reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Początek przedszkola

A wiesz może czy nagłe niesygnalizowanie potrzeb fizjologicznych jest normalne? Odpieluchowany na wiosnę, tylko pielucha na noc mu została. Wczoraj i dzisiaj podobno cały czas się bawił w przedzkolu, w ogóle nie płakał i podobno super. Też jadł. Ale za to ani razu nie zgłosił, że musi do toalety. Wcześniej sygnalizował i nie miał wpadek. A jak się już trochę zaadaptował to powstał problem z toaletą. W domu cały czas sam chodzi na nocnik (mają takie same w przedzkolu, dzieci robią gdzie chcą : nocnik albo toaleta) i zdąża. A tam nagle nie. Pani mówi, żeby dać mu dużo ubrań na zmianę i nie wracać do pieluchy, bo to pewnie chwilowe.
W przedszkolu zmiany zawsze potrzebne. Super, że nie idą na łatwiznę i będą przebierać. Przyczyna nie wołania może być stres. Myślę jednak, że jest ona bardziej prozaiczna. W przedszkolu jest tak fajnie, że się zapomina w zabawie. Warto pooglądać bajkę "Bing" o tym jak Bing bawił się w chowanego i nie zdążył do ubikacji. Tekst "ważna sprawa - stop zabawa" pomaga dziecku nauczyć się, że nie może się zapominać w zabawie i w razie, gdy zachce mu się siku to musi przerywać zabawę i biec, bo siku ważniejsze. Tłumacz do znudzenia. W końcu zalapie.
 
reklama
W przedszkolu zmiany zawsze potrzebne. Super, że nie idą na łatwiznę i będą przebierać. Przyczyna nie wołania może być stres. Myślę jednak, że jest ona bardziej prozaiczna. W przedszkolu jest tak fajnie, że się zapomina w zabawie. Warto pooglądać bajkę "Bing" o tym jak Bing bawił się w chowanego i nie zdążył do ubikacji. Tekst "ważna sprawa - stop zabawa" pomaga dziecku nauczyć się, że nie może się zapominać w zabawie i w razie, gdy zachce mu się siku to musi przerywać zabawę i biec, bo siku ważniejsze. Tłumacz do znudzenia. W końcu zalapie.
Raz siedział na leżaczku i nic konkretnego nie robił i nie powiedział że chce kupę, więc mogę przypuszczenie omijało świetną zabawę. Miał 2 komplety na zmianę, teraz ma 5. Trochę mu tłumaczę, ale na razie z marnym skutkiem. Po południu jest zafascynowany przedszkolem i opowiada jak się tam fajnie bawił, a rano od obudzenia się jest płacz i pytanie, kiedy po niego przyjdę. Na razie to przedszkole wywołuje w nim skrajne emocje. Rano w domu płacz, a jak dojdzie do przedszkola i swoją panią zobaczy to nawet się nie odwróci, tak do niej biegnie. Ale wpadek z kupą od stycznia miał tylko 1! Jak był chory, podczas snu! I teraz... Binga oglądał kiedyś namiętnie i pamięta chyba każdy odcinek. Jak zaczynam "ważna sprawa" to kończy za mnie i opowiada, co Bing zrobił.
 
Raz siedział na leżaczku i nic konkretnego nie robił i nie powiedział że chce kupę, więc mogę przypuszczenie omijało świetną zabawę. Miał 2 komplety na zmianę, teraz ma 5. Trochę mu tłumaczę, ale na razie z marnym skutkiem. Po południu jest zafascynowany przedszkolem i opowiada jak się tam fajnie bawił, a rano od obudzenia się jest płacz i pytanie, kiedy po niego przyjdę. Na razie to przedszkole wywołuje w nim skrajne emocje. Rano w domu płacz, a jak dojdzie do przedszkola i swoją panią zobaczy to nawet się nie odwróci, tak do niej biegnie. Ale wpadek z kupą od stycznia miał tylko 1! Jak był chory, podczas snu! I teraz... Binga oglądał kiedyś namiętnie i pamięta chyba każdy odcinek. Jak zaczynam "ważna sprawa" to kończy za mnie i opowiada, co Bing zrobił.
Nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać. Stres może też się na to nakładać. Warto też przypomnieć dziecku przed zabawą, że ma przerwać na sikanie, czy kupkę. No powiedz, że w przedszkolu może Pani powiedzieć, że chce kupkę, czy siku. Może zapytaj opiekunkę jak na takie sprawy reagują. Pogadaj z nimi, myślę, że wspólnie znajdziecie rozwiązanie problemu.
Skoro Panie mówią, że będą przebierać, to po prostu wspieraj je ubraniami na zmianę, i synka.
 
Bułek od jakichś dwóch tygodni urządza w przedszkolu mały cyrk.
Tak jak wcześniej biegł do drzwi i nawet nie odpowiadal na moje życzenia „miłego dnia” czy „baw się dobrze” tak teraz zabiera mi z 10 minut zanim go od siebie odkleje. Nie chce iść, jak wychodzi do domu to mi mówi ”a wiesz, ze ja plakalem, bo za tobą tęskniłem?” W domu zrobił się jeszcze większa przylepa. Conajmniej kilka razy na godzinę mówi, ze mnie kocha i się przytula.
Zmienila się tylko jedna rzecz. Jego siostra zaczęła szkole i nie ma jej z nim w przedszkolu. Tylko tyle. Niby niewiele ale dla dziecka to niemal świat wywrócony do góry nogami. Minie chwila zanim przywyknie.

Wypytalam panie w przedszkolu o ten płacz. Mówiły ze tylko z jakieś 10 minut po moim wyjściu jest smutny. A potem idzie rozrabiać z przyjaciółmi.

Chce powiedzieć, ze drobna z naszego punktu widzenia zmiana, może być dla dziecka wielkim przeżyciem. Nie oznacza to od razu, ze przedszkole zrobiło się złe czy pani stała się niemiła. Ot po prostu dzieci na zmiany reagują inaczej niż my. I każde inaczej.
 
Nie chce iść, jak wychodzi do domu to mi mówi ”a wiesz, ze ja plakalem, bo za tobą tęskniłem?”
I co odpowiadasz na takie pytania? Mój mi dzisiaj powiedział, że płakał za mną.

Martwi mnie to przedszkole. Nie chcę, żeby synek płakał. Widzę zmiany w synku. Jest bardziej samodzielny. Przedtem do samodzielności musiałam go przekonywać, teraz najpierw sam próbuje, a dopiero jak nie daje rady, to mnie woła. Potrafi się pobawić chwilę sam, nie biegnie ciągle do mnie (chociaż to może być wpływ tego, że przez pół dnia nie ma swoich zabawek). Ale np na placu zabaw zaczął uciekać od dzieci, tak jakby miał już ich dosyć i wołał się bawić z nami albo sam. Ucieka też od dziewczynki, z którą uwielbiał się bawić. Jest rozdrażniony, (przemęczony?), dużo gorzej sypia. Bez powodu bije siostrę.
 
I co odpowiadasz na takie pytania? Mój mi dzisiaj powiedział, że płakał za mną.

Martwi mnie to przedszkole. Nie chcę, żeby synek płakał. Widzę zmiany w synku. Jest bardziej samodzielny. Przedtem do samodzielności musiałam go przekonywać, teraz najpierw sam próbuje, a dopiero jak nie daje rady, to mnie woła. Potrafi się pobawić chwilę sam, nie biegnie ciągle do mnie (chociaż to może być wpływ tego, że przez pół dnia nie ma swoich zabawek). Ale np na placu zabaw zaczął uciekać od dzieci, tak jakby miał już ich dosyć i wołał się bawić z nami albo sam. Ucieka też od dziewczynki, z którą uwielbiał się bawić. Jest rozdrażniony, (przemęczony?), dużo gorzej sypia. Bez powodu bije siostrę.
Myślę, że coś próbuje ci powiedzieć. Może go zapytaj czemu to robi. Co chce ci powiedzieć. W ostateczności możesz iść do psychologa z dzieckiem. Możesz też poprosić, by przyjrzał się zachowaniu dziecka w przedszkolu. My jesteśmy po takiej wizycie. Kolejna w październiku. Z tym, że to Pani, która z Córeczką pracuje.
 
I co odpowiadasz na takie pytania? Mój mi dzisiaj powiedział, że płakał za mną.

Martwi mnie to przedszkole. Nie chcę, żeby synek płakał. Widzę zmiany w synku. Jest bardziej samodzielny. Przedtem do samodzielności musiałam go przekonywać, teraz najpierw sam próbuje, a dopiero jak nie daje rady, to mnie woła. Potrafi się pobawić chwilę sam, nie biegnie ciągle do mnie (chociaż to może być wpływ tego, że przez pół dnia nie ma swoich zabawek). Ale np na placu zabaw zaczął uciekać od dzieci, tak jakby miał już ich dosyć i wołał się bawić z nami albo sam. Ucieka też od dziewczynki, z którą uwielbiał się bawić. Jest rozdrażniony, (przemęczony?), dużo gorzej sypia. Bez powodu bije siostrę.

