rubi ja ostatnich kilka dni standardowo kładę się spać 2-3 w nocy. Wiem - wariatka ze mnie. A pobudka 5-6 jak Rafał robi przekaz do pampersa. O 7 na nogach (chyba że czasem uda nam się jeszcze dospać do 9). No ale dziś jest zdecydowanie lepiej, bo już jestem pachnąca - wprawdzie szarym mydłem, ale zawsze coś
Męczymy się z alergią (wykluczyłam mleko, czekolady, orzechów nie tykam nawet, tak samo jak owoców) - jak nic winny bedzie proszek (Lovella), ale zamówiłam nowy (biały leleń hipoalergiczny) przez neta, to mi go kurier po drodze rozwalił
; pod ręką na razie dostępny dzidziuś i orzechy piorące (tyle że nie do białego)...
Poza tym dobrze jest. Rafał ładnie rośnie, uczy się nowych rzeczy: po opanowaniu sztuki wkładania rączek do buzi (co bywa nawet lepsze od cyca
) przyszła pora na fikanie nóżkami (zwłaszcza w kąpieli fajna zabawa). Raz się nam udało przewrócić z brzuszka na plecy (raczej przypadek, bo na brzuszku to można leżeć co najwyżej u mamy - najlepiej z cycem
).
Wczoraj doszła moja mata - bez zawieszek niestety
- trochę się wkurzam, piszę do gościa, ale pewnie i tak skończy się kupnem po prostu innych zawieszek i już.
Dzisiaj zawiązaliśmy się w kieszonkę (bo dziecko na mnie zasypiało), ale po 5 minutach i tak był lament; odwiązałam, to chwilę później spał z powrotem jak aniołek (przynajmniej dopóki nie odłożyłam go do wózka).
No i tak czas płynie....
Co ja gadam. Pędzi!