aina no to ładny pulpecik - a że miąkwi, to się nie dziw - po szczepieniu ma prawo
A że butli od Ciebie nie chce, to normalna sprawa - przecież czuje od Ciebie oryginał, to na co mu podróby ;-):-)
tunia czytam o Twoim śniadaniu i przypomniałąm sobie... o swojej kolacji
Angel Ty juz lepiej tutaj Doriana nie chwal - co by grzeczny był ;-)
Bozienka gratulujemy pierwszego ząbka
:-) U nas dzisiaj dziąsełka wyraźnie swędziały, ale kiedy tę zęby wyjdą
Super, że Kornelka rośnie pięknie i na duszę towarzystwa ;-)
nefi u nas brzuszek też raczej be; na chwilę tak, ale na dłużej to nie bardzo. A sam to się przekręca, ale z moją pomocą czyli że sam to raczej ostro na boczku się kładzie i nic nie zapowiada, żeby miała się zacząć rolować w tę i z powrotem, ale ma jeszcze czas. Twoje dziecię wprawdzie starsze nieco od mojego, ale też nie musi się jeszcze panna aż tak śpieszyć. A pewnie któregoś dnia zadziwią nas te nasze ananaski ;-):-)
Kasiulka no to brawo dla Grzesia - oby i mój był taki dzielny, jak przyjdzie pora, bo inaczej będą sie na mnie patrzeć jak na wariatkę.
Widzę, że z Waszą rehabilitacją to trochę podobnie jak z naszym moczem - skoro trafiliśmy pod opiekę nefrologa, to się wizytujemy i badamy, a tak, to by nikt nawet nie pomyślał o badaniu moczu i nawet nie bylibyśmy świadomi jakiejkolwiek infekcji (jeśli w ogóle były, no bo skoro posiew jałowy to ja już sama nie wiem czy w tę infekcję wierzyć czy nie - oby dzisiejsze badanie prawidłowe było). Na pewno taka rehabilitacja na zdrowie Grzesiowi wyjdzie - i niech się chłopak dalej rozwija tak ładnie jak do tej pory.
Mini i w Twojej odpowiedzi w sumie sporo racji...
Pere to fajnie że Marcinku dzisiaj śmiga jak nówka
a strój - uuuuuuu!
Ładniutki - aż mi się zamarzyło. Tyle że my w tym roku wodę mamy raczej z głowy, a fanem smażenia się na słońcu zdecydowanie nie jestem - ja z tych, co sie w cieniu chowam
renia nie wiem jak z opalaniem, ale chyba bym jednak unikała (tak intuicyjnie)
My wczasy pod gruszą - w domu - i z nalotem rodzinki juz niebawem...
A tak poza tym to dobry wieczór :-)
My rano wyjazd, potem dużo siedzenia na dworze, dopóki osy nie zaczęły nam się dobierać do pozostałego jabłuszka Rafałka. Ogolnie przedpołudnie i południe minęło nam marudnie - dziąsełka czerwone, opuchnięte - tylko rączki pomagały
Próbowaliśmy z zimnym gryzaczkiem , ale średnio nam idzie manipulowanie nim i jak wypadnie z rączki (którą usiłujemy włożyć do buzi razem z gryzaczkiem
), to już koniec.
Za to wieczór roześmiany i kochany.
Mama z kolei po południu bawiła się w biuro detektywistyczne usiłując znaleźć najlepsze ubezpieczenie na nasze nowe autko - powinnam dostać nagrodę za wysłuchanie tych wszystkich "oferujemy w promocji- a jak chcesz skorzystać, wciśniej 1, a jak nie, to 5..." i td. i td...