Nic nie odpowiadam, bo tak naprawdę nie jest to pytanie tylko oświadczenie.
Jak slysze takie oświadczenie to się zatrzymuje, klękam przed małym, mocno obejmuje i mówię, ze zawsze po niego przyjadę. Ze przedszkole zna. Ze tam są jego przyjaciele, wymieniam imiona. Mówię, ze pani przecież jest z nimi i druga pani i kierowniczka inne dzieci. Ze jak się czuje złe to może się do pani przytulić.
U nas przytulanie dzieci jest na porzadku dziennym. Panie je noszą, przytulają, pozwalają im siadać sobie na kolanach jak chcą poczytać czy porozmawiać.
Potem zmieniam temat i pytam co jadł na obiad, czy mu smakowało. W co się bawił.
Bulek w domu mi mówi, kim są jego przyjaciele. Rano się pyta czy idzie się pobawić z przyjaciółmi? Dopiero w drzwiach zaczyna się lepić.
Nie przedszkole jest problemem tylko zmiana w codziennej rutynie.
Rozdraznienie wynika z tego, ze będąc ileś tam godzin w przedszkolu dziecko musi przestrzegać narzuconych zasad. Dopiero w domu może odreagować, być sobą.
W przedszkolu dziecko się uczy. Jeśli nie czytania i pisania to np nowej gry czy piosenki. Imion rówieśników, tonę innych rzeczy. To inny rodzaj zmęczenia niż zmeczenie fizyczne.
Zjecie mnie ale podam za przykład tresurę psów. Taki owczarek niemiecki może ganiać za koniem przez solidne 4 godziny a i tak wroci do domu i przyniesie w papie piłkę. Zabierzmy tego samego psa do szkoły posłuszeństwa i po 2 godzinach on padnie na pysk i będzie spał. Dlaczego? Ano, bo się uczy czegoś nowego. I to go wymecza.
I dzieci maja tak samo. Przykładowo moja córka bawiąc się z koleżanka może ganiać po parku około 3 godzin i nawet nie czuje głodu czy zmęczenia. W domu jak np ćwiczy pisanie czy uczy się na pamięć piosenki to maxymalnie pół godziny. Potem mówi, ze jest zmęczona. I ma racje bo nauka to jednak męczący proces.
Niestety, dzieci podpatrują tez zachowania innych dzieci i świetnie w domu kopiują. Pewnego razu Bułek zaczął próbować uderzać mnie czy tatę piąstka w szczękę. Dla zabawy ale od razu zwróciłam na to uwagę, bo u nas w domu nikt przenigdy do nikogo z piescia nie wyleciał. W kreskówkach tez tego nie zobaczył. Wiem, bo ścisłe monitoruje co jest na ekranie. Skad wiedział jak uderzyć? Ano pewnie w przedszkolu podpatrzył. I takich akcji jeszcze będzie sporo.
 
Nic nie odpowiadam, bo tak naprawdę nie jest to pytanie tylko oświadczenie.
Jak slysze takie oświadczenie to się zatrzymuje, klękam przed małym, mocno obejmuje i mówię, ze zawsze po niego przyjadę. Ze przedszkole zna. Ze tam są jego przyjaciele, wymieniam imiona. Mówię, ze pani przecież jest z nimi i druga pani i kierowniczka inne dzieci. Ze jak się czuje złe to może się do pani przytulić.
U nas przytulanie dzieci jest na porzadku dziennym. Panie je noszą, przytulają, pozwalają im siadać sobie na kolanach jak chcą poczytać czy porozmawiać.
Potem zmieniam temat i pytam co jadł na obiad, czy mu smakowało. W co się bawił.
Bulek w domu mi mówi, kim są jego przyjaciele. Rano się pyta czy idzie się pobawić z przyjaciółmi? Dopiero w drzwiach zaczyna się lepić.
Nie przedszkole jest problemem tylko zmiana w codziennej rutynie.
Rozdraznienie wynika z tego, ze będąc ileś tam godzin w przedszkolu dziecko musi przestrzegać narzuconych zasad. Dopiero w domu może odreagować, być sobą.
W przedszkolu dziecko się uczy. Jeśli nie czytania i pisania to np nowej gry czy piosenki. Imion rówieśników, tonę innych rzeczy. To inny rodzaj zmęczenia niż zmeczenie fizyczne.
Zjecie mnie ale podam za przykład tresurę psów. Taki owczarek niemiecki może ganiać za koniem przez solidne 4 godziny a i tak wroci do domu i przyniesie w papie piłkę. Zabierzmy tego samego psa do szkoły posłuszeństwa i po 2 godzinach on padnie na pysk i będzie spał. Dlaczego? Ano, bo się uczy czegoś nowego. I to go wymecza.
I dzieci maja tak samo. Przykładowo moja córka bawiąc się z koleżanka może ganiać po parku około 3 godzin i nawet nie czuje głodu czy zmęczenia. W domu jak np ćwiczy pisanie czy uczy się na pamięć piosenki to maxymalnie pół godziny. Potem mówi, ze jest zmęczona. I ma racje bo nauka to jednak męczący proces.
Niestety, dzieci podpatrują tez zachowania innych dzieci i świetnie w domu kopiują. Pewnego razu Bułek zaczął próbować uderzać mnie czy tatę piąstka w szczękę. Dla zabawy ale od razu zwróciłam na to uwagę, bo u nas w domu nikt przenigdy do nikogo z piescia nie wyleciał. W kreskówkach tez tego nie zobaczył. Wiem, bo ścisłe monitoruje co jest na ekranie. Skad wiedział jak uderzyć? Ano pewnie w przedszkolu podpatrzył. I takich akcji jeszcze będzie sporo.
A czemu mamy cię zjeść. To dobry przykład. W polskim przedszkolu bynajmniej u moich dzieci Panie też przytulają. Moja Gwiazdeczka często z tego korzysta. Może też przyjść z ulubioną przytulanka. W ubiegłym roku ciągle ja zabierała. Teraz w ogóle. Ale to, co męczy dzieci bardziej niż nauka, to chalas. Jak jest głośno, to przeciąża układ nerwowy. I najłatwiej dzieci radzą sobie z tym idąc spać. Dlatego wychodzą z przedszkola uchachane, a w domu padają 😜.

