reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ploteczki Opolanek i Opolszczanek

Marcik ;-) lepiej nie kracz o tej powodzi bo moi rodzice mieszkaja na terenach zalewowych... jak cos to ich u Ciebie ulokuje - podobno masz duzo miejsca :-p teraz to pryszcz bo sa tylko 2 psy ale w wtedy.... brrr...nawet o tym nie mysle

U mnie duzo metrów a mało m-ca :baffled:
Mi tez blok zalało w 1997r :baffled:, do połowy parteru 2 dni woda była. Ja nie widziałam powodzi bo wczesniej wyjechałam na 2 m-ce. Jak wrociłam karaluchy mielismy :szok::angry: ... musiałąm z psem sie ewakuowac bo odtruwanie tato robił.
Wiec jak bedzie powodz mam tu siore z mamą i jeszcze TZ bo on na wojska polskiego ma swoja mete ... tłum :szok:
Pomijam, ze u mnie na wsi tez Odra płynie, ale daleko ...

Rubi ja nie kracze, mysle jak zwykle pesymistycznie :-p
 
reklama
Kurcze znowu potrzebuje wasze pomocy....macie namiary na jakies pediatre który przyjmuje w niedziele??oczywiscie mowa o prywatnej wizycie...i ile bierze?
Piotrek zaczął paskudnie kaszlec...cały katar przeniósł sie na oskrzela chyba....:-( :-(
 
rubi to my zamawiamy delfinka bo mój A stwierdził, że rybka jest za mało kolorowa :-D:-D :tak: a co do zamówień to może jak będziesz robiła zamówienie w Bezglutenie to też się podepnę hm co o tym myślisz??
 
Oj wpasuję się w nagonkę na facetów. Moja niezdara wylała wczoraj w pokoju Hani pół butelki tranu. Smród koszmarny, a fotel pewnie do wywalenia , bo tego zapachu nawet przez pranie nie da się pozbyć więc wątpię w karchera.Dywanik już wywaliłam:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
I oczywiście niewinnym głosikiem" no przecież każdemu mogło się zdarzyć". A właśnie , że nie każdemu , bo tylko on pali garnki, czajniki, wylewa różne płyny i mazie.
A o słowie " zaraz" nawet mi nie mówcie...pół roku już tu mieszkamy a ja dalej nie mam w kuchni półeczki na suszarkę do naczyń, że o szafce lazienkowej nie wspomnę...:angry:

W domu roznosi się całkiem niezły zapach karkóweczki w pomidorach ,ale co to za przyjemność jeść samej?
Marcik, ja coś wiem o tym jak to jest być ciągle sama i sama. Ł. jest w domu 2 popołudnia w tygodniu...a wspólny weekand to takie coś co juz chyba zapomniałam jak wygląda. Wiem, że to on na nas pracuje- i dlatego tak dużo spędza czasu w pracy. Wiem, że studiuje i dlatego każdy weekand dotąd był albo w pracy albo na uczelni...Wiem, że nie ucieka z domu, tylko naprawdę musi tyle czasu spędzać poza domem . Ale czasem po ciężkim dniu z Hanią rośnie frustracja i nieuzasadniony gniew, że ja ciągle sama i sama i nawet nie mam z kim zjeść obiadu, a najczęściej moim współrozmówcą jest Hania. Może gdyby choć raz któraś babcia została z Hanią i wyszlibyśmy z Ł. do kina...Chyba poprostu potrzebujemy wspólnie naładować akumulatory i przypomnieć sobie jak fajnie nam się spędza czas ze sobą. Tylko... kiedy dziecko jest wystraczająco duże żeby zostać na parę godzin samemu w domu? W gimnazjum??? No właśnie.....

