reklama
magdusiek
Październikowa Mama 2005
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2005
- Postów
- 10 272
a ja nadal nie rozumiem. Bo przecież nie jest wazne co sie z tym dzieckiem robi, ale to, ze się robi i że się spędza czas. Ja już się jakiś czas temu nauczyłam, ze im lepiej zaplanuję tym gorzej wyjdzie, więc działam spontanicznie, im bardziej tym fajniej wychodzi.
Syla niedawno coś o tym pisała:-)
Syla niedawno coś o tym pisała:-)
*syla*
kobieta pracująca...
a najlepszy przykład to taki z najprostrzych, planujemy wyjazd na weekend, wszystko zapięte na ostatni guzik, wiele było pakowania, jakieś zakupy, przygotowania, załatwianie miejscówek,..... a tu nagle w nocy dziecko ma wysoka gorączkę, kaszle....i z planów nici.
Większość pewnie by się spięła ale to tylko kwestia podejścia.
Dlatego ja coś tam mam w głowie (planuję) ale jest to na luźno i jak nie wypali to nie rozpaczam. Kiedyś był to dla mnie koszmar, teraz nauczyłam się że tak po prostu bywa i jest z tym myśleniem łatwiej. Niestety wiele robi się na ostatnia chwilę albo się w ogóle nie robi.
Teddy, słusznie zauważyłaś, że do tego trzeba dojrzeć, tzn przerobić to parę razy. No i odrzucić jakieś tam wyrzuty sumienia że się nie jest non stop z dzieckiem bo się np pracuje...i nie starać się za wszelką cenę wynagradzać tego dziecku tylko po prostu dla niego być, czy to na spacerze, czy wałkując się po łóżku.... Takie moje zdanie. Tego nauczył mnie Oskar. No i jestem mu ogromni wdzięczna bo teraz zdecydowanie lepiej mi się żyje i zdecydowanie więcej czasu poświęcam dwójce niż kiedyś starczało mi dla Oskara i jest git;-)
Większość pewnie by się spięła ale to tylko kwestia podejścia.
Dlatego ja coś tam mam w głowie (planuję) ale jest to na luźno i jak nie wypali to nie rozpaczam. Kiedyś był to dla mnie koszmar, teraz nauczyłam się że tak po prostu bywa i jest z tym myśleniem łatwiej. Niestety wiele robi się na ostatnia chwilę albo się w ogóle nie robi.
Teddy, słusznie zauważyłaś, że do tego trzeba dojrzeć, tzn przerobić to parę razy. No i odrzucić jakieś tam wyrzuty sumienia że się nie jest non stop z dzieckiem bo się np pracuje...i nie starać się za wszelką cenę wynagradzać tego dziecku tylko po prostu dla niego być, czy to na spacerze, czy wałkując się po łóżku.... Takie moje zdanie. Tego nauczył mnie Oskar. No i jestem mu ogromni wdzięczna bo teraz zdecydowanie lepiej mi się żyje i zdecydowanie więcej czasu poświęcam dwójce niż kiedyś starczało mi dla Oskara i jest git;-)
reklama
Syla, piszesz o wypadkach losowych. Wtedy trzeba wziąć na luz...... ale ja nie znoszę jka np. ktoś mówi, że był tak zmęczony.....i mu czasu nie starczyło. Albo planował wyjechać o 8.00 ale nie mógł wstać wczesniej z łóżka, bo mu sie dobrze spało........
Podziel się: