Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia a swój poród wspominam bardzo fajnie

i tak to mogłabym rodzić więcej dzieci

. Miałam obawy chyba jak każda z nas ale jakoś specjalnie się nie denerwowałam

Boleć bolało ale wrażenie po zobaczeniu córeczki - bezcenne.
Po krótce wyglądało to tak:
Nasza Julka postanowiła poczekać na tatusia z przyjściem na świat bo 06.06.2010 o 2 wrócił z pracy i jak tylko położył się do łóżka to mi odeszły wody (ok 2:30). Szybko się zebraliśmy i pojechalismy do szpitala. Dotarliśmy po 3 rano i przyjęli mnie na salę przedporodową. Czekaliśmy na skurcze które nie nadchodziły aż do 16tej (rozwarcie miałam max na 2cm i kilka mało bolesnych skurczy krzyżowych tyle się posunęła akcja przez prawie 14 godzin). Czyli leżałam i się obijałam

gadając z dziewczyną która leżała koło mnie

. Podali mi kroplówkę i nie minęła godzina jak skurcze były bardziej bolesne i coraz częstsze. Nie pamiętam o której wylądowałam na łóżku porodowym ale ból i skurcze były nie do zniesienia... Dostałam zastrzyk żeby przyśpieszyć rozwarcie. Położyłam się na mega wygodnym fotelu do porodu (normalnie bajka - szkoda że nie mogłam się nacieszyć wygodą bo wszystko mnie bolało

). Mój mąż był przy mnie i powtarzał żebym oddychała, podobno robiłam się momentami blada. Podali mi tlen i było to dla mnie zbawienie bo dużo lepiej znosiłam nadchodzące już skurcze parte. Przyszła położna (rewelacyjna babka, cud kobieta), która poprowadziła mnie przez dalszą część porodu, mówiła co, kiedy i gdzie. Mała pojawiła się na świecie o 19:30 przy 1 skurczu partym. Jak mi ją położyli na brzuchu zapomniałam o całym bólu, twarz podobno mi promieniała z radości

Mój mąż się popłakał.
Nacięli mnie ale spodziewałam się większego bólu i problemów po szyciu (nie jest tak źle). Najgorsze było łyżeczkowanie :/ lekarz który przyszedł po urodzeniu Julki na zszycie krocza, stwierdził że trzeba wyłyżeczkować w razie czego - a był strasznie nie delikatny i nie powiem bolało.
Ogólnie poród wspominam super, uczucie maleństwa na piersi niezapomniane.
Jestem też dumna z męża i strasznie mu wdzięczna za to że był przy mnie.