Hejka dziewczyny, zastanawiałam się gdzie się podziałyście zaglądając tu tylko na kilka sekund co parę dni, a tu dzisiaj widzę inny wątek żyje - wcale nie sierpniowe ciężaróweczki! O ja pierdoła jedna!
Niestety dałam radę nadrobić tylko parę stron i mały zaczyna się wiercić. Widzę, że wszystkie borykamy się z problemami kupkowo-krostkowymi i kolkowymi. Mały w sobotę obudził się z trzema czerwonymi plamkami na ręce i trzema na główce
Oczywiście uznałam, że to alergia i popadłam w panikę - od czego. Dzisiaj przyszła położna i mówi, że to się ma nijak do alergii tylko to ukąszenia MESZEK!!!
Ulżyło mi niesamowicie. Problem kolkowy i kupkowy pojawił się w ostatni czwartek, mały darł się wniebogłosy, prężył, robił czerwony...znacie repertuar. Pomógł espumisan i herbatka koperkowa pita przeze mnie i przez Młodego. Na razie tfu tfu dzisiaj pierwszy dobry dzień, bo młody zaczynał ryczeć na maksa koło 3-4 rano i kończył w okolicach południa, kiedy padał wycieńczony. Dzisiaj położna zaleciła...UWAGA...masowanie ciepłym gotowanym jajkiem!!!
brzmi dziwnie, ale jak się zastanowić to niegłupie - ciepłe jajko rozgrzewa brzuszek a pod naciskiem wypychamy bąbelki powietrza z jelit. Przy najbliższych kłopotach będę testować.
Tak jak Wy mam dość diety matki karmiącej. Kocham warzywa i owoce, a tu z owoców pozwolono mi banana, gotowane jabłka i garść malin. Marchewka i buraczki zaczynają mi uszami wychodzić, a wkrótce sama zostanę kurczakiem, którego codziennie wcinam...Położna kazała mi botwinkę ugotować - będzie miło
Widzę jednak, że u mnie nie tak źle bo chociaż jem nabiał, bez tego już bym się chyba pochlastała. I powiem tak - ***** prawda, że kobiety chudną jak karmią piersią! Chudną bo nic ciekawego nie jedzą!Taka dietka każdego by odchudziła i karmić wcale nie trzeba:-) Ja ważę już 14kg mniej niż przed porodem!!!