Nie ma to jak pospać sobie dłużej - tylko jak przekonać o tym dziecko
Poza tym z samego rana przylazł kominiarz (oczywiście ten, co mi dach popsuł) i ostatnie drobne z portfela musiałam mu oddać, ale co tam!
I tak dobry dzień :-)
Madziorka WOW! No to gratuluję - oświadczyny w obliczu całej rodziny - no no no
A że się rodziny wcześniej nie widziały? U nas jest tak, że wszyscy byli na weselu właśnie, a potem to rodzice M z moją mamą i dziadkiem to się widzieli może 7 razy (wliczając w to ostatnią wigilię i chrzciny), a jesteśmy małżeństwem od 4 lat.
Fajnie, że Adaś z księdzem się modlił - i ślicznie wyglądał (widziałam na fb) ;-)
Do krzesełka wczoraj była tylko krótka przymiarka, bo czasu brakło (zanim je poskręcałam, to musiałam się ogarnąć jeszcze nieco), więc próba generalna dzisiaj. Ale mnie się podoba :-)
tunia czyżby zadatki na informatyka?
nefi na pasożyty nakierował mnie link od
Amandli (chyba, bo skleroza postępuje)
Wysypka u dziecka = alergia na kota?
więc zaczęłam studiować i tak sobie myślę, że sama mogę być nosicielką (a to byłby argument, że mały mógłby się zarazić ode mnie)
To co ja mam:
- zmiany skórne (jakich jeszcze w życiu nie miałam, choć problemy z cerą to u mnie norma, ale to już nie pryszcze - raczej całe otwarte rany, stany zapalne; u dermatologa byłam - szkoda słów; dostałam leki, których przy kp brać nie wolno, choć mówiłam, że karmię; więc męczę się dalej)
- bóle brzucha (właśnie coraz częściej), często po napiciu się wody skręca mnie, a kilka razy to byłabym skłonna uwierzyć że zaczynam ponownie rodzić - tyle że przy porodzie było łatwiej
- nieprzyjemny smak i zapach w ustach (to już tak od końca ciąży, kiedy to walczyłam z pleśniawkami i niewiadmo czym jeszcze)
- świąd skóry i jeszcze ze dwa objawy, które przemilczę
- no i wilczy apetyt w połaczeniu ze znacznym spadkiem masy ciała (wiem, wiem - karmię i to dlatego
Tyle, że ja naprawdę pochłaniam ilości jedzenia, jakie starczyłyby dla dwóch dorosłych facetów i jednej kobiety. I wcale nie czuję się przy tym syta)
- napady duszności - coraz częściej mi się zdarza takie "zachłyśnięcie" jakbym połknęła jakiś drobny pyłek i mam uczucie, że coś "siedzi" mi w gardle i mnie dusi
A u Rafała, poza zmianami skórnymi (wcześniej również takimi jak na zdjęciach w artykule - tyle że głównie na buzi; nawet teraz jeden policzek jest trochę zaczerwieniony - na pewno nie od mleka, ale internistka pojęcia nie miała co to, a pediatra też tak tylko zerknęła i widziałam, że myślała nad tym intensywnie, ale nic nie powiedziała):
bóle brzuszka, cuchnące gazy, problemy ze stolcami (najpierw zielone i śluzowate, potem całkowity zanik na dłuższy czas-laktulozę bierzemy cały nadal)
Poza tym nie do końca może ma to związek, ale znaczenie pewnie tak - moje sierściuchy miały robale (odrobaczałam je, ale na jednego dawka w ogóle nie zadziałała, kotka była znowu zarobaczona po miesiącu od zakończenia - skutecznego - leczenia, a drugi kocur niedługo po niej; taki urok, jak koty same polują na myszy, ptaki i wszystko inne co się rusza. Teraz są po kolejnym odrobaczaniu i niby jest ok - ciekawe jak długo). Wprawdzie staram się moich kotów teraz prawie wcale nie dotykać (nad czym bardzo bolejemy :-(), a jak już się zdarzy, to natychmiast idę umyć ręce, ale jednak.
Choć niby nie ma opcji, żeby człowiek się zaraziła pasożytami zwierzęcymi, bo to inny rodzaj.
Wiem też, że to nie muszą być pasożyty, ale wątpliwości jest sporo i chcę je zwyczajnie rozwiać. A nikt mnie nie chce słuchać. Pozostaje więc jeszcze mój ulubiony internista a jak i on będzie głuchy, to badania prywatne i jakieś 8 dych nie moje.
Mój czapek tez nienawidził, ale powoli sie przekonuje do nich - po kąpieli nie ma że boli - czapka na drogę do pokoju musi być. I na spacerach też już jest akceptowalna ta część ubioru.
Ide ogarniać kuchnię, bo wstyd się przyznać, ale znowu mam w domu totalny bajzel - czy ktoś wie, skąd on sie bierze