traschka
Mama Marysi
Zebrra u mnie w szpitalu bardzo podobnie. Położne nie dokarmiały tylko mozna było podejść i poprosić o pomoc. W naszej trzyosobowej sali każda chciała karmić i jakoś każdej nieźle szło, tylko raz poszłam po pomoc, bo mała jakoś kompletnie nie chciała chwycić dobrze cyca. Bez problemu położna przyszła i pomogła, choć przystawienie trwało dobre pół godziny a Marysia darła się z głodu Położne przychodziły wieczorami i mówiły, że jeśli któraś matka chce dokarmiać to ma do nich podejść po butelkę, ale zachęcają do naturalnego karmienia. Dodam, że na oddziale mieli tylko i wyłącznie butelki Calma Medeli.