reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

POGADUCHY O WSZYSTKIM

Ja wysłałam Alexa do szkoły prywatnej gł. dlatego, ze w rejonowej jest 6 klas pierwszych i chodza na 12.45 do szkoły, to dla mnie dzień w plecy i szkoda najlepszych godzin na "zabijanie", a poza tym mam jeszcze maluszka w domu, więc łatwiej mi kiedy Alex ma zajęcia dodatkowe w szkole, a nie musimy go wozić. Napewno nie jest to takie dzeciństwo jak moje typu bieganie po podwórku z dzieciakami, ale i tak bym go nie puscia w dzisiejszych czasach...zareszta z kim by biegał, wszyscy koledzy tez w szkołach albo na zajęciach, nie mamy znajomych dzieci biegających po dworzu, bo mają jakieś inne sposoby na czas wolny.
 
reklama
Patryk na szczęście codziennie chodzi na 8.00 i lekcje ma najczęsciej do 12.20. Dochodzą jeszcze zajęcia dodatkowe w czwartek i wtedy kończy o 13.15. Jestem z tego bardzo zadowolona, bo nie wyobrażam sobie, aby chodził na 12. :( Byłby to problem... ::)
Ja miałam tak samo zwykłe dzieciństwo... :D Szkołę skończyłam, studia też, więc nie jest ze mną tak źle... 8)
 
Ja wybrałam prywatną szkołę głównie ze względu na bezpieczeństwo. No i bałam się, że Kajetan "zgubi się" w dużej szkole. A jeżeli chodzi o wygórowane ambicje to typ szkoły chyba nie ma tu znaczenia. Ważniejsza jest postawa nauczycieli i oczekiwania rodziców.
Szkoda mi tylko, że takie zabiegane dzieci nie mają czasu na prawdziwe przyjaźnie (ja moje przyjaciółki poznałam jeszcze w przedszkolu i do dziś trzymamy się razem). Kajtek ma kolegów ze szkołyi i kolegów, którzy są dziećmi naszych znajomych. Do tego dodać można kolegów z tenisa czy z basenu. I tyle. Spotykają się na zajęciach, po czym są przez rodziców rozwożeni do domów. Nie ma czasu na jakieś bliższe związki. Wszystko jest powierzchowne i chwilowe. Boję się, że kiedy się już usamodzielni nie będzie umial nawiązywać bliższych kontaktów z innymi ludźmi, bo tego trzeba nauczyć się w dzieciństwie. Trzeba się czasem pokłócić, obrazić, przeprosić, a dzieci teraz nie mają na to czasu.
 
Więc teraz widzę plus przedszkola i szkoły publicznej ;). Patryk ma przyjaciela od pierwszych klas przedszkola i cały czas trzymają się razem. Teraz, kiedy już trochę podrośli ;), spotykają się co sobotę, raz u Patryka, raz u kolegi. Są ze soba bardzo zrzyci. Pożyczają sobie różne rzeczy. Mam zamiar zaprosić go na urodziny Patryka i będę wkładała dużo sił, aby była to długa przyjaźń, taka do czasów pełnoletnich. Zresztą widzę, że rozumieją się bardzo dobrze i mimo różnych poglądów, potrafią się ze sobą dogadać. :laugh:
 
Takie znajomości, o których piszesz muszą mieć odpowiednie warunki, aby się mogły rozwinąć i utrwalić. Najlepiej jak dzieci mieszkają blisko siebie, wtedy wszystko toczy się naturalnie. Gorzej jeżeli w klasie jest zbieranina dzieci z różnych dzielnic, a nawet miejscowości. Wtedy trudniej jest spotkać się po szkole, bo to już cała operacja logistyczna,
Za moich szkolnych czasów obowiązywała rejonizacja, wszystkie koleżanki mieszkały w tej samej dzielnicy, rodzice się znali. Było bezpieczniej, nikt nie straszył pedofilami. Same chodziłyśmy do szkoły, odwiedzałyśmy się prawie codziennie. I tego najbardziej żałuję. Czasy się zmieniły, ludzie pracują do wieczora i po powrocie z pracy nie mają ochoty na towarzystwo obcych dzieci. Dzieciaki też mają więcej zajęć i ledwo nadążają ze wszystkim.
Mój synuś ma świetnych kolegów w klasie, ale niestety trudno im się spotkać po szkole. Dobrze, że chociaż mają białą i zieloną szkołę!
 
Ja też z przyjemnością wspominam czasy szkolne i wspólne wypady do lasu, nad jezioro z koleżankami. Mieszkałyśmy blisko siebie i większość czasu spędzałyśmy razem. :)
Patryk blisko naszego domu ma dwie koleżanki, bawią się ze sobą często, ale dziewczyny dla chłopaka w wieku 7 lat to raczej kiepski kompan do zabawy... ::) Kolega Patryka mieszka około 5km od nas, narazie nie ma mowy, aby sami jeździli do siebie, więc jestem prywatnym kierowcą mojego syna... :p
Szkoda mi tych czasów mojego dzieciństwa, kiedy mogłam czuć się bezpieczna... chodziła 1km do szkoły, czasami po ciemku do kościoła, nigdy nie spotkało mnie nic złego, a teraz ??? Strach wysłać dziecko na zakupy 0,5km do sklepu... :(
 
Tak, te czasy już nie wrócą i trzeba się z tym pogodzić. Nasze dzieci żyją w innych czasach i inaczej trzeba je wychowywać.
A co do dziewczyn... Kajtek też na razie ma awersję do damskiego towarzystwa. W tym wieku po prostu nie wypada bawić się z dziewczynami!
 
reklama
Nie, to ten wiek! Zapytany, czy go dziewczyny podrywają się oburza. We wrześniu byliśmy na urodzinach u jego kuzynki.Tam były tylko dziewczynki. Po półgodzinie pojechaliśmy do domu!!!
 
Do góry