Hej dziewczyny, postanowilam do Was napisac ponieważ i ja zaczynam przygotowania do in vitro. Moje amh 7 miesiecy temu wynosiło cos okolo 2.5. Teraz zrobilam ponownie i jest 3.7. Okazalo sie ze mam policyatyczne jajniki czego bikt wczesniej nie widzial. Powiedzcie prosze za ktorym razem Wam sie udalo in vitro bo mi juz brakuje nawet wiary w to ze sie uda miec upragbiona dzidzię? Czy przy policystycznych jajnikach mialyscie transfer miesiac po punkcji?
reklama
Mimi94
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Październik 2019
- Postów
- 6 191
27 lat, moje ahm 4.5 o PCOS W czerwcu pierwsza stymulacja do in vitro. 17 perzechykow a z tego 15 dobrych komórek. 6 poszło do zapłodnienia a 9 do mrożenia. Dzisiaj się dowiedziałam, że 3 zarodki przetrwały do 5doby i są zamrożone. Z racji na moje bezpieczeństwo i ryzyko hiperstymulacji po stymulacji transfer przełożony na lipca. Dodatkowo zdecydowaliśmy się na szczepienie więc przesunięty na sierpnia.
Hej dziewczyny, postanowilam do Was napisac ponieważ i ja zaczynam przygotowania do in vitro. Moje amh 7 miesiecy temu wynosiło cos okolo 2.5. Teraz zrobilam ponownie i jest 3.7. Okazalo sie ze mam policyatyczne jajniki czego bikt wczesniej nie widzial. Powiedzcie prosze za ktorym razem Wam sie udalo in vitro bo mi juz brakuje nawet wiary w to ze sie uda miec upragbiona dzidzię? Czy przy policystycznych jajnikach mialyscie transfer miesiac po punkcji?
- Dołączył(a)
- 24 Sierpień 2021
- Postów
- 4
Cześć Dziewczyny!
My z mężem zdecydowaliśmy się zaryzykować po... 18 latach nieuważania (mam 37 lat, mąż niedługo kończy 40)
Na początku staraliśmy się o dziecko, ale wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie, bo miałam stwierdzone PCOS i Hashimoto. Niestety, ze względów finansowych, nie mogliśmy pozwolić sobie na leczenie niepłodności. Później zaczęło nam pasować, że jesteśmy we dwoje, ale kiedy nasze rodzeństwo zaczęło zakładać rodziny, stwierdziliśmy, że czas i na nas, zważywszy, że i finanse się poprawiły. W grudniu ubiegłego roku rozpoczęliśmy przygotowania do ivf pod okiem dr. Januszkiewicz w Invicie w Słupsku - mamy najbliżej. W styczniu ruszyliśmy z kopyta- badania z krwi poszły szybko, cytologia ok, mąż nasienia - urolog- hormony- u męża wyszło bardzo słabe nasienia, czego się spodziewaliśmy, gdyż mąż miał w wieku nastu lat świnkę. Generalnie z wynikami wszystko grało, do czasu genetyki. Jeden z wyników u mnie wyszedł nieinformatywny i badania trzeba było powtórzyć, a że nie mieszkamy w Słupsku i nie możemy skorzystać z żadnego dofinansowania, Pani doktor dała nam możliwość zrobienia badań genetycznych na NFZ, ale... Na samo pobranie krwi w celu ponowienia badania czekałam dwa miesiące Dramat. Potem jeszcze kolejne 2 na wynik, dobrze że teleporade miałam w miarę szybko, kolejną wizytę u dr. w Słupsku również. Ale, przyznam szczerze, spodziewałam się więcej po tej wizycie. Dostałam tylko zalecenia ogarnięcia trzech specjalistów: kardiologa, diabetologa i onkologa (na usg piersi wyszedł mi włókniak w jednej z piersi, łagodny - dr radiolog powiedziała, że mogę podchodzić do ivf, ale mam zapisać się do poradni onkologicznej, żebym mogła mieć na NFZ więcej niż jedno usg w ciągu roku, bo trzeba to monitorować przy takich dawkach hormonów, ale Pani doktor ze Słupska to nie wystarczyło) i na gwałtu rety, a najlepiej na wczoraj, mam to ogarnąć i wrócić do Pani do Invicty. Mam poczucie zmarnowanego czasu, bo gdybym dostała te zalecenia podczas poprzedniej wizyty już miałabym to załatwione, a tak nie mam pojęcia, czy uda mi się to wszystko w ciągu obecnego cyklu załatwić. Mam taką nadzieję. Z resztą, żeby mało problemów było z jeszcze mi chcą chłopa do rezerwy ściągnąć, a jak mąż rozmawiał z jakimś Panem w WKU to tamten stwierdził, że przecież przy ivf mąż nie jest mi do niczego potrzebny - uwielbiam taką ignorancję, naprawdę.
