Pamietam swoja komunie i towarzyszace temu przygotowania w szkole , opowiadania na podworku ,i nie sadze ze gdybym moi rodzice powiedzieli ze mnie to nie dotyczy , aby mogli mi to wynagrodzic - dziecko nie rozumuje w ten sposob , albo nie bedzie uczestniczyl w lekcjach religii , tylko siedzial w swietlicy w ten sposob wykluczasz dziecko z racji swoich przekonan
No wlasnie dziecko wszytsko inaczej pojmuje, a przedewszystkim chce jak najmniej odbiegać od rówieśników, a wchodząc w okres dojrzewania wrecz chce być takie samo jak rówieśnicy którzy sa mu najbliźsi
Odnosie Kościola napisze jeszcze tylko, ze jako jedyna osoba w mojej klasie nie chodzilam do Kościoła w niedziele. Rodzice mnie tam nie zabierali, wiec jako dziecku wydawalo mi sie to naturalne ze nie trzeba tam chodzic. Nieraz najadłam sie wstydu, gdy kolezanki rozmawialy o czym bylo kazanie w niedziele, a ja nie mialam pojęcia co to w ogole jest kazanie
Nie chce tutaj oceniac decyzji jaka podjeli moi rodzice, ale chce zwroci uwage wlasnie na to jakie podejscie do tematu ma dziecko... Nim przystapilam do Komuni nie wiedzialam ze uczeszczanie do kosciola ma jakiekolwiek znaczenie. Zatem nie krylam sie z tym ze tam nie chodze i jak to dziecko, naiwnie wierzylam ze to nic zlego. Mylilam sie.... Bo tyle razy ile sie ze mnie śmiano to nawet niezlicze. Po komuni juz zaczelam okłamywac kolezanki ze chodze do Kosciola co niedziele, tylko po to aby juz sie ze mnie nie smialy
Dopiero w okresie dojrzewnia bylam w stanie otwarcie wyrazac swoje zdanie na temat Kosciola i nie chodzenia na msze, ale tylko dzieki temu we w liceum spotkalam mnustwo osob postepujacych tak jak ja :-)