Dorotko przykro mi z powodu krawienia i celibatu do końca ciąży. Tez myślałam, że jedyne, co może zaszkodzić to seksik w pełnym wymiarze. :-(
Golimek, Barbara, Kazia witajcie i czujcie sie jak u siebie. ;-)
Jeśli chodzi o te wszystkie
zakazy jedzeniowe to powiem szczerze, że traktuję je troszkę z przymrużeniem oka, a to dlatego, że w jedzeniu jest tyle chemii, i tyle śmieci, że człowiek nie jest w stanie wyelimionować ich ze swojej diety. Można wykluczyć te, o których się wie, ale co to zmienia skoro nadal się je te, o których się nie wie? Ja ograniczyłam kawę tylko, a wszystko inne jem jak jadłam. ;-)
Emkamek powiem Ci, ze jestem wegatarianką od 15 lat i nie przerwałam diety podczas pierwszej ciąży (zresztą żadne zwierzątko nie przeszłoby mi przez gardło) i moja córeczka jest okazem zdrowia - do tej pory (2,5 latka) była jedynie kilka razy przeziębiona, raz miała lekkie zapalenie oskrzeli, to wszystko. Moja siostra tez jest wegetarianką i urodziła 2 zdrowych dzieci... Wystarczy dbać o odpowiedni poziom żelaza we krwi.
Ciągnąc temat żywienia,
Antar i Milenka mi się wydaje, że jeśli się nie obżeracie słodyczami czy fast foodem to nic Wam nie grozi. Jak to mówią - trzeba jeść DLA dwóch, nie ZA dwóch. ;-) Mogę Was pocieszyć, że nawet jesli się przytyje to podczas karmienia piersią maluszek baaaardzo dużo kalorii z Was wyciąga, a po drugie latanie za maleństwem, noszenie go godzinami jak ma kolkę, czy lulanie żeby usnął to dopiero pochłaniacz energii.
Nie wspomnę o ogrooomnym ograniczeniu diety podczas karmienia...
Laarka juz jesteś po wizycie u lekarza z wynikami moczu? Co powiedział?
Didi dzięki, Ty ucałuj Ala. :-)
Milenko Ty się nie przejmuj, w końcu w ciąży jesteś. Powiedzenie "marudzi jak baba w ciąży" z nikąd się nie wzięło, hihi. Hormony biorą górę niestety. Na pewno wszystko niedługo się wyjaśni! Trzyamm kciuki.
Mitsu łoj, zryczałam się jak bóbr czytając Twoją relację!
Cieszę się, ze zebraaś w sobie odwagę i wyrzuciłaś to z siebie. Masz świetnych rodziców! I tata stanął na wysokości zadania! Brawo dla taty!!!
Ciekawa jestem jak potoczyła się sprawa z M i jego rodzicami...
Matko, ale się rozpisałam...
A to jeszcze nie koniec, hehe...
Muszę się troszkę pozalić... Mamy teraz straszne problemy. Po pierwsze w pracy taka wstrętna baba ma problem z tym, że jestem w ciąży i się czasem źle czuję, nawymyślała sobie glupot i zrobiła wielką aferę... Nie powiem ile mnie to nerwów kosztowało, mam nadzieję, ze moja szefowa to mądra babka i stanie po mojej stronie. A problem drugi to samochód nam się zepsuł i naprawa przekroczy wartość samochodu... i trzeba kupić nowy... Załamka...
Za to dziś wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić sobie niespodziankę i nie pytać o płeć dziecka podczas usg.
Co o tym myślicie? będziecie chciały znać płeć?
Hmmm... tak się zastanawiam czy ktoś przeczyta tego mojego mega długiego posta, hihi.