Kkropeczka
Wdrożona(y)
Co do "wesołego miasteczka" mam to samo... Ja się może nie złoszczę, tylko ciągle płaczę. Z byle powodu, a potrafię ryczeć na całego z godzinę... Strasznie mnie to wkurza, czuję się bezsilna, że tak bez powodu popadam w coś takiego i że niunia odczuwa moje negatywne emocje, ale wtedy jeszcze bardziej chce mi się płakać, że nie mogę tego pokonać.
Zaraz poczytam o tych skurczach, o których pisałyście, bo szczerze mówiąc, ja nie mam pojęcia jak się odczuwa skurcze. Czy to jest to twardnienie brzucha, że się czuje, że jest taki napięty jakby go miało zaraz rozerwać i wtedy ciężko się zgiąć czy zrobić cokolwiek? Bo u mnie to tak raz na dzień występuje i przeważnie wieczorem, a nie pomyślałam, żeby jakoś liczyć czas tego... a trwa to nawet długo tylko że jest takie jedno lub dwurazowe...
A ja od dwóch dni mam taką piekielną (dosłownie) zgagę, jak jeszcze nigdy
Zaraz poczytam o tych skurczach, o których pisałyście, bo szczerze mówiąc, ja nie mam pojęcia jak się odczuwa skurcze. Czy to jest to twardnienie brzucha, że się czuje, że jest taki napięty jakby go miało zaraz rozerwać i wtedy ciężko się zgiąć czy zrobić cokolwiek? Bo u mnie to tak raz na dzień występuje i przeważnie wieczorem, a nie pomyślałam, żeby jakoś liczyć czas tego... a trwa to nawet długo tylko że jest takie jedno lub dwurazowe...
A ja od dwóch dni mam taką piekielną (dosłownie) zgagę, jak jeszcze nigdy