Moje dzieci w tym roku zadziwiają. Chcą zostawać dłużej. Nie zawsze mogę to zrobić, bo są zajęcia z rehabilitacji.

A teraz poproszę o burzę mózgów, bo mój ugrzązł w wygodzie. Robię praktyki i mam możliwość podjęcia pracy. Dzieci nie są z tego tytułu zachwycone. Zwłaszcza córeczka. Do tego rehabilitację, których za chwilę będzie więcej. Myślicie, że to dobry czas? Z jednej strony czuje, że zabieram dzieciom coś ważnego, kiedy mnie nie ma. Jeszcze pół, albo rok w domu zostać. Z drugiej chce do ludzi, rozwijać się, pracować, uczyć innych rzeczy. Postawcie mnie do pionu, proszę. Tylko tak z umiarem. No trudną decyzja, bo nie ma kto nam pomóc, by wozić dzieci na zajęcia
 
Ja myśle, ze powinnas spróbować.
Na początku zawsze będą problemy. Potrzeba bedzie trochę czasu, żeby się wszyscy do nowej rutyny przyzwyczaili. Bedą potknięcia i problemy. Dla dzieci to tez będzie nowość. Ale jeśli będziesz konsekwentna to rodzina się dostosuje.
U mnie dzieci same wiedza, ze jak pracuje na laptopie to powinny być cicho i jedno drugie ucisza bo „mamusia pracuje”.
W ostateczności zawsze możesz zrezygnować z tej pracy ale ja bym na twoim miejscu spróbowała. Kto nie próbuje ten nie pije szampana.
Jestem zdania, ze owszem mama jest ważna ale świat ma tyle do zaoferowania, ze nie sadze, żeby powrót mamy do pracy czy na studia zabierał dzieciom coś ważnego.
 
reklama
@Destino też myślę, że powinnaś spróbować pójść do pracy. Skoro teraz masz możliwość,to nie czekaj. Zawsze będzie jakieś "ale", żeby odłożyć decyzję w czasie.

U nas w przedszkolu panie też dużo przytulają. Ale mój nie chce, tylko do mamy się będzie tulił. Chodzi z misiem. W domu nie miał ulubionej zabawki, drugiego dnia w przedszkolu złapał pierwszego z brzegu misia przed wyjściem i tak zaczął z nim chodzić. Ja jestem pod wrażeniem zaangażowania pań. I jak mi pani opowiada co synek robił, to on się tam bawi z dziećmi, sam, bardzo zainteresowany zajęciami edukacyjnymi. Podobno bardzo dużo gada. Tylko ja nie widzę tej zabawy, a jedynie pytania ze łzami w oczach "kiedy po mnie przyjdziesz". W domu staram się poświęcać mu tyle czasu, ile tylko mogę. Daję mu też maksymalną ilość swobody, żeby nie miał sztywno narzuconych reguł całą dobę. Ale nie mogę całego czasu poświęcać jemu, muszę też zająć się jego siostrą. Codziennie mam dla niego 1,5-2 godziny, gdy ona ma drugą drzemkę. I to jest nasz czas, on decyduje, co robimy. Ale jak tylko siostra się budzi to synek biegnie ją uderzyć...
 
Do góry