Przed ciążą ważyłam jakieś 58-60 kilo. Nigdy nie miałam takiej stałej wagi, zawsze mi się bujało w tą i z powrotem te 2-3 kilogramy. Odkąd zaszłam w ciążę faktycznie utyłam niesamowicie.
Na ostatnim ważeniu, w październiku, było już 72 kg. W domu wagi nie mam i chyba wolę nie wiedzieć.;-) Z jednej strony jak sobie pomyślę, że w 6 miesięcy przytyłam 12 kg, to mam gęsią skórkę. Z drugiej - patrzę w lustro i w ogóle tego nie widzę. Okej, biust większy o 2 rozmiary, brzuch okrąglutki, ale poza tym mam wrażenie że reszta tak samo jak była.
I tylko jak przycisnę męża, to nieśmiało przytakuje, że na buzi się zaokrągliłam. Tak, czy siak, mam nadzieję, że po porodzie wrócę do dawnej wagi. Tzn.: mam świadomość, że samo się nie wróci, ale przynajmniej, nie bedę miała już usprawiedliwień, na objadanie się słodyczami ;-)
Na ostatnim ważeniu, w październiku, było już 72 kg. W domu wagi nie mam i chyba wolę nie wiedzieć.;-) Z jednej strony jak sobie pomyślę, że w 6 miesięcy przytyłam 12 kg, to mam gęsią skórkę. Z drugiej - patrzę w lustro i w ogóle tego nie widzę. Okej, biust większy o 2 rozmiary, brzuch okrąglutki, ale poza tym mam wrażenie że reszta tak samo jak była.
I tylko jak przycisnę męża, to nieśmiało przytakuje, że na buzi się zaokrągliłam. Tak, czy siak, mam nadzieję, że po porodzie wrócę do dawnej wagi. Tzn.: mam świadomość, że samo się nie wróci, ale przynajmniej, nie bedę miała już usprawiedliwień, na objadanie się słodyczami ;-)