Adiva, ja dokładnie pamiętam kiedy Hania przestała jeść w nocy. Na przełomie 6 i 7 miesiąca. Sama zrezygnowała z jedzenia, najpierw z karmienia o północy , a po jakimś czasie o 4 jadła 30-40 ml. Więc przez kilka dni- siłą nawyku się budziła- a my dawaliśmy jej herbatki albo wody i szybko skończyły się jedzeniowe pobudki.
Ale wiesz...jak to przy dziecku, jak nie urok to przemarsz wojsk. Przestała jeśc to budziła się bo ząbki....Zastopowały ząbki to zaczęły się lęki nocne na zmianę z lękiem separacyjnym.
No i ta ruchliwa gadzina budzi się często w nocy to przewędrowała na śpiąco łóżeczo i zasnęła w pozycji...prawie na głowie labo na siedząco, a jest zbyt nieprzytomna żeby się sama przekręcać.
Generalnie budzi się teraz znacznie rzadziej niż jak jadła w nocy , zdarzają się nawet gratisy od losy w postaci w pełni przespanej nocy do 7 , ale za to jak się obudzi znacznie trudniej ją uspać niż w czasach gdy butla działała jak relanium:sorry2:
Chyba pozostaje z grubsza....przystosować się do mniejszej ilości snu. Mojej koleżanki córcia ma 2 lata, a Kasia mówi, że od narodzin nie przespała ani jednej całej nocy, więc wszystko zależy od dziecka:cool2:

Powodzi boję się strasznie, a odsuwając czarnomyślenie na bok...tak racjonalnie....kurde widzę pewne podobieństwa do 97 i martwi mnie powódź w Czechach, która jak nie przestanie lać dotrze no nas na pewno i tylko patrzeć z której strony....
Prabacię mamy na Piastowskiej, no i mój instytut na Strzelców Bytomskich oberwał w 97 okropnie,nie chcę powtórki...


P.s. Aniulka, ja mam sprawę do Ciebie... Nie wiesz czy to metalowe, duże coś co nam budują pod blokiem ma w zamierzeniu posiadać dzwonnicę? Bo zanim zacznę robić rozrubę muszę mieć pewność co do planów, ale wolę działać zanim dzwonnicę wybudują, bo potem ciężko będzie z wyburzeniem.
 
Ostatnia edycja:
saly to metalowe "coś" to szkielet kościoła :-D:-D:-D Ty masz to z boku a ja :angry::wściekła/y::angry::wściekła/y: :angry::wściekła/y: centralnie za oknem!!! już niedługo w ogóle słoneczka nie będę miała o ile kiedyś jeszcze tak naprawdę się pokaże :tak::tak: nie wiem czy będzie dzwonnica ale mam nadzieję że nie, no bo chyba administracja by się nie zgodziła aby w środku osiedla nad ranem coś dzwoniło ale wiesz jak jest..........mam nadzieję, że tak jak było ostatnio trochę pobudują i kasa się skończy i znowu będzie rok przerwy :-D:-D:-D marzenia. Zobacz jaką księdzu "chatę" postawili więc może na dzwonnicę nie straczy.........
 
Saly ja juz przywykłam, ze my jestesmy zawsze sami czy dzien czy noc ... ale dzisiaj sie wkurzyłam bo mi obiecał, ze zajmie sie Kubciem, a ja na spokojne pojde dla siebie po ciuchy na chrzest i co :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: ... wstał sobie godzine temu, biedactwo głowa boli :-D:-D:-D, a teraz pojechał bo pracownik wrocił z trasy, a wieczorem jedzie za granice .... tyle było z moich zakupów :-(

Dziewczyny komu jak komu, ale kosciołowi sie kasa nigdy nie skonczy :no:, a dzwonnica bedzie bo co to za kosciół bez dzwonnicy :-p
 
Marcik, no właśnie z tym chabrzańskim kościołem to jest ubaw jakich mało. Chyba z 10 lat temu była wielka ściepa na kościół- zamiast kościoła jest hiper wypasiona plebania z 4 garażami, no bo przecież księża gdzieś mieszkać muszą. A zamiast kościoła przez lata był bardzo uroczy metalowy barak. Jak się sprowadzailiśmy to się smialiśmy że nigdy tego kościoła nie wybudują, więc nie ma się czym przejmować. No i 3 miesiące później ruszyła budowa.
Aniulka, już sam kościół w tym miejscu łamie normy budowalne, ja do postawienia dzwonnicy nie dopuszczę. Zgodnie z prawem dzwonnica oddalona o niespełna 20 metrów od budynków mieszkalnych łamie wszystkie normy decybelowe. Więc jak se proboszcz ją postawi to albo będzie ją burzył albo płacił odszkodowania dla mieszkańców( a przynajmniej na naszej rodziny- bo jak znam życie wszyscy teraz narzekają na lokalizację, ale jak przyjdzie do konkretnych działań to nabiorą wody w usta). Zamierzam się przejść do proboszcza zapytać o plany budowlana a potem do Urzędu miasta zanim to paskudztwo postawią....
Ja już kiedyś mieszkałam w bloku przy kościele św. Reala i wiem doskonale jak to jest przejmość. Już widzę jak Hanka będzie spokojnie spała przy walących dzwonach:angry::angry::angry:


SŁOŃCE!!!! NA BALKONIE MAM SŁOŃCE!!!!!!!
 
rubi to my zamawiamy delfinka bo mój A stwierdził, że rybka jest za mało kolorowa :-D:-D :tak: a co do zamówień to może jak będziesz robiła zamówienie w Bezglutenie to też się podepnę hm co o tym myślisz??

aniulka ;-) blubbis zamowiony ;-)
w Bezglutenie bede robila zakupy za tydzien-dwa i nie widze problemu we wspolnym zamawianiu ;-) jak bardzo Ci sie spieszy to daj znac - w sumie to mozemy zgrac oba zamowienia blubbisiowo-bezglutenowe ;-)

saly ;-) sama, sama, sama... moj malz w domu a tez w sumie sama jestem - dobrze ze mniejszy facet jest :-) a niedlugo bedzie jeszcze kobieta - bede miala do kogo gebe otworzyc ;-)
no i bedzie tak: mama, synek, coreczka i.... mebel:wściekła/y::no::baffled: ehhhhhhhhhh

mamy dzis obiadowe opoznienie bo malz zakupil smierdzacego kurczaka i postanowilam go wywalic :baffled::wściekła/y::angry::no: schabik sie rozmrozil a teraz sie marynuje ;-)
a jutro gniazdka w sosie pomidorowo - szpinakowym... najchetniej juz teraz zaczelabym robic :-);-):tak: mniam....

Marcik ;-) ja mam juz folie na fotelik ;-) ale dzieki ;-) musze pokazac Twoje ciuszki szwagierce bo tak sie zakrecilam kieckami dla Monisi ze zapomnialam o jej synku ;-)
 
Witajcie dziewczyny... Na poczatek dziekuje za gratulacje :)

A co do tych kupek to dzwonilam do lekarza i powiedzial ze to raczej normalne u noworodka i mam sie nie martwic...ze on moze robic kupki po kazdym karmieniu itd... ale mowie wam udreka z tym wrecz..poniewaz on robi te kupy doslownie ciagle... nawet jak go przebieram sie zdarza :angry:

Co do porodu to byl okropny i powiem wam ze jesli mialabym przechodzic to jeszcze raz to naprawde nie chce...ten bol co przezylam to okropnienstwo.A mowili ze to wcale tak nie boli i ze sie zapomina.To cholernie bolalo i pamietam kazdy jeden skurcz...wszystko.
Tak wogole to lezalam na patologi tydzien.Prubowali wywolac ale nie udawalo sie az wkoncu pewnego wieczoru sie zaczelo samo.
Na poczatku nie wiedzialam ze to to...ale tak cos czulam bo skrecalo mi doslownie kiszki tak samo jak czasem gdy mialam zaparcia wiec myslalam ze to pewnie dlatego ze z tych nerwow nie moglam spokojnie zrobic kupki :-(
Ale zaczelam liczyc te skurcze i byly co 10-15 minut.Poszlam powiedziec o tym poloznej a ona powiedziala ze jak beda mocniejsze i czestrze to mam przyjsc do niej to mnie zbada.
Wiec poszlam...do pokoju i chodzilam w kolko bo nie moglam juz siedziec bo tak zaczelo mnie coraz mocniej bolec.Wkoncu po 2 godzinach dreptania poszlam do niej i zbadala mnie.Powiedziala ze mam dopiero rozwarcie na 1 moze 2 cm.Kazala isc mi sie polozyc spac..bo przeciez jest cala noc przedemna a musze miec sily na potem. Dobre mi to bylo spac...jak ja zwijalam sie juz z bolu.Nie wiedzialam jak sie zachowac podczas tych pieprzonych skurczy...to pochylalam sie do przodu i oddychalam gleboko ale to nic nie pomagalo, wiec poszlam pod prysznic.Bylam tam doslownie 3 godziny i zwijalam sie z bolu...az kolezanka ktora byla ze mna w pokoju powiedziala ze mam juz isc do niej niech mnie zbada.W sumie skurcze byly juz co 5 minut...a czasem nawet co 3.Poszlam... i mialam juz rozwarcie na 4 cm.Wziela mnie na blok porodowy ale ledwo tam zaszlam.Na przywitanie podlaczyli mnie do KTG a to byla porazka..lezalam tam prawie 2 godziny i nie chcieli mnie odlaczyc bo mialam niereguralne skurcze..tak oni twierdzili.Z bolu robilo mi sie ciemno przed oczami..ze doslownie nic nie widzialam a usta i rece mi wrecz podretwialy.
Chcialam znieczylenie ZZO ale powiedzieli ze musi byc rozwarcie na 5cm i reguralne skurcze.Ja mialam juz rozwarcie na 6cm ale ich zdaniem nie bylo odpowiednich skurczy.Puscili mnie troche zebym sobie pochodzila..Ja plakalam z bolu bo to wszystko zaczelo sie o 19 a o 5 rano jeszcze nie chcieli mi dac znieczulenia.Gdy poszlam spytac czy moge pod prysznic to powiedzieli ze remont maja i nie ma takiej mozliwosci.
Myslalam ze umre.O godzinie 6 zadzwonilam do lekarza ktory prowadzil mi ciaze i blagalam go by mi pomogl bo nie wytrzymam juz z bolu.Powiedzial ze przyjdzie do mnie o 7.Pomyslalam ..boze jeszcze godzina zanim on bedzie.Ale nie wytrzymalam i o 6.30 napisalam mu sms ze naprawde juz nie moge..ze chce zneiczulenie a oni nie chca mi dac bo twierdza ze skurcze niereguralne.Zadzwonil do nich i powiedzial ze maja natychmiast dac mi kroplowke na przyspieszenie a potem za jakies 15 minut znieczulenie.I tez tak sie stalo ale po kroplowce znow mnie podpieli do KTG a skurcze mnie zabijaly...bo byly juz tak silne.Za jakies 20 min przyszedl anestezjolog by dac mi znieczulenie i oczywiscie po pierwszym wkluciu ten welflon sie zapowietrzyl i musial wyjac i kluc jeszcze raz.Najgorsze ze podczas tego wkluwania nie mozna nawet drgnac a przy tak silnych skurczach to wrecz niemozliwe.Ale po meczarnach udalo sie.Znieczulenie zaczelo dzialac za jakies 15 min i skrucilo trwanie skurczu..w jakis tam sposob lagodzac go ze nawet dalo sie wytrzymac ale ja juz wtedy mialam rozwarcie prawie na 8cm a powinnam dostac to wszystko szybciej tylko ze dyzur mial jakis durnowaty lekarz ktory twierdzil ze mozna czekac...a okazalo sie ze ta kroplowka byla potrzebna jak stwierdzil potem moj doktorek.
No i dzieki niemu i tak szybciej to poszlo bo gdyby nie jego telefon to chyba dwa dni bym rodzila.Najgorsze bylo to ze znieczulenie nie zadzialalo do konca..bo albo za slabe albo naprawde za pozno podane i bole parte ktore powinny byc zlagodzone czulam tak mocno ze myslalam ze mi tylek peknie.
Gdy chcialam juz przec..polozna sie tak mamrala z ubraniem fartuch itd i kazala mi sie powstrzymywac od parcia ze myslalam ze ja zabije.Wkocnu przyszla i w przeciagu 3 boli partych maly byl juz na swiecie..Peklam troche i mnie zszyli...ciutke szycie bolalo ale to pryszcz w porownaniu do calego przebiegu porodu.

Tak wiec powiem wam ze szpital w opolu to najgorszy szpital na jaki trafilam z reka na sercu.Nie wiem jak mozna tak funkcjonowac.Tymbardziej ze nawet prysznice pozamykane...
A lekarzy to powinni powymieniac z ordynatorem na czele.
To byl koszmar dla mnie... wogule do dzis mnie plecy bola jak sie pochylam i podnosze od tego znieczulenia ale mam nadzieje ze to minie i nic ten lekarz mi tam nie uszkodzil.
Do dzis nie doszlam do siebie i czuje sie jak wrak.

Nie wiem jak odbierzecie to co napisalam ale pisalam to wszystko tak jak to odczulam.... :szok:

Teraz nie mam sily zajmowac sie malym a on ciagle placze.Jak sie obudzi to go nakarmie i jak nie zasnie przy cycku to juz koniec..wtedy placz...placz i placz...juz nie wiem jak sobie z tym poradzic.Strasznie sie ten maluch denerwuje.Mam wrazenie ze tylko cycka by ssal nawte jak najedzony jest.A jak daje mu smoka to moze za 10 razem zassie i jakos sie uspokaja ale nie zawsze.A przeciez nie moge caly dzien przy cycku go miec.Nie wiem czy to normalne...bo to moje pierwsze dziecko... :szok:
 
reklama
Natimove ja tez pamietam wszystkie skórcze a bolały oj bolały, ze sie chciało zębami gryzc podłoge :baffled: ... mi szły bole od pleców oczywiscie najbardziej bolesne i ostre :dry: .... znieczulenie zoo nie działa całkowicie na bole parte ono je łagodzi, znosi ci bol z pleców na nizsze partie np uda. A bóle parte sa rozrywajace - normalka:tak:. I tak cie podziwiam, ze dałas sie podpiac pod ktg i wylezałas az 2h z bolami, ja zadyme zrobiłam po 20 min i kazałam im mnie rozpiac bo nie dało sie wylezec z tymi bolami :-p, myslałam ze tam skonam :dry:. Ja zoo dostawałam niby przy 4 cm rozwarcia, podał mi to, oczywiscie tez z nim sie pokłociłam :-D i zbadali mnie a juz było 9 cm :dry: ... ale nie ma co mowic, bole z pleców zeszły :-):-):-)

A ze mały chce cyca to normalne, szykuj sie ze bedzie tak m-c albo wiecej :-p ... wykanczajace jak dla mnie adhd, ale coz, przezyłam :-p

TZ mnie dzis nerwowo wykonczy, jeszcze go nie ma na wsi :dry: ... ksiaze normalnie, mam na niego nie krzyczec przez tel bo go głowa boli :szok::-D:-D:-D.
TZ zadko bardzo pije, a jak juz cos chlapnie to potem chory 2 dni ... jak mi go szkoda :-D:-D:cool2:
 
Do góry