Justyś a no filozofia-komunikacja społeczna. W Poznaniu miałam większe możliwości, bo ciekawił ten kierunek ludzi, miałam pracę. Na mazurach już ciężej. Poza tym tu możesz mieć skończone Bóg wie co a i tak jeśli nie masz znajomości to pracy nie będziesz mieć-koniec kropka
Patryk namawia mnie do pójścia na szkołę oficerską. Mam szansę się tam dostać ale musiałabym zostawić Ninę. Na pół roku-odpada. Być weekendową matką. Mieszkać 500km od dziecka. Chyba bym się zaryczała. Wiem, że po tym miałabym bardzo dobrą pracę w wojsku, za biurkiem, za godziwe wynagrodzenie ale nie mogę, no nie mogę na samą myśl mnie rozbija. Mój mąż był na szkole z laską, która zostawiła 8 miesięczne dziecko, ona na szkole, mąż w wojsku na 2 końcu Polski. Dzieckiem zajmowała się babcia. Podziwiam siłę takich ludzi.
Katalka zazwyczaj o takich rzeczach dowiadujemy się przez przypadek...i to jaki nieszczęśliwy przypadek ale wierzę w to, że Twoja koleżanka wyjdzie z tego, bo jest osobą młodą i silną. Teraz medycyna jest w stanie zdziałać wiele i być może wybiorą jak najlepszą metodę leczenia, by w przyszłości była nie tylko zdrowa ale i mogła mieć dzieci. Moja mama miała raka szyjki macicy. Co prawda była już kobietą dojrzałą ale już 10 lat minęło jak jest po leczeniu-zdrowa!!!! Choć odkryto u niej guza dosyć późno i też przy kontrolnych badaniach-a mama badała się co roku. Tego felernego roku zbadała się 2 raz-na szczęście -szybka reakcja lekarzy i mego ojca, który był w stanie "dać w łapę" ile było trzeba. Aby tylko nie czekać w kolejkach... Obeszło się bez chemii ale naświetlania - choć lepsze niż chemia do zniesienia też zostawiły coś po sobie. Wiesz, ta koleżanka potrzebuje teraz ogromnego wsparcia, tak myślę. To jest straszne, młoda osoba. Pamiętam jak moja mama, kobietka po 40 to przezywała i cała rodzina razem z nią. To był straszny czas i mama często się załamywała. Ale wyszliśmy z tego!! 3mam kciuki za Twoją koleżankę!
Mamba_2008 zdrowiej, bo pogoda piękna się pokazała i trzeba wszelakie choroby zamknąć w domu a samemu cieszyć się słońcem i naturą.
Ja szykuję się na wyjazd do Poznania. Mam tam parę spraw do załatwienia. Wrócę do domu pewnie we wtorek i cały czas myślę o Ninie, która zostaje pod opieką babć na zmianę... Głupie to ale boję się ją z kimś zostawiać na dłuższy czas, nikt przecież nie zajmie się nią tak jak ja-tak sobie wmawiam i dołuję się jeszcze bardziej. Poza tym ona jest taka kochana, tyle się uczy z dnia na dzień coś nowego i czekamy na ząbka 1... No i ona taka za mamusią, mamusia wszystko dla niej przy niej... MASAKRA!!!!!! CZUJĘ jakbym wyjeżdżała na co najmniej miesiąc...no i czy babcie o niczym nie zapomną, nie zaziębią... Nie mam zaufania do nikogo, normalnie jak sama nie sprawdzę, czegoś nie zrobię, to tylko o tym myślę, czy ktoś zrobił to tak jak ja bym to zrobiła...
LOL
PAKOWAĆ SIĘ IDĘ
UDANEGO WEEKENDU
))!!!!!BO PIKNA POGODA MA BYĆ!