reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Poród Na Wesoło

Ale się uśmiałam:-D:-D:-D:-D
Ja synka rodziłam w Andrzejki:-) Termin nie najlepszy szczególnie jak sie mężuś z mężem kuzynki na imprezkę zgadali, zakrapianą dodam:-p Powróciliśmy do domciu około pierwszej w nocy a mnie o drugiej wody odeszły. Wstałam zaczęłam się szykowac ale za cholerkę nie mogłam obudzic męża:no: Dopiero moja siostrzyczka go dobudziła. Przyszedł spytał co się dzieje, ja mu na to że rodzę. W odpowiedzi pobiegł do łazienki, palce do gardła i wytrzeźwiał w pięc minut:szok::-D Wytrzymał ze mną cały poród, choc chwilami myślałam że zabiję go komórką, ciągle odbierał telefon i mówił że jeszcze nie urodziłam:dry:
Przy córce wody odeszły mi koło piątej rano. Więc też wstałam złóżka, umyłam się, ubrałam, sprawdziłam torbę. Mąż tylko głowę podniósł i spytał co się dzieje, odpowiadam że rodze, a on na to aha i poszedł dalej spac:sorry2: Wkońcu go obudziłam ale tym razem do szpitala jechałam sama, bo on został z synkiem.:tak:
 
reklama
Ja nie miałam wesołego porodu, ale w dwóch momentach było zabawnie - inni mieli ubaw - tylko nie do końca ja.:-p Do szpitala przyjechaliśmy o 20 a o 1 mąż pojechał do domu (przez 3 godziny dzwoniłam do niego bo mnie skurcze męczyły) o 4 weszłam na salę porodową i dzwonię do męża że może już przyjeżdżać, on na to że spoko. o 5 położna mnie pyta "Gdzie ma pani tego męża?" (poród miał być rodzinny) :no: więc dzwonię jeszcze raz " Gdzie ty jesteś - poród przegapisz - mam już 5 cm rozwarcia" w odpowiedzi usłyszałam "Co?" i tym sposobem przed 6 był już na sali razem ze mną przy czym powitałam go słodkim "Teraz to mi stąd wyp...":angry::-p Ale został i był twardy. o 7.30 zaczęły się parte, ból nie taki straszny ale byłam okrutnie zmęczona i mówię do lekarza że ja chcę próżnociąg :szok: (był na sali bo małej tętno spadało) a lekarka na mnie patrzy ze zdziwieniem "Pierwsze słyszę żeby kobieta prosiła o próżnociąg" :confused: O 8 lekarz użył próżnociągu tylko żeby podciągnąć małą i mówi mi "Przyj" a ja bez skurczu ale niech mu będzie prę, po chwili słyszę "Teraz chwila odpoczynku, oddychaj" a mnie na sek przed tym tekstem skurcz złapał i prę dalej, lekarz na mnie spojrzał "A to se przyj" :-D Mała wyskoczyła jak z procy.. Wtedy to nie było śmieszne, ale teraz jak patrzę na moje słodkie roześmiane cudo to sama sie z tego śmieję.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
swietne historyjki agusia0611, nie moge czytac dalej bo rycze ze smiechu...mama juz sie zlosci ze tv nie moze ogladac bo jej przeszkadzam....haha super...no to czytam dalej:)
 
Miałam wywoływany poród, więc do najśmieszniejszych nie należał... ale zanim się rozkręciło...

Po ponad tygodniowym pobycie na patologii ciąży zdecydowano się wywoływac mi poród. Leżę sobie pod ktg i kroplówką. Obok (sala z dwoma fotelami do rodzenia podzielona na boksy) dziewczyna właśnie urodziła (przyszła do mojej sali na patologii wieczorem i została zbadana przez pewną siostrę - czyt. wymasowana :baffled:). Poród odbierał młody lekarz (niedoświadczony :sorry2:). Siada do biurka, wypełnia kartę i po pewnym czasie sie pyta, jak mam na nazwisko (już się przeraziłam, że będzie odbierac moj poród :szok:). No to mu odpowiedziałam, a on zaklnął i powiedział, że napisał w mojej karcie, że urodziłam naturalnie, podbił pieczatkę i sie podpisł, więc nie mam wyboru i muszę urodzić dzisiaj naturalnie :-D

wtedy się jeszcze śmiałam, ale jak oxy zaczęła działać to nie było mi do smiechu :baffled:
 
no jak to w kazdej sytuacji mozna dopatrzec sie komizmu :tak: U mnie tez sie cos znajdzie. Rodzilam przy wsparciu oxy, pod koniec drugiej dawki, rozwarcie na 4. Ponoc malo, wiec przyszedl ordynator z 2 lub 3 lekarzy i wypraszaja meza, bo musza ze mna porozmawiac. A ja na tej pilce podskakuje, spocona, z wlosow dredy mi sie porobily, w tej koszulinie z cyckami prawie na wierzchu, w kaluzy wod plodowych. Strasznie mi bylo glupio, ze tak wygladam. Wiec maz wychodzi, a ja zmieszana poprawiam wlosy, poprawiam sie na tej pilce i "przepraszam, ze tak ale tak jakos nie moge urodzic". Rozbroilam ich. Niebawem tez urodzilam.
 
Ja miałam cesarkę . Sam zabieg to wyglądał jak na pikniku miałam znieczulenie w kręgosłup. Zaczęło sie od tego,że mieli mi wbić igłę w kręgosłup , te co miały to wiedzą ,że zrobienie pozycji embrionalnej z mega dużym brzuchem to nielada wyczyn. Leże tak skulona i czekam na mega ból bo zaraz mi maja wbić ta cholerna igłę tak sie spięłam , tak napięłam ,że błoga cisze przebił mój mega bąk. Zrobiło mi sie głupio , wiec szybko wypaliłam przepraszam za mojego pierdziocha ( za cholerę nie wiem dlaczego tak to ujęłam) anestezjolog tak zaczął sie śmiać ,ze potrzebował kilku minut na uspokojenie i potem całą operacje mówił mi pierdzioszkowa . Po zabiegu przewieźli mnie na sale , zaraz po mnie przyjechała moja w spół lokatorka tez po cesarce. ja zobaczyła mnie roześmianą po zabiegu tez zdecydowała się na kucie w kręgosłup. Leżymy tak sobie czekamy na dzieci i mówię do niej czy czuje już nogi bo jak czuje to trzeba nimi kręcić.A ona do mnie ze łzami w oczach ,że ona nie czuje stup tylko takie zimno straszliwe,tak jakby miała metalowe nogi i przeraźliwie ciężkie,że na pewno jej uszkodzili kręgosłup. Zaczęła ryczeć, ja wystrachana, ona przerażona , jej mąż blady poleciał po lekarza. Wpada lekarz i cały sztab bo ona mówi ,ze paraliż ja czeka lekarz podnosi kołdrę aby obejrzeć nogi a tam na stopach olbrzymia metalowa taca z instrumentami po jej cesarce. Tak zaczęłyśmy sie śmiać ,że ja myślałam ,że mi szwy pójdą. lekarzowi sie głupio zrobiło i wyleciał na korytarz drzeć sie na pielęgniarki za ta tace.
A tak na koniec dodam ,że po cesarce ciągle ktoś cię ogląda a to jeden lekarz a to za chwile przylatuje drugi po 2 dniach jak widziałyśmy ,że ktos wchodzi w fartuchu to dzieci do "kuwetek " my a łóżko i kiecki w górę. No i wpada facet w fartuchu białym więc my na łózio ,sukienki w górę co trzeba na wierzchu i czekamy na oglądanie a ten nagle do nas : ja przepraszam, ja z kuchni po talerze ze śniadania przyszedłem
 
reklama
Witam, ja jestem dopiero w 9 tc. Przy ostatniej wizycie u gina był mój ukochany. Po USG (gdzie podobno miała być dwójka) patrze na niego z wyrzutem mówiąc "I jak się starałeś???!!! Ja już więcej w ciąży nie będę!!!" Lekarz o mało nie spadł z krzesełka. Na co mój luby odpowiedział ze stoickim spokojem, że na ten temat jeszcze sobie porozmawiamy. Już się zastanawiam, jak będzie wyglądał nasz wspólny poród :confused:
 
Do góry