Mam nadzieję, że te z Was, które były w dwupaku mają się dobrze - razem bądź już osobno, a za wszystkie staraczki mocno trzymam kciuki
Powodzenia kobitki
My z mężem zdecydowaliśmy się zaryzykować po... 18 latach nieuważania (mam 37 lat, mąż niedługo kończy 40)
Na początku staraliśmy się o dziecko, ale wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie, bo miałam stwierdzone PCOS i Hashimoto. Niestety, ze względów finansowych, nie mogliśmy pozwolić sobie na leczenie niepłodności. Później zaczęło nam pasować, że jesteśmy we dwoje, ale kiedy nasze rodzeństwo zaczęło zakładać rodziny, stwierdziliśmy, że czas i na nas, zważywszy, że i finanse się poprawiły. W grudniu ubiegłego roku rozpoczęliśmy przygotowania do ivf pod okiem dr. Januszkiewicz w Invicie w Słupsku - mamy najbliżej. W styczniu ruszyliśmy z kopyta- badania z krwi poszły szybko, cytologia ok, mąż nasienia - urolog- hormony- u męża wyszło bardzo słabe nasienia, czego się spodziewaliśmy, gdyż mąż miał w wieku nastu lat świnkę. Generalnie z wynikami wszystko grało, do czasu genetyki. Jeden z wyników u mnie wyszedł nieinformatywny i badania trzeba było powtórzyć, a że nie mieszkamy w Słupsku i nie możemy skorzystać z żadnego dofinansowania, Pani doktor dała nam możliwość zrobienia badań genetycznych na NFZ, ale... Na samo pobranie krwi w celu ponowienia badania czekałam dwa miesiące Dramat. Potem jeszcze kolejne 2 na wynik, dobrze że teleporade miałam w miarę szybko, kolejną wizytę u dr. w Słupsku również. Ale, przyznam szczerze, spodziewałam się więcej po tej wizycie. Dostałam tylko zalecenia ogarnięcia trzech specjalistów: kardiologa, diabetologa i onkologa (na usg piersi wyszedł mi włókniak w jednej z piersi, łagodny - dr radiolog powiedziała, że mogę podchodzić do ivf, ale mam zapisać się do poradni onkologicznej, żebym mogła mieć na NFZ więcej niż jedno usg w ciągu roku, bo trzeba to monitorować przy takich dawkach hormonów, ale Pani doktor ze Słupska to nie wystarczyło) i na gwałtu rety, a najlepiej na wczoraj, mam to ogarnąć i wrócić do Pani do Invicty. Mam poczucie zmarnowanego czasu, bo gdybym dostała te zalecenia podczas poprzedniej wizyty już miałabym to załatwione, a tak nie mam pojęcia, czy uda mi się to wszystko w ciągu obecnego cyklu załatwić. Mam taką nadzieję. Z resztą, żeby mało problemów było z jeszcze mi chcą chłopa do rezerwy ściągnąć, a jak mąż rozmawiał z jakimś Panem w WKU to tamten stwierdził, że przecież przy ivf mąż nie jest mi do niczego potrzebny - uwielbiam taką ignorancję, naprawdę.
Mam nadzieję, że te z Was, które były w dwupaku mają się dobrze - razem bądź już osobno, a za wszystkie staraczki mocno trzymam kciuki
Powodzenia kobitki
- Dołączył(a)
- 7 Kwiecień 2021
- Postów
- 5
Kochana, a jak Ci się podoba w Invicta? Ja myślałam o podejściu do IVF z komórką dawczyni właśnie tam, w Słupsku. Polecasz dr Januszkiewicza?
Moim zdaniem Pan doktor Januszkiewicz jest bardzo dobrym specjalistą. Aktualnie przygotowuje mnie do In vitro z kd i od kiedy do niego trafiłam po raz pierwszy mam wrażenie, że jestem pod opieką miłego i kompetentnego lekarza Mimo mojego wieku, 40+ nigdy nie dał mi do zrozumienia, że już jestem za stara na dziecko, a z takimi komentarzami czy sugestiami już nieraz się spotkałamKochana, a jak Ci się podoba w Invicta? Ja myślałam o podejściu do IVF z komórką dawczyni właśnie tam, w Słupsku. Polecasz dr Januszkiewicza?
- Dołączył(a)
- 24 Sierpień 2021
- Postów
- 4
Coś Ci się kochana pomyliło, bo dr Januszkiewicz to kobieta. Moim zdaniem, trzeba trafić na dobry humor u Pani doktor, tak jak napisałam powyżej, ja osobiście trochę się po ostatniej wizycie zraziłam. Zresztą poczytała opienie w necie i muszę powiedzieć, że są skrajne. A dr. Agnieszka może nie mówię mi, że jestem za stara (37 lat) ale co wizytę powtarza "czemu tak późno" "nie mamy czasu", "gdzie żeście się Państwo uchowali" ( za każdym razem powtarzamy, że finanse były przeszkadą- no ileż można ) , a mimo to zleciła mi konsultacje u specjalistów, a specjaliści, delikatnie rzecz ujmując, powiedzieli, że to wychodzenie przed szereg i że nie widzą podstaw do takiego działania. Powiem szczerze, że ja osobiście mam coraz więcej wątpliwości.Moim zdaniem Pan doktor Januszkiewicz jest bardzo dobrym specjalistą. Aktualnie przygotowuje mnie do In vitro z kd i od kiedy do niego trafiłam po raz pierwszy mam wrażenie, że jestem pod opieką miłego i kompetentnego lekarza Mimo mojego wieku, 40+ nigdy nie dał mi do zrozumienia, że już jestem za stara na dziecko, a z takimi komentarzami czy sugestiami już nieraz się spotkałam
- Dołączył(a)
- 24 Sierpień 2021
- Postów
- 4
Personel klinki w Słupsku bardzo profesjonalny, przemiły i powi szczerze, że życzyłabym sobie wszędzie być tak traktowana jak w Słupsku je In Victcie. A dr. Agnieszka Januszkiewicz, no cóż, powyżej napisałam.Kochana, a jak Ci się podoba w Invicta? Ja myślałam o podejściu do IVF z komórką dawczyni właśnie tam, w Słupsku. Polecasz dr Januszkiewicza?
Kasiulka128
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Maj 2021
- Postów
- 197
Hej dziewczyny przeczytałam cały wątek i ciekawa jestem co u Was?...szczególnie u dziewczyn które są już po transferze Mam nadzieję, że Wam się udalo. Ja dopiero jestem na starcie jeśli chodzi o in vitro. Miałam 3 nieudane IUI i lekarz stwierdził, że już tylko on vitro zostaje. Mam wiele obaw i wątpliwości. Proszę napiszcie jeśli Wam się udalo...potrzebuje chyba potwierdzenia tego, że ten zabieg ma sens.
Hejka.Hej dziewczyny przeczytałam cały wątek i ciekawa jestem co u Was?...szczególnie u dziewczyn które są już po transferze Mam nadzieję, że Wam się udalo. Ja dopiero jestem na starcie jeśli chodzi o in vitro. Miałam 3 nieudane IUI i lekarz stwierdził, że już tylko on vitro zostaje. Mam wiele obaw i wątpliwości. Proszę napiszcie jeśli Wam się udalo...potrzebuje chyba potwierdzenia tego, że ten zabieg ma sens.
Ma sens
Ja również po 3 nieudanych IUI poszłam w in vitro. Pierwszy transfer i teraz już 7 tydzien i 2 dni. A na USG bijące serduszko ❤
reklama
Ja również jestem na starcie, ale po jednej nieudanej IUI, więcej prób u mnie nie miało by sensu.Hej dziewczyny przeczytałam cały wątek i ciekawa jestem co u Was?...szczególnie u dziewczyn które są już po transferze Mam nadzieję, że Wam się udalo. Ja dopiero jestem na starcie jeśli chodzi o in vitro. Miałam 3 nieudane IUI i lekarz stwierdził, że już tylko on vitro zostaje. Mam wiele obaw i wątpliwości. Proszę napiszcie jeśli Wam się udalo...potrzebuje chyba potwierdzenia tego, że ten zabieg ma sens.
Czytam losy dziewczyn aby nabrać chyba siły na tą drogę z in vitro
Podziel się: