reklama
A
Agnexx
Gość
Z tego co się zorientowałam to Edzia, często gdzieś wyjeżdża na krócej i na dłużej... Posiada dużą mobilność, tak cenną w tych ciężkich czasach...
Patryk bal przebierańców miał raz w życiu i szczerze mówiąc trochę nam tego brakuje. Ja wiem, że to są dodatkowe koszty, ale jaka zabawa... :
Patryk bal przebierańców miał raz w życiu i szczerze mówiąc trochę nam tego brakuje. Ja wiem, że to są dodatkowe koszty, ale jaka zabawa... :
Edzia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Listopad 2005
- Postów
- 1 009
No tak, jak przypuszczałam, po balu same problemy, po pierwsze kolega rozwalił Alexowi miecz świetlny, który kupiłam mu na bal 10 minut przed zabawą (długo się nie na bawił!), po drugie od 2 dni Alex ma 40C i kaszle , podobno dużo dzieci się pochorowało...
a ja sama z dzieciakami i 3 noc nie śpię i wyjść po zakupy nie mogę i naprawdę mam dość!
a ja sama z dzieciakami i 3 noc nie śpię i wyjść po zakupy nie mogę i naprawdę mam dość!
A
Agnexx
Gość
Współczuję Edzia Na pewno jest Ci ciężko, ale zgadzam się z EWCIK100, świetnie dasz sobie radę.
U mnie też choroby szaleją przez ostatnie dwa tygodnie. Na szczęście skończyło się na podawaniu witamin i wapna. patryk jest już zdrowy, a Sebastian ma końcówkę choroby. Teraz rozkłada męża, a to gorsze niż choroba dzieci, nawet dwójki naraz... Nie wiem czemu to zawdzięczam, ale mnie choroby się nie imają... ;D
Wywiadówka przebiegła normalnym trybem. Dostałam opisową ocenę Patryka za I półrocze. Tak, jak się spodziewałam, nie ma z nim żadnych problemów. Ale sam narzeka na brzydkie pismo, więc w ferie zamierzamy trochę nad tym popracować. Zamierzamy też dużo czytać i poćwiczyć ortografię. Zobaczymy co wyjdzie z naszycg planów. :
Jutro impreza w Bajkolandzie. Patryk nie może się doczekać. Mam nadzieję, że w miarę spokojnie spędzimy te trzy godziny...
Pozdrawiam wszystkie kobietki, a szczególnie Edzie, trzymajcie się ciepło... wiosna już za progiem... :laugh:
U mnie też choroby szaleją przez ostatnie dwa tygodnie. Na szczęście skończyło się na podawaniu witamin i wapna. patryk jest już zdrowy, a Sebastian ma końcówkę choroby. Teraz rozkłada męża, a to gorsze niż choroba dzieci, nawet dwójki naraz... Nie wiem czemu to zawdzięczam, ale mnie choroby się nie imają... ;D
Wywiadówka przebiegła normalnym trybem. Dostałam opisową ocenę Patryka za I półrocze. Tak, jak się spodziewałam, nie ma z nim żadnych problemów. Ale sam narzeka na brzydkie pismo, więc w ferie zamierzamy trochę nad tym popracować. Zamierzamy też dużo czytać i poćwiczyć ortografię. Zobaczymy co wyjdzie z naszycg planów. :
Jutro impreza w Bajkolandzie. Patryk nie może się doczekać. Mam nadzieję, że w miarę spokojnie spędzimy te trzy godziny...
Pozdrawiam wszystkie kobietki, a szczególnie Edzie, trzymajcie się ciepło... wiosna już za progiem... :laugh:
EWCIK100
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Sierpień 2005
- Postów
- 675
Agnexx pisze:U mnie też choroby szaleją przez ostatnie dwa tygodnie. Na szczęście skończyło się na podawaniu witamin i wapna. patryk jest już zdrowy, a Sebastian ma końcówkę choroby. Teraz rozkłada męża, a to gorsze niż choroba dzieci, nawet dwójki naraz... Nie wiem czemu to zawdzięczam, ale mnie choroby się nie imają... ;D
Niestety, wchodzimy w najgorszy (jeżeli chodzi o choroby) okres w roku. Zmęczone po zimie organizmy nie mają już siły na walkę z bakcylami. Tylko słonko może nas uratować
Agnexx napisała, że jej choroby się nie imają. Coś w tym jest, że my, mamy, potrafimy się zmobilizować i gdy wkoło szaleją choróbska panujemy nad tym wszystkim i jesteśmy zdrowe. U mnie podobnie, prawie nie choruję. A jeżeli już coś łapię to szybko i w miarę bezboleśnie przechodzi. Ale za to odchorowuję wszystko wtedy, gdy mam trochę luzu. Każdy wyjazd na wczasy zaczynał się chorobą. Pierwszy w zyciu weekend bez Kajcia też przeleżałam z gorączką.
