Może się okazać, że po tygodniu adaptacji będzie ryk jak ją będziesz odbierać. U nas tak było właśnie i niestety ja nie miałam innego wyjścia, mogłam tylko liczyć na to, że skończą się sceny. I się skończyły, teraz biegiem wali do sali, chociaż na początku był płacz. Chciałam iść do pracy, nie było możliwości, żebym wysiedziała z dziećmi do podstawówki, nie było kasy na nianię, a przede wszystkim nie było chęci, żeby izolować dziecko od rówieśników i merytorycznej nauki pod okiem doświadczonego profesjonalisty w domu. Nigdy myśli nie poświęciłam na to czy ktoś jest gotowy na żłobek, obie poszły do przedszkola i żłobka i tylko żałuję, że starszej od razu po roku nie dałam do żłobka.
Jesli chodzi o adaptacje to normalne zachowanie. Na poczatku dziecko moze byc zafascynowane nowoscia. Nowe zabawki, przestrzen. A pozniej, jak juz sie opatrzy z tym, zaczyna plakac za rodzicami. Ale to mija.