Hejka :-)
Doczytałam, wszystko zapomniałam
Więc dziś ogólnie tylko i krótko (mam nadzieję).
Po pierwsze, mam nadzieję, że wszystkie choróbska macie już pogonione, a tym, co jeszcze walczą, to życzę szybkich i zdrowych rezultatów.
Po drugie
Atan jeszcze raz dzięki za miłe spotkanie - szkoda, że tak krótko.
Mam nadzieję, że uda się nam wszystkim w mniejszych i większych grupkach nawiązywać realny kontakt - w końcu my tu jak łyse konie ;-)
Co do nas, to nie dostaliśmy żadnych leków, tylko zalecenie powtórnego badania moczu za kilka dni (w jego łapaniu i td, jesteśmy już zaprawieni ;-)); będziemy powtarzać w poniedziałek - przy okazji wizyta u pediatry, bo skierowanie potrzebne.
Rafał jest ostatnio też nieco mniej spokojny w sensie upomina się o więcej uwagi, w nocy śpi częściej się kręcąc, pomrukując. I cycoholizm się mu włączył na maksa (za to normalne jedzonko to rosyjska ruletka
).
Mamy ba-ba i baba, bo-bo, mbo i (najfajniejsze) a-baaa! :-) Albo a-bu i bhy. Normalnie sponsoruje nas literka "B"
Z pomocą mamy udaje nam się pozycja startowa do raczkowania - i tak się podoba, że baaaardzo pilnie trenujemy tę umiejętność sami ;-) Z coraz lepszymi efektami.
Uwielbiamy też stać - oczywiście tylko z podtrzymaniem. Pełzamy na całego (tzn. po całym pokoju), złościmy się o wszystko po kolei (średnio co 5 minut). Dziś była marchewka z łapce - coś tam pogryzłem, ale już mięsko (domowe) w zupce zjadłem tylko do drugiej łyżeczki. I bunt.
Kasiulka (?) wiem, że w wieku 7-10 miesięcy zalecana jest jedna porcja kaszki dziennie, a potem już ogólnie produkty zbożowe.
Ja się właśnie zastanawiam,
jakie kasze dawać w jakich porach (kasze to zdecydowanie nie moja bajka) - ostatnio kupiłam jaglaną (bo wiem, że bez glutenu, a ten wprowadzamy na razie powoli) i kombinuję, gdzie by tu ją wpakować, żeby było najlepiej
Zresztą jesli chodzi o posiłki, to się nam w ostatnich dniach w ogóle plan dnia totalnie rozwala - przed południem moje dziecko generalnie wcale nie jest zainteresowane jedzeniem, a potem to by jadł co 5 minut - jak go przystawiam (bo zwykłym jedzeniem zainteresowania mniej niż zero), to się interesuje wszystkim prócz... cyca. I się śmieje i wygłupia. Albo łapie-puszcza i tak w kółko - dodać do tego podszczypywanie ząbkami i miodzio
Ale nadrabia w nocy.
Poza tym ubywa mi gratów - all i tablica funkcjonują
co chwilę udaje mi się wystawiać jeszcze kolejne fanty (w kolejce nadal czekają książki i komiksy, a szwagier przytaszczył mi dziś... odkurzacz - bo on go kupił, użył raz, ale w sumie ma...panele
).
Najchętniej jednak wystawiłabym na aukcji M
Od kilku dni usiłujemy prowadzić znów jakieś rozmowy, ale obstawiam, że negocjatorzy rokujący z terrorystami mają łatwiejsze zadanie...
Poza tym dzięki znikającym pudłom udaje mi się jakoś powoli odgruzowywać tu i tam. Udało mi się w końcu umyć podłogi (od nie pamiętam kiedy
), prasowania nadal nie zrobiłam - ale jutro już będę musiała (oczywiście ja też sporo rzeczy kwalifikuję do poskładania only
). Okna za to wołają już o pomstę do nieba.
O świętach na razie nie myślę - prezentów miało w tym roku nie być (tylko dla małego, dla pozostałej rodzinki symboliczna czekoladka); my z M mieliśmy sobie kupić kolejną planszę do Magii i Miecza. Ale M ostatnio coś o Wigilii, prezentach i świętach ogólnie przebąkiwał (ten, co nie cierpi świąt - coś mi mówi, że z mamą gadał), jakby wcześniejsza rozmowa nie istniała - niestety, moja połowica słucha mnie bardzo wybiórczo :-(
Do tego oczywiście nadal kopci jak lokomotywa - - od tygodnia usiłuję się dowiedzieć, co dalej z tym fantem; bezskutecznie oczywiście - uniki ma opanowane do perfekcji.
No a ja dziś po raz pierwszy w życiu upiekłam muffinki (kuzynka M nas poczęstowała) i... przepadłam. Zostaję maniakalną fanką muffinek
Dzisiejsza seria zżarta w 100% Mam ochotę jutro powtórzyć w innej wersji, ale raczej nie starczy mi czasu - trudno (albo i lepiej, bo moja cudowna waga bliżej 60 też nieco bliżej 70 się przeniosła
zbierają się zimowe zapasy. I efekt całodziennego siedzenia na czterech literach
)
Oho - budzi się głodek....
Do jutra