Edzia, podziwiam, że dajesz sobie radę. Ja często zostaję sama, ale tylko z młodszym dzieckiem. Jak mój mąż wyjeżdża na dłużej, to Kajtka zabiera ze sobą. Z dwójką dzieci to już zupełnie inna bajka. Ubrać malucha, zawieźć starsze do szkoły...
Mnie taka próba czeka na początku marca. Paweł wyjeźdża i tym razem nie bierze Kajtka, bo tam gdzie wybywa nie będzie żadnych dzieci. To wyjazd typowo nurkowy. Cały dzień na morzu, na łodzi. Już się zastanawiam, jak dam sobie radę z odwożeniem Kajtka rano do szkoły. Trzeba będzie wcześnie wstawać.
Oj, dziewczyny, czekam na wiosnę niecierpliwie. Oglądałam sobie dzisiaj zdjęcia robione na wiosnę i latem w ubiegłym roku. Ale było cudnie.
reklama
A
Agnexx
Gość
Kiedyś czytałam artykuł o samotnych matkach. Do póki mają nad sobą pręgież obowiązków nie poddawają się, chociażby wszyscy na około byli poważnie chorzy. Żadna choroba, ani inne paskudztwo nie jest w stanie złamać kobiety. Ale niech się zdarzy samotny tydzień lub weekend, bo dzieckiem zajmie się babcia albo ktoś inny... kobietę od razu dopadają wszystkie możliwe wirusy i przeciwności... :
Pewnie można by to odnieść do każdej z nas, bo nawet jeśli mąż jest dostepny, to każda z nas pewnie najbardziej liczy na siebie. Nie ma to, jak samemu zrobić daną rzecz... przynajmniej ja tak mam... ;D
A zima daje nam się we znaki w tym roku wyjątkowo. Ja mam już dosyć... Tęsknie za słońcem i ciepłem... spacerem po parku lub pracą w ogrodzie. Nawet wymyśliłam sobie pewną zmianę i nie mogę się doczekać, kiedy ją zrealizuję. Trawa za oknem zamiast śniegu wpływa na mnie optymistycznie.
Ja też czasami zostaje w domu sama z dziećmi. Wiem, że to nie jest łatwe. Pamiętam, że jednego razu, kiedy Sebastian miał 1,5 roku byłam zdana tylko na siebie, a sytuacja źle wyglądała. Sebastian rozchorował się bardzo poważnie, nawet lekarz nie był pewien co mu dolega. Skończyło się na tym, że musiałam jeździć z nim na zastrzyki do szpitala. Całe szczęście, że mąż zostawił mi samochód. :
Zresztą teraz chwilowe samotne macierzyństwo mnie nie przeraża. Kiedy dzieci były mniejsze miałam większe obawy. Szczególnie pierwszy rok dziecka działa na mnie lękliwie...
Wydaje mi się, że kobiety (większość) w ogóle są tak skonstruowane, żeby zawsze dać sobie radę. Jesteśmy mniejsze, słabsze itp, ale tylko fizycznie. Psychicznie jesteśmy o wiele silniejsze nim nam się wydaje...
przepraszam za ten wykład... tak mnie jakoś natchnęło...
Pewnie można by to odnieść do każdej z nas, bo nawet jeśli mąż jest dostepny, to każda z nas pewnie najbardziej liczy na siebie. Nie ma to, jak samemu zrobić daną rzecz... przynajmniej ja tak mam... ;D
A zima daje nam się we znaki w tym roku wyjątkowo. Ja mam już dosyć... Tęsknie za słońcem i ciepłem... spacerem po parku lub pracą w ogrodzie. Nawet wymyśliłam sobie pewną zmianę i nie mogę się doczekać, kiedy ją zrealizuję. Trawa za oknem zamiast śniegu wpływa na mnie optymistycznie.
Ja też czasami zostaje w domu sama z dziećmi. Wiem, że to nie jest łatwe. Pamiętam, że jednego razu, kiedy Sebastian miał 1,5 roku byłam zdana tylko na siebie, a sytuacja źle wyglądała. Sebastian rozchorował się bardzo poważnie, nawet lekarz nie był pewien co mu dolega. Skończyło się na tym, że musiałam jeździć z nim na zastrzyki do szpitala. Całe szczęście, że mąż zostawił mi samochód. :
Zresztą teraz chwilowe samotne macierzyństwo mnie nie przeraża. Kiedy dzieci były mniejsze miałam większe obawy. Szczególnie pierwszy rok dziecka działa na mnie lękliwie...
Wydaje mi się, że kobiety (większość) w ogóle są tak skonstruowane, żeby zawsze dać sobie radę. Jesteśmy mniejsze, słabsze itp, ale tylko fizycznie. Psychicznie jesteśmy o wiele silniejsze nim nam się wydaje...
przepraszam za ten wykład... tak mnie jakoś natchnęło...
Podziel się: