Rodziłam naturalnie i po dwóch godzinach skurczy partych skończyło się cc. Gdybym miała wybierać jak chcę rodzić wybrałabym cc od razu.
12 godzin po cesarce normalnie chodziłam. Było ze mną lepiej niż z kobietami po porodzie naturalnym zakończonym szyciem, czyli u każdej z 5 kobiet na sali. Rana trochę ciągnęła, ale nikt mi z dzieckiem nie pomagał i to była największa motywacja, żeby wstawać z łóżka. Kobiety po naturalnym porodzie leżały cały czas w łóżku przy telefonie i narzekały, że je boli, nie wiedząc że ja jestem po cc, a ja zajmowałam się synkiem. Przeciwbólowe dostawałam jeden dzień, bo w sumie potem już ich nie chciałam, gdyż już mnie nie bolało, a Jestem przeciwniczką takich leków bez potrzeby i nigdy po nie nie sięgam. Rana ciągnęła, ale tak szybko się zagoiła, że nie mogli mi wyjąć szwów i to bolało o wiele bardziej niż rana na następny dzień po cc.
Cieszę się, że miałam cesarkę, wiedziałam że się tak skończy, położne też wiedziały, lekarze to samo, ale przecież lepiej było mnie męczyć, bo „może jednak się uda” i im statystyk cc nie podniosę [emoji58]
_____
I doczytałam tutaj o napięciu mięśniowym, więc napiszę- mój synek urodził się z napięciem mięśniowym w stópkach, w jednej dość lekkie, w drugiej mocniejsze tak ze mnie nastraszyli, że ma stópki końsko-szpotawe, a wcale tak nie było po wizycie u ortopedy. Dla nas wszystkich jego stópki od początku były normalne, ale jedną wykrzywiał. Jednak spowodowane było one za małą ilością miejsca w brzuchu i tym, że nie mógł inaczej ich ułożyć w brzuchu, a nie cesarką.