Gochson-jesli chodzi o znieczulenie to jest taki pikus ze nic sie nie czuje, kompetnie nic. Pobieranie krwi bardziej boli. Oni najpierw znieczuaja skore potem robia naklucie i wkladaja co trzeba. Powiem Ci ze ja przy moim prawie zasnelam, bo babka ciagle cos tak mi smyrgala delikatnie przy tych plecach, a to wacikiem a to czyms tam ze czulam sie jak na masazu reaksujacym. Zato maz jak patrzyl na to co robi to myslalam ze zemdleje, ja na szczescie nie widzialam i nie chce widziec :-) Pewnie ze lepiej sie ruszac, chodzic itp. ale jak juz wezmiesz znieczulenie to nie masz wyjscia jak rodzic na lezaco. Od pasa w dol nie masz czucia.
Kasiagaw-a ja myslalam ze moj maz jet najwiekszym balaganiarzem swiata, zreszta razem z coreczka. Oni po prostu nie potrafia sprzatac i rozrzucaja wszystk wszedzie, na nic moje gadanie
Na przyklad kosz na brudna bielizne-stoi w lazience na samym srodku, latwo trafic ale moj maz jak zdejmie z siebie rzeczy tak walnie pod koszem...
Ziewaczka-trzymamy kciuki.
MamiDo-nic nie mow ja zerkam caly czas na lutowki i marcowki i szok normalnie jak szybko to wszystko idzie
G_agnes-ja nie bede pila tego naparu bo zwyczajnie nie da sie go u mnie kupic. Wiadomo ze taki lagodny napar nie wywola porodu nie czarujmy sie ale moze lekko wspomoc w przyspieszeniu rozpulchniania szyjki. Ja generalnie w kwietniu zaczne "dzialac w kierunku przyspieszenia rozpakowania" ale innymi metodami. W marcu jeszcze chce spokoju
No a u mnie wieczor, mloda zaraz klade spac jak codziennie wieczorem zdycham...krocze mnie boli, oddychac nie moge i jestem ciezka jak slon, eh. Dobrze ze synus fika i ma sie swietnie to najwazniejsze :-) Rano pewnie bede w lepszym nastroju, zawsze tak jest wiec do jutra.