Któregoś tam pięknego wieczoru jeździliśmy z kolegami w poszukiwaniu klem do akumulatora - bo samochód nie chciał odpalić.
Trafiliśmy w końcu na stacje benzynacje naszego monopolisty, za kasą urocze dziewcze więc kolega podchodzi (wiadomo dziewcze to dziewcze) i pyta się:
- Są klemy?
Pani obslugująca z rozbrajajacym uśmiechem również pyta:
- Do rąk czy do twarzy?
Trafiliśmy w końcu na stacje benzynacje naszego monopolisty, za kasą urocze dziewcze więc kolega podchodzi (wiadomo dziewcze to dziewcze) i pyta się:
- Są klemy?
Pani obslugująca z rozbrajajacym uśmiechem również pyta:
- Do rąk czy do twarzy?