. Mąż tylko głowę podniósł i spytał co się dzieje, odpowiadam że rodze, a on na to aha i poszedł dalej spac:sorry2: Wkońcu go obudziłam ale tym razem do szpitala jechałam sama, bo on został z synkiem.:tak:
 
reklama
Ja nie miałam wesołego porodu, ale w dwóch momentach było zabawnie - inni mieli ubaw - tylko nie do końca ja.:-p Do szpitala przyjechaliśmy o 20 a o 1 mąż pojechał do domu (przez 3 godziny dzwoniłam do niego bo mnie skurcze męczyły) o 4 weszłam na salę porodową i dzwonię do męża że może już przyjeżdżać, on na to że spoko. o 5 położna mnie pyta "Gdzie ma pani tego męża?" (poród miał być rodzinny) :no: więc dzwonię jeszcze raz " Gdzie ty jesteś - poród przegapisz - mam już 5 cm rozwarcia" w odpowiedzi usłyszałam "Co?" i tym sposobem przed 6 był już na sali razem ze mną przy czym powitałam go słodkim "Teraz to mi stąd wyp...":angry::-p Ale został i był twardy. o 7.30 zaczęły się parte, ból nie taki straszny ale byłam okrutnie zmęczona i mówię do lekarza że ja chcę próżnociąg :szok: (był na sali bo małej tętno spadało) a lekarka na mnie patrzy ze zdziwieniem "Pierwsze słyszę żeby kobieta prosiła o próżnociąg" :confused: O 8 lekarz użył próżnociągu tylko żeby podciągnąć małą i mówi mi "Przyj" a ja bez skurczu ale niech mu będzie prę, po chwili słyszę "Teraz chwila odpoczynku, oddychaj" a mnie na sek przed tym tekstem skurcz złapał i prę dalej, lekarz na mnie spojrzał "A to se przyj" :-D Mała wyskoczyła jak z procy.. Wtedy to nie było śmieszne, ale teraz jak patrzę na moje słodkie roześmiane cudo to sama sie z tego śmieję.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
swietne historyjki agusia0611, nie moge czytac dalej bo rycze ze smiechu...mama juz sie zlosci ze tv nie moze ogladac bo jej przeszkadzam....haha super...no to czytam dalej:)
 
Miałam wywoływany poród, więc do najśmieszniejszych nie należał... ale zanim się rozkręciło...

Po ponad tygodniowym pobycie na patologii ciąży zdecydowano się wywoływac mi poród. Leżę sobie pod ktg i kroplówką. Obok (sala z dwoma fotelami do rodzenia podzielona na boksy) dziewczyna właśnie urodziła (przyszła do mojej sali na patologii wieczorem i została zbadana przez pewną siostrę - czyt. wymasowana :baffled:). Poród odbierał młody lekarz (niedoświadczony :sorry2:). Siada do biurka, wypełnia kartę i po pewnym czasie sie pyta, jak mam na nazwisko (już się przeraziłam, że będzie odbierac moj poród :szok:). No to mu odpowiedziałam, a on zaklnął i powiedział, że napisał w mojej karcie, że urodziłam naturalnie, podbił pieczatkę i sie podpisł, więc nie mam wyboru i muszę urodzić dzisiaj naturalnie :-D

wtedy się jeszcze śmiałam, ale jak oxy zaczęła działać to nie było mi do smiechu :baffled:
 
no jak to w kazdej sytuacji mozna dopatrzec sie komizmu :tak: U mnie tez sie cos znajdzie. Rodzilam przy wsparciu oxy, pod koniec drugiej dawki, rozwarcie na 4. Ponoc malo, wiec przyszedl ordynator z 2 lub 3 lekarzy i wypraszaja meza, bo musza ze mna porozmawiac. A ja na tej pilce podskakuje, spocona, z wlosow dredy mi sie porobily, w tej koszulinie z cyckami prawie na wierzchu, w kaluzy wod plodowych. Strasznie mi bylo glupio, ze tak wygladam. Wiec maz wychodzi, a ja zmieszana poprawiam wlosy, poprawiam sie na tej pilce i "przepraszam, ze tak ale tak jakos nie moge urodzic". Rozbroilam ich. Niebawem tez urodzilam.
 
Ja miałam cesarkę . Sam zabieg to wyglądał jak na pikniku miałam znieczulenie w kręgosłup. Zaczęło sie od tego,że mieli mi wbić igłę w kręgosłup , te co miały to wiedzą ,że zrobienie pozycji embrionalnej z mega dużym brzuchem to nielada wyczyn. Leże tak skulona i czekam na mega ból bo zaraz mi maja wbić ta cholerna igłę tak sie spięłam , tak napięłam ,że błoga cisze przebił mój mega bąk. Zrobiło mi sie głupio , wiec szybko wypaliłam przepraszam za mojego pierdziocha ( za cholerę nie wiem dlaczego tak to ujęłam) anestezjolog tak zaczął sie śmiać ,ze potrzebował kilku minut na uspokojenie i potem całą operacje mówił mi pierdzioszkowa . Po zabiegu przewieźli mnie na sale , zaraz po mnie przyjechała moja w spół lokatorka tez po cesarce. ja zobaczyła mnie roześmianą po zabiegu tez zdecydowała się na kucie w kręgosłup. Leżymy tak sobie czekamy na dzieci i mówię do niej czy czuje już nogi bo jak czuje to trzeba nimi kręcić.A ona do mnie ze łzami w oczach ,że ona nie czuje stup tylko takie zimno straszliwe,tak jakby miała metalowe nogi i przeraźliwie ciężkie,że na pewno jej uszkodzili kręgosłup. Zaczęła ryczeć, ja wystrachana, ona przerażona , jej mąż blady poleciał po lekarza. Wpada lekarz i cały sztab bo ona mówi ,ze paraliż ja czeka lekarz podnosi kołdrę aby obejrzeć nogi a tam na stopach olbrzymia metalowa taca z instrumentami po jej cesarce. Tak zaczęłyśmy sie śmiać ,że ja myślałam ,że mi szwy pójdą. lekarzowi sie głupio zrobiło i wyleciał na korytarz drzeć sie na pielęgniarki za ta tace.
A tak na koniec dodam ,że po cesarce ciągle ktoś cię ogląda a to jeden lekarz a to za chwile przylatuje drugi po 2 dniach jak widziałyśmy ,że ktos wchodzi w fartuchu to dzieci do "kuwetek " my a łóżko i kiecki w górę. No i wpada facet w fartuchu białym więc my na łózio ,sukienki w górę co trzeba na wierzchu i czekamy na oglądanie a ten nagle do nas : ja przepraszam, ja z kuchni po talerze ze śniadania przyszedłem
 
reklama
Witam, ja jestem dopiero w 9 tc. Przy ostatniej wizycie u gina był mój ukochany. Po USG (gdzie podobno miała być dwójka) patrze na niego z wyrzutem mówiąc "I jak się starałeś???!!! Ja już więcej w ciąży nie będę!!!" Lekarz o mało nie spadł z krzesełka. Na co mój luby odpowiedział ze stoickim spokojem, że na ten temat jeszcze sobie porozmawiamy. Już się zastanawiam, jak będzie wyglądał nasz wspólny poród :confused:
 
